Barwy walki

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
- To była parodia demokracji - tak grupa radnych z Kędzierzyna-Koźla ocenia głosowanie nad wyborem Wiesława Fąfary na prezydenta miasta. Część radnych głosowała za pomocą mazaków w umówionych wcześniej kolorach...

To nie było zwykłe głosowanie nie tylko ze względu na specyficzną technikę. 1 marca napięcie w radzie było ogromne, gdyż z obozu SLD zaczęły nadchodzić wieści o rychłym zerwaniu wielkiej koalicji rządzącej od trzech i pół roku miastem (SLD, AWS, UW, Mniejszość Niemiecka). Przed głosowaniem nad wyborem prezydenta SLD ani razu nie skonsultował z AWS i UW kandydatur do nowego zarządu miasta, negocjowano za to obficie z ugrupowaniem Praca i Rozwój, którym kieruje znany biznesmen Zenon Maślona, nazywany w kędzierzyńskim światku politycznym "kadrowym".
- Koalicja ponad podziałami była pewną wartością w naszym mieście - mówi radny G. - Dlatego ta zapowiedź politycznej wolty na kilka miesięcy przed wyborami rozsierdziła nie tylko nas, prawicowców, ale również wielu radnych lewicy i niezależnych. Ponieważ w sprawie powołania eseldowskiego prezydenta zapowiadała się porażka, zwierzchnicy klubów postanowili zorganizować w radzie prawdziwe przedszkole, z kolorowymi pisakami, wychowawcami i opiekunami.
Mazaki zostały rzucone
Na tak ważnej sesji nie mogło zabraknąć dwóch patronów rodzącego się nowego układu politycznego: Zenona Maślony, który miał skrócić urlop, by dotrzeć na sesję, i posła Kazimierza Pietrzyka, który przyjechał do urzędu prostu z Sejmu i zasiadł na sali jako gość honorowy. Tuż przed głosowaniem poszczególne kluby zebrały się na ostatnią naradę w gabinetach prezydentów miasta.
- Kiedy wszedłem do jednego z gabinetów, na stole były już rozsypane kolorowe mazaki - mówi radny B., starszy, szanowany w mieście człowiek, członek grupy Praca i Rozwój. - Kazano mi wybrać ulubiony kolor, bez żadnej dyskusji. Potem musiałem się tym wybranym kolorem podpisać na kartce: imię i nazwisko. To wszystko działo się szybko i było dla mnie upokarzające. Ale nie miałem odwagi się postawić.
Kolega klubowy radnego B. potwierdza:
- Była pełna paleta kolorów, a nawet odcieni - mówi radny Z. - Ja sam wybrałem szary, taki podchodzący pod czarny. Podpisałem się imieniem i nazwiskiem i wyszedłem z tym pisakiem na głosowanie.
Mariusz Cywiński, znany w mieście lekarz: - Nie używałem żadnego kolorowego pisaka. Głosowałem za pomocą swojego pióra marki Parker.
- Czy złożył pan wcześniej tym piórem autograf dla szefa klubu? - pytamy.
- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie - Cywiński uśmiecha się przepraszająco.
Zenon Maślona zaprzecza, jakoby to on był jednym z organizatorów głosowania kolorowymi pisakami.
- W naszym klubie w ogóle nie było takiego głosowania - mówi stanowczo.
Pisak z rękawa
Eugeniusz Wrotniak, radny Unii Wolności, mówi, że dwóch radnych przeciwnego obozu przed sesją powiedziało mu, że szykuje się "kolorowe głosowanie".
- Samo pojawienie się na sesji radnego Zenona Maślony zwiastowało jakieś wielkie wydarzenie, bo on w całej kadencji bywał tylko kilka razy na tej sali - mówi Wrotniak. - Ale już ogólny śmiech radnych wywołało jego zgłoszenie się do komisji liczącej głosy. Mało tego, pan Maślona kazał sobie przekazać wszystkie kartki do głosowania, bo chciał je osobiście wręczyć radnym. Kiedy już dostał te kartki, żartował sobie ze mnie, udając, że robi paznokciem na tych kartkach kreseczki, że niby te kartki zaznacza...
Zenon Maślona:
- Jest to prawdą, że zaniedbuję obowiązki radnego i wielokrotnie ubolewałem z tego powodu, i zapowiadałem, że nigdy więcej nie będę radnym. Nigdy nie wziąłem ani złotówki diety, wszystko przekazuję na cele charytatywne. Natomiast jest chyba naturalne, że w sytuacji, kiedy są ważne głosowania, próbuję być.
- Dlaczego zgłosił się pan do komisji liczącej głosy? - pytamy.
- Bo obawiałem się, że będą manipulacje. Takie podejrzenia o manipulacje były zgłaszane wcześniej, przy poprzednich głosowaniach...
Ponieważ pogłoski o pisakach w kieszeniach radnych rozeszły się po sali, Włodzimierz Podstawa, szef komisji skrutacyjnej, oznajmił radnym, że w miejscu wyznaczonym do głosowania znajduje się długopis i wszyscy mają głosować tym samym kolorem.
- Ta prośba została zignorowana - mówi Tadeusz Kraśnik, szef radnych AWS. - Głosowanie było ewidentnie znaczone, to było widać z boku, każdy wyciągał swój pisak i kreślił. Osobiście potwierdzam, że kolorowe pisaki mieli na pewno niektórzy członkowie SLD, PIR-u i Mniejszości Niemieckiej.
Eugeniusz Wrotniak:
- W pewnym momencie radny Masalski odważył się krzyknąć, że radni głosują na kolorowo, ale głosowanie nie zostało przerwane. Jednemu z radnych rozsypały się jakieś pisaki. Pomyślałem wtedy: Jezu, co się tu dzieje!
Poseł Kazimierz Pietrzyk mówi, że według niego głosowanie przebiegało prawidłowo.
- Kolorów tam mogło być i trzydzieści, ale przecież nie ma takiego wymogu ustawowego, żeby był jeden ołówek czy długopis - mówi Pietrzyk. - Na klubie SLD zarządziliśmy dyscyplinę w sprawie tego głosowania i wypada mi się tylko cieszyć, że wyborem prezydenta Fąfary potwierdziliśmy jedność naszego klubu.
Kłótnia na komisji
Po głosowaniu komisja skrutacyjna udała się na obrady. Obliczono, że za prezydentem Fąfarą głosowało 21 radnych. Prezydent został wybrany.
Eugeniusz Wrotniak, członek komisji skrutacyjnej, upierał się jednak, że głosowanie nie było do końca uczciwe.
- Podczas rozmowy na tej komisji doszło między nami do ostrej wymiany zdań - mówi Wrotniak. - Mówiłem kolegom radnym, że nie było tajności głosowania, że sprawa jest brudna i będziemy mieli z tego jeszcze kłopoty. Argumentowałem, że po kolorze pisaka można łatwo sprawdzić, jak dany radny głosował. Pan Maślona powiedział mi, żebym się nie wygłupiał, że ustawa nic nie mówi o kolorze długopisów. Nikt się też nie zgodził, aby cokolwiek zapisać w protokole na ten temat.
Zenon Maślona: - Potwierdzam tylko tyle, że pan Wrotniak, członek komisji, podniósł problem, że część kartek jest podpisana kolorowym mazakiem. Przeanalizowaliśmy te kartki zakreślone kolorowo i uznaliśmy, że ilość tych kartek nie odpowiada ilości głosów za albo przeciw prezydentowi. W związku z tym trudno było wyciągać jakieś wnioski.
Ucieczka do szpitala
Jak to się dzieje, że poważni radni, przedstawiciele szanowanych zawodów, zgadzają się brać udział w zabawie z kolorowymi pisakami?
Radny G.: - Panowie Pietrzyk i Maślona obawiali się powtórki z fatalnego dla ich ugrupowań głosowania, jakie odbyło się w październiku nad próbą wejścia do zarządu radnego Oczosia z SLD. Oczoś odpadł, a myśmy już wiedzieli, że kluby SLD i PiR to nie są monolity. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przed głosowaniem w sprawie Fąfary będą próby konsolidacji grupy, ale nie spodziewaliśmy się, że to się posunie aż tak daleko.
Docieramy do radnego B., członka PiR, ugrupowania Zenona Maślony. B. przyznaje, że na tydzień przed głosowaniem był "bardzo mocno przekonywany" do poparcia prezydenta Fąfary. Radny mówi, że ma już wszystkiego dosyć, łamie mu się głos.
- Mam dzieci i wnuki, na co mi była potrzebna ta cała polityka - mówi cicho. - Do rady trafiłem przez przypadek, bo mnie poprosili. Serce mnie boli, jak widzę, co się w mieście wyprawia. Układy, jakieś doraźne potrzeby, to jest parodia demokracji. Mnie nie były potrzebne żadne kolorowe długopisy, ja bym się akurat nie wychylił, bo się boję.
Radny G.: - Nie mogę powiedzieć, jakie stosowano argumenty, żeby przekonać niektórych radnych do tego głosowania, bo nie mam na to dowodów. Wiem tylko, że jeden z radnych tak się załamał, że zadeklarował, iż położy się do szpitala jak będzie głosowanie nad członkami nowego zarządu.
Dariusz Jorg, wiceprezydent: - Jeszcze na dzień przed głosowaniem widziałem ściągę, jakie głosy SLD i PiR są pewne, a jakie jeszcze nie. Tych niepokornych była spora grupa. Po głosowaniu okazało się, jak skuteczna okazała się polityka moich politycznych adwersarzy.
Zenon Maślona znów musi stanowczo zaprzeczyć:
- Ani ja, ani moi współpracownicy nie prowadziliśmy rozmów, które miałyby polegać na wywieraniu jakiejś szczególnej presji na radnych. Wiem natomiast, że takie rozmowy prowadził z członkami mojego klubu pan wiceprezydent Dariusz Jorg. On docierał drogą służbową np. do lekarzy z mojego klubu i nakłaniał ich do określonego głosowania.
Radny C.:
- Darek Jorg, jako członek władz krajowych Unii Wolności, dobry znajomy Władysława Frasyniuka i prawa ręka posła Kazimierza Szczygielskiego, jest jedyną poważną osobą w mieście, która może w tej chwili postawić się Zenkowi Maślonie. Dlatego w jakichkolwiek tematach drażliwych Maślona zawsze będzie pił do Jorga, bo on wie, że nikt inny w mieście nie odważyłby się mu podskoczyć.
Znać, kogo trzeba
Radny G., wysoko postawiona w mieście osoba:
- Aby zrozumieć kędzierzyńską układankę polityczną, trzeba najpierw poznać Zenona Maślonę, który nie jest osobą powszechnie znaną w województwie, a szkoda, bo to niezwykle wpływowa postać. Maślona jest prezesem Brenntag Polska sp. z o.o., przedstawicielstwa wielkiego niemieckiego koncernu chemicznego. Prowadzi interesy w całej Polsce, a także w Kaliningradzie, na Ukrainie i w Rumunii. Dzięki swoim pieniądzom i kontaktom prywatnym, ma bezpośrednie dojście do czołowych polityków polskiej lewicy, świetnie zna np. ministrów Janika i Kaczmarka. Maślona, nie będąc członkiem SLD, ma wpływy i znajomości porównywalne z dojściami szefa opolskiej lewicy Jerzego Szteligi.
Zenon Maślona nie ukrywa, że ma szerokie kontakty w świecie wielkiej polityki:
- Znam różnych ludzi w Polsce, również tych z pierwszych stron gazet - mówi szef kędzierzyńskiego ugrupowania Praca i Rozwój. - Mam 47 lat, a w tym wieku jest bardzo wielu znanych Polaków, z prawej i lewej strony. Ja kończyłem studia z tymi ludźmi, mam honor znać i tych polityków lewicy, których nazwiska pan wymienia. Natomiast nie rozumiem, jakie to ma znaczenie w kontekście prac kędzierzyńskiej Rady Miasta?
- Radny H. wyjaśnia:
- Pan Maślona z racji swojej pozycji chce mieć szeroki wpływ na to, co się dzieje w mieście. Jemu od początku nie podobał się pomysł wielkiej koalicji z AWS i UW. Z jednej strony chodziło o brak kontroli nad takim zarządem, z drugiej o animozje personalne z członkami AWS i UW. Maślona kilka razy próbował torpedować prace kędzierzyńskiej koalicji, to on w końcu przyczynił się do rozpadu tej koalicji, która trzy i pół roku rządziła miastem.
Dariusz Jorg, wiceprezydent:
- Pan Maślona, atakując naszą koalicję, stosował chwyty poniżej pasa. Kiedyś na sesji zaatakował mnie osobiście, informując radnych, że toczą się w prokuraturze jakieś sprawy przeciwko mnie. Okazało się to kompletną bzdurą. Innym razem atak poszedł w stronę pani Zofii Pokorskiej, członka zarządu miasta i koleżanki z dawnej pracy w Instytucie Ciężkiej Syntezy Organicznej. Maślona wygłosił na sesji niemal memorandum na temat nepotyzmu wśród członków naszej koalicji, miało to rzekomo dotyczyć pani Pokorskiej. Potem tekst zainspirowany tym przemówieniem ukazał się w jednej z wpływowych gazet. Znalazło się tam masę kłamstw, gazeta musiała przepraszać.
Maślona:
- O rozpadzie koalicji rządzącej dotąd Kędzierzynem przeczytałem w sobotę rano w gazecie, bodaj waszej. Nie miałem w tym żadnego udziału, moja postać jest demonizowana. To SLD proponuje nam, aby zawiązać koalicję na bazie radnych, którzy głosowali nad powołaniem Wiesława Fąfary na stanowisko prezydenta. Będziemy się nad tym zastanawiać w najbliższy wtorek.
Po co ten rozwód?
Wielka koalicja sił prawicowych i lewicowych, która rządziła Kędzierzynem-Koźlem niemal od początku kadencji, była - w ocenie wielu radnych - jedną z niewielu modelowych w kraju.
- Wszyscy członkowie zarządu byli oceniani pozytywnie - mówi radny Z. , członek komisji rewizyjnej. - Odchodzącemu zarządowi udzieliliśmy absolutorium, niemal z peanami na jego cześć. W imię czego mamy na kilka miesięcy przed wyborami zmieniać to, co funkcjonowało dobrze. Dlaczego SLD się w ten sposób zachowało, dlaczego poseł Pietrzyk tak się zachował? Dlaczego nagle, ni z gruszki ni pietruszki, dowiadujemy się z gazet i radia, że pan Maślona z panem Pietrzykiem montują nową koalicję.
Eugeniusz Wrotniak, Unia Wolności:
- Przez te trzy i pół roku żyliśmy w dobrej komitywie. Niejednokrotnie u mnie w lokalu po sesji zbierali się radni różnych opcji, rozmawialiśmy, piliśmy piwo. To było to, o co chodzi w samorządzie, aby nie obrzucać się politycznym błotem, tylko działać razem, przecież żyjemy razem w jednym mieście, dobrze się znamy.
Poseł Kazimierz Pietrzyk:
- Spokój to faktycznie w Kędzierzynie był, być może nawet nadmierny - uważa szef kędzierzyńskiej SLD. - Ten zarząd może tak się wzajemnie kontrolował, że zapomniał o rozwoju miasta. Wystarczy podać za przykład Racibórz, Rybnik, Gliwice, a nawet Zdzieszowice, gdzie nawet nie wychodząc z samochodu, widać, że coś się tam robi, inwestuje, modernizuje...
Radny G.: - Poseł Pietrzyk, idąc teraz na koalicję z Maśloną, tylko zyskuje. Z jednej strony w centrali SLD, bo tam jest teraz "trynd" na branie całej władzy. Z drugiej strony zabezpiecza interesy swojego ukochanego klubu Mostostal Azoty. Maślona jest jednym ze sponsorów drużyny. Po wypowiedzeniu sponsorowania przez Mostostal Zabrze Pietrzyk musi szukać nowego sponsora i Maślona może mu w tym pomóc. Mówi się o Orlenie, którego wiceprezesem jest przyjaciel Maślony, Janusz Wiśniewski, były szef kędzierzynskich Azotów. To są dziesiątki powiązań, o których normalni ludzie nie mają pojęcia.
Tylko Wiesia szkoda...
Kędzierzyńscy radni, którzy zagłosowali przeciwko wyborowi na prezydenta Wiesława Fąfary i protestują przeciwko "kolorowemu głosowaniu" zaznaczają, że nie mają żadnych personalnych zastrzeżeń do osoby nowego prezydenta.
- Fąfara jest moim szwagrem - mówi radny Eugeniusz Wrotniak. - Dlatego jestem w cholernie głupiej sytuacji. Po tym znaczonym głosowaniu byłem u Wieśka z prywatną wizytą i powiedziałem mu: "Wiesiek, wybacz mi, ale głosowałem przeciwko tobie. Nie chcę być jednym z tych, którzy przy wciskaniu ciebie na stołek mogą cię poranić". Bo myśmy z Wieśkiem zaraz po wyborach obiecali sobie przy wódce, że nie damy się w tej radzie skurwić. Uważam, że po głosowaniu nad wyborem prezydenta, przy całym dla Wiesia szacunku, wielu radnych ma solidnego kaca.

P.S. Inicjały radnych zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska