Benzyna we krwi

Tadeusz Wyspiański
Opolanin Leszek Korzanowski zdobył w tym roku Puchar Polskiego Związku Motorowego w rajdach samochodowych.

Kierowca Automobilklubu Opolskiego powrócił na rajdowe trasy po 15 latach przerwy w startach i sam dziwi się osiągniętemu wynikowi.
- Po czasie ścigania się przyszedł czas realizowania się w pracy zawodowej - mówi L. Korzanowski. - Mimo że nie startowałem, lubiłem szybko pojeździć, jednak obecnie sytuacja na polskich drogach temu nie sprzyja. A człowiek, który połknął rajdowego bakcyla, ma benzynę w żyłach, nie potrafi się już od niego uwolnić. O moim powrocie do rajdowania zadecydowała... przejażdżka z Pawłem Dytko. Patrząc na obecne rajdy trochę z boku, nie zdawałem sobie do końca sprawy z tego, co potrafią współczesne samochody. Po wyjściu z lancera Pawła byłem zauroczony. Stwierdziłem, że to się nie może odbywać beze mnie. Później wszystko poszło szybko. Z Holandii ściągnąłem lancera i wystartowałem w tym roku. Chciałem postartować dla przyjemności, a tu - ku ogólnemu zaskoczeniu - wygrałem. Sukces jednak wciąga i na przyszły sezon przygotuję już dwa auta w grupie N i A, zamierzam też walczyć w mistrzostwach Polski. Marzeniem jest corolla WRC, ale na razie to jest tylko marzenie.

W tym sezonie L. Korzanowski miał ciągłe problemy z hamulcami swego lancera, zmienił też kilku pilotów. Na inaugurację w Lublinie do połowy rajdu był drugi, później walczył o dojechanie do mety, zajmując 6. lokatę.
- Nikt w to nie uwierzy, ale po raz pierwszy wsiadłem do lancera na pięć minut przed startem - mówi - i poszło.
W Olsztynie w Rajdzie Moto 2001 startował z Wojciechem Zaborowskim i wygrał tę szutrową imprezę. Do mety nie dojechali m.in. Hołowczyc, Frycz, Magda Cieślak. W rajdzie mazowieckim także było zwycięstwo i usadowienie się na fotelu lidera pucharu. Pech dopadł opolską załogę podczas rajdu Preem na trasach Elmotu.
- Trzy dni i trzy noce "szukaliśmy" hamulców, nie potrafili nam pomóc nawet mechanicy Leszka Kuzaja - opowiada L. Korzanowski. - Mimo to, potrafiliśmy wygrywać nawet z Kucharem, ale na Michałkowej pękła zwrotnica, rozbiliśmy samochód i było po jeździe.
Trzeba było zrezygnować ze startu w rajdzie Nikon, ale później opolski kierowca wygrał rajdy Festiwalowy w Nysie i Śnieżkę, mimo że musiał jechać z pękniętą po starcie półośką. Na ostatnich oesach nadrobił aż 35 sekund i zwyciężył o 1,9 sek. nad drugim na mecie P. Maciejewskim i był drugi w Rzeszowie, pilnując już pozycji. W sobotę, jako zwycięzca pucharu, wystartuje natomiast w ostatnim rajdzie - Cieszyńskiej Barbórce, do której zgłosiło się aż 155 (!) załóg z czołówką rajdową MP.

- Żona przyzwyczaiła się już do moich dziwactw - śmieje się L. Korzanowski - i choć z bólem serca - aprobuje moje wyczyny. A mnie nie pociągają dyscypliny, w których brakuje adrenaliny, nie ma tylu emocji co w rajdach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska