Będą zmiany w ratownictwie medycznym i nowe zasady wysyłania karetek

Redakcja
- Zakładanie pacjentom kolorowych opasek to dla nas nic nowego - twierdzi Ireneusz Sołek, dyrektor OCRM.
- Zakładanie pacjentom kolorowych opasek to dla nas nic nowego - twierdzi Ireneusz Sołek, dyrektor OCRM. Paweł Stauffer
Po serii wpadek i skandali w ratownictwie medycznym zmienią się zasady, które pozwolą na szybkie i sprawne ratowanie zdrowia i życia chorym.

Najbardziej wrażliwym punktem w systemie są dyspozytorzy w pogotowiu. Zarzuca się im, że lekceważą wezwania, odmawiają wysłania karetki lub robią to za późno. Np. ostatnio półroczne niemowlę czekało aż trzy godziny na karetkę, która miała je przewieźć ze szpitala w Kutnie do kliniki w Łodzi. Dziecko zmarło, wkroczył prokurator. To tylko jedna z dramatycznych sytuacji.

Aby im zapobiec, minister zdrowia ogłosił 24 stycznia nowe zasady wysyłania karetek. Oficjalnie zaczną obowiązywać od 1 lipca. - Ale nasi dyspozytorzy są już przeszkoleni, więc chcemy je wprowadzić wcześniej - mówi Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. - Teraz jeszcze je analizujemy, ale powinniśmy być gotowi już pod koniec marca.

W całej Polsce dyspozytorzy będą korzystać z takiego samego zestawu pytań, przygotowanych przez specjalistów z medycyny ratunkowej. Całość ujęta jest w formie 31 procedur.

- Najpierw dyspozytor zada po każdym zgłoszeniu kilka tych samych pytań: czy pacjent jest przytomny, czy się porusza, czy samodzielnie oddycha - tłumaczy Ireneusz Sołek. - Jeśli odpowiedź będzie negatywna, to wtedy poinstruuje osobę wzywającą karetkę, jak udziela się pierwszej pomocy. I od razu wyśle ambulans.

Gdy ktoś zgłosi np. bóle brzucha, to dalsze pytania będą dotyczyć tego, czy ma wymioty, jak często, czy towarzyszy im biegunka. Dyspozytor kliknie w komputerze w odpowiednie okienko, gdzie wyświetlą mu się nie tylko wszystkie pomocne pytania, ale też inne ważne informacje. Że ból brzucha może być m.in. objawem wrzodów, kamicy żółciowej, zapalenia trzustki, ale też świadczyć o zawale.

Kolejne procedury ujęte są m.in. pod hasłami: krwawienia i krwotoki, zachłyśnięcie, paraliż i bełkotliwa mowa, bóle głowy, wypadek masowy.

Ogromne znaczenie w niesieniu szybkiej i skutecznej pomocy ma mieć selekcja pacjentów, tzw. triaż, dokonywana przez ekipy karetek i personel szpitalnych oddziałów ratunkowych. W zależności od stanu zdrowia i stopnia zagrożenia życia pacjentom powinno się zakładać opaski w trzech kolorach: czerwonym, żółtym i zielonym.

W przypadku tych ostatnich może się zdarzyć, kiedy na izbie przyjęć trafi wiele nagłych przypadków, że na przyjęcie przez lekarza przyjdzie im czekać wiele godzin, być może nawet całą noc. Ale póki co opaski zakłada się głównie ofiarom wypadków lub masowych katastrof.
- Zakładanie pacjentom kolorowych opasek to dla nas nic nowego - twierdzi Ireneusz Sołek, dyrektor OCRM. - Stosujemy je od kilkunastu lat. Nieraz jednak bywa, że ratownicy założą poszkodowanemu w wypadku opaskę zieloną lub żółtą, a za chwilę trzeba ją wymienić na czerwoną...

Jednak na szpitalnych oddziałach ratunkowych kolorowe opaski to ciągle rzadkość. - Prowadzimy selekcję, bo inaczej nie dalibyśmy rady przyjmować po 200 chorych na dobę, ale robimy to inaczej - mówi Jarosław Kostyła, zastępca ordynatora SOR w opolskim WCM. - Zaczynamy od zebrania wywiadu, rejestracji pacjenta i skierowania go pod gabinet odpowiedniego specjalisty.

W selekcji pacjentów pomaga ratownik medyczny, który dyżuruje przy izbie przyjęć. A jeśli pacjent wymaga np. zszycia rany, to robimy to od razu na SOR. Kolorowe opaski mamy, ale tylko dla pacjentów, których karetki przywożą z wypadków.
Użyto ich np., kiedy na autostradzie pod Opolem przewrócił się autobus i 20 rannych z opaskami trafiło do WCM.

- Kiedyś pojechałem erką do wypadku w Jełowej - wspomina dr Jarosław Kostyła. - Zderzyły się wtedy auto osobowe, tir i bus, było ośmiu rannych. Do dziś pamiętam, że założyłem wtedy trzy czerwone opaski, dwie żółte, jedną zieloną i niestety jedną czarną...

Lekarze twierdzą jednak, że nakaz zakładania ich wszystkim pacjentom to zbędny wymysł ministerstwa. Bo selekcjonować chorych można w różny sposób, oby tylko był skuteczny.

- My opasek nie używamy, gdyż nie ma takiej potrzeby - uważa dr Norbert Krajczy, dyrektor ZOZ w Nysie. - Na oddziale ratunkowym dominują bowiem pacjenci, którzy nie dostali się do swojego lekarza rano, więc przyszli do nas. Zaznaczyliśmy jedynie kolorami strefę czerwoną dla przypadków nagłych i seledynową - dla pozostałych.

Według nowych zasad dyspozytorzy będą też wysyłać do ambulansów kody. Pierwszy, alarmowy, ma oznaczać natychmiastowy wyjazd. Za pomocą drugiego, pilnego, polecą karetce, która jest akurat wolna, aby pojechała na miejsce wezwania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska