Właścicielem budynków po dawnych Państwowych Zakładach Zbożowych jest przedsiębiorca z Częstochowy. Jak tłumaczy w rozmowie z nto, jesienią wydzierżawił on budynek przy placu Młynów oraz magazyn na sąsiedniej wyspie Jeżynowej mężczyźnie, który miał być kontrahentem firmy z Dąbrowy Górniczej specjalizującej się m.in. w utylizacji odpadów.
- Mam od nich e-maile i potwierdzenia, że współpracują z tym człowiekiem - mówi właściciel terenu i pokazuje skany dokumentów. - Jak się teraz okazuje, do tych pomieszczeń, które ode mnie wynajął, przywiózł sześć tirów beczek z substancjami chemicznymi, które po prostu tu składował.
Kiedy w grudniu na plac przyjechał kolejny transport, częstochowski przedsiębiorca zgłosił to policji.
- Ale ten człowiek oświadczył policjantom, że w beczkach są oleje i na tym sprawa się zakończyła. Dlatego przyjechałem do Brzegu, pospuszczałem z naczepy powietrze i powiedziałem, że jak chcą odebrać samochód, to muszą przyjechać z policją - mówi właściciel budynków. - A w czwartek opowiedziałem wszystko na komendzie.
Strażacy, którzy zostali w piątek wezwani na plac Młynów, stwierdzili jedynie, że w tym momencie nie istnieje zagrożenie związane z ulatnianiem się substancji. Na miejscu pojawiła się również specjalistyczna jednostka strażacka z Kędzierzyna-Koźla, która pomogła policji w pobraniu próbek substancji do badań.
Obecnie teren dawnego młyna, a także wjazd na wyspę Jeżynową jest zamknięty, a znalezisk pilnuje straż miejska i policja. Choć jest to teren przemysłowy, to nie dalej niż 50 metrów od zabudowań młyna znajdują się już budynki mieszkalne. W dodatku młyn jest położony bezpośrednio nad Odrą.
Dlatego sprawą zajmuje się m.in. zespół kryzysowy powołany przez burmistrza Brzegu.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi również Prokuratura Rejonowa w Brzegu.
- Prowadzimy śledztwo w sprawie niezgodnego z prawem przechowywania materiałów zagrażających życiu i zdrowiu ludzi, ale w tym momencie nie możemy ujawnić szczegółów - mówi prokurator Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Prokuratura potwierdziła jednak, że w bloku, w którym mieszka dzierżawca nieruchomości również znaleziono kilka beczek z niezidentyfikowaną jeszcze chemiczną substancją.
- Podejrzewam, że takich osób jak ja może być więcej, tylko boją się przyznać, że ktoś im podrzucił taką chemię. Bo ludzie nie wiedzą, co z tym świństwem robić i obawiają się, że na nich spadną koszty utylizacji odpadów - dodaje właściciel budynków. - To nie są małe pieniądze, bo utylizacja takiego tira z odpadami może kosztować nawet 100 tys. zł.
- Ale oszukani właściciele magazynów powinni zgłaszać to policji, bo odpowiedzialność spadnie na tych, którzy nielegalnie pozbywają się odpadów - dodaje właściciel budynków po brzeskim młynie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?