Będą ciągać sołtysa Żyrowej po sądach?

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- Urzędnicy nie wykazali dobrej woli, żeby rozwiązać problem - twierdzi Józef Wilczek, sołtys Żyrowej. - Przecież kostka jest w tym miejscu bezpieczna.
- Urzędnicy nie wykazali dobrej woli, żeby rozwiązać problem - twierdzi Józef Wilczek, sołtys Żyrowej. - Przecież kostka jest w tym miejscu bezpieczna. Radosław Dimitrow
Józef Wilczek nie mógł składować 65 palet z kostką na podwórku przed swoim domem, więc zlecił firmie, żeby rozładowała materiał kilka ulic dalej. Teraz sołtys ma przez to kłopoty.

Chodzi o palety z kostką brukową i krawężnikami, które miały być użyte do budowy parkingu w rejonie ulicy Ogrodowej. Inwestycja była finansowana z funduszu sołeckiego i została podzielna na dwa etapy. Pod koniec ub. roku sołtys miał kupić materiał do budowy parkingu. W tym roku miały natomiast rozpocząć się prace.

Józef Wilczek mówi, że przygotowania do zakupu materiałów przeciągały się w czasie, bo urzędnicy z gminy Zdzieszowice, co rusz stawiali mu różne warunki i wymagania. Jeden z nich mówił, że materiał musi być składowany na podwórku przed domem sołtysa, a on sam odpowiada za niego materialnie. Wilczek na warunki przystał, bo inaczej przepadłoby 24 tys. zł.

Problem w tym, że gdy do wsi przyjechał pierwszy transport z kostką brukową, nie dość, że ciężarówka miała problem, żeby dojechać pod jego posesję, to jeszcze okazało się, że materiał nie zmieści się na podwórku.

- Uzgodniłem więc z dostawcą, by przy ul. Ogrodowej wyładował kostkę, gdzie będzie ona wykładana - tłumaczy Józef Wilczek. - Palety stanęły ona w bezpiecznym miejscu i nikomu nie przeszkadzały.

Za dostarczoną do Żyrowej kostkę miała zapłacić gmina. Urząd tego jednak nie zrobił. Twierdzi, że wykonawca nie wywiązał się z umowy, bo nie dostarczył materiałów pod wskazany adres.

- Problemów, by nie było, gdyby sołtys trzymał się umowy i nie zmienił miejsca rozładunku kostki - mówi Sybila Zimerman, wiceburmistrz Zdzieszowic. - Sam zobowiązał się, że może ją składować przy swoim domu.

Pytaliśmy wiceburmistrz, czy gmina bierze pod uwagę możliwość podpisania aneksu do umowy, by "wyprostować" całą sytuację. Usłyszeliśmy jednak, że to jest niemożliwe.

Tymczasem firma, która wciąż nie dostała pieniędzy za przywiezioną kostkę nie wyklucza oddania sprawy do sądu. Sołtys jest załamany biurokratyczną postawą urzędników.

- Nie dość, że przepadną pieniądze z funduszu sołeckiego, to jeszcze wśród mieszkańców zgaśnie entuzjazm do pracy - komentuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska