Bestialskie, podwójne zabójstwo w Opolu. Deweloper zginął, bo chciał dokuczyć wspólnikowi?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Na ławie oskarżonych zasiada dwóch Mołdawian i Ukrainiec. Mężczyźni w śledztwie nie przyznali się do winy i wzajemnie obciążali odpowiedzialnością za brutalną zbrodnię. Ich proces ruszył w marcu 2022 roku przed Sądem Okręgowym w Opolu.
Na ławie oskarżonych zasiada dwóch Mołdawian i Ukrainiec. Mężczyźni w śledztwie nie przyznali się do winy i wzajemnie obciążali odpowiedzialnością za brutalną zbrodnię. Ich proces ruszył w marcu 2022 roku przed Sądem Okręgowym w Opolu. Archiwum
Na jaw wychodzą nowe, szokujące wątki zbrodni w centrum Opola. Mężczyźni, którzy zginęli byli wspólnikami, prowadzili w Opolu interesy, a na krótko przed zbrodnią miało dojść między nimi do nieporozumień na tle finansowym. Zdaniem prokuratury obcokrajowy mogli znaleźć się w mieszkaniu Ireneusza M., by zastraszyć wspólnika, który podnajmował u niego pokój.

Na środowej (13.04) rozprawie przed Sądem Okręgowym w Opolu, gdzie toczy się proces, przesłuchiwana była analityk kryminalna, która na wniosek prokuratury dokonała analiz m.in. tego, co znajdowało się w telefonie zamordowanego Zygmunta M. Mężczyzna, wspólnie z drugą późniejszą ofiarą, czyli Ireneuszem M. prowadzili interesy w branży deweloperskiej. W planach mieli wielomilionową inwestycję, na której Zygmunt M. miał dobrze zarobić. W ocenie prokuratury na krótko przed zbrodnią między wspólnikami doszło do nieporozumień na tle finansowym, a w mieszkaniu, gdzie doszło do morderstwa, mogła znajdować się znaczna suma pieniędzy. Zdaniem prokuratora 61-letni Ireneusz M. zaprosił w środku nocy do domu nieznanych mężczyzn, by dokuczyć, albo wręcz zastraszyć Zygmunta M., któremu podnajmował pokój.

Na ławie oskarżonych zasiada dwóch Mołdawian i Ukrainiec. Mężczyźni w śledztwie nie przyznali się do winy i wzajemnie obciążali odpowiedzialnością za brutalną zbrodnię. Dramat, który mógł kosztować życie wiele osób rozegrał się 21 marca 2021 roku w jednym z bloków przy ul. Dubois w Opolu. 26-letni wówczas Artiom R., obywatel Mołdawii oraz 42-letni Roman V. z Ukrainy mieszkali i pracowali w Opolu. W przeddzień tragicznych zdarzeń wspólnie świętowali urodziny syna Artioma R. Przed północą wybrali się do sklepu po alkohol. To tam spotkali Ireneusza M. Chwilę później na miejsce przyjechał taksówką Ion C - 27-letni obywatel Mołdawii.

Wersja przedstawiona przez oskarżonych jest inna od tej prokuratorskiej. Z relacji jednego z nich wynika, że Ireneusz M., podczas przypadkowego spotkania przed sklepem i krótkiej rozmowy, zaoferował Romanowi V. pokój na wynajem. Ukrainiec szukał lokum, bo miała do niego przyjechać żona z dzieckiem. Ustalili, że zainteresowany od razu obejrzy lokum, więc we czwórkę udali się do budynku przy ul. Dubois. Nie ma pewności, co wydarzyło się w później, bo dwaj potencjalni świadkowie nie żyją, a pozostała trójka uczestników zdarzenia tłumaczy się przed sądem. Artiom R. twierdził, że gdy gospodarz z Romanem poszli oglądać pokój, doszło do incydentu. Ireneusz M. miał zaproponować gościowi seks, co rozzłościło Romana i jego kompanów. To Ion C. miał uderzyć jako pierwszy. Artiom R. twierdzi, że wyszedł wtedy z mieszkania i nie wie, co było dalej.

Z ustaleń śledztwa wynika, że Ireneusz M. został uderzony przez jednego z gości pięścią w twarz, a chwilę później zaatakowali go też pozostali obcokrajowcy (cała trójka ma zarzut działania wspólnie i w porozumieniu – przyp. red.). Swoją ofiarę bili pięściami i kopali. Zdaniem śledczych Ireneusz M. najprawdopodobniej był też katowany drewnianą nogą od taboretu oraz deską do prasowania.

W sąsiednim pokoju spał w tym czasie Zygmunta M., który podnajmował lokum od Ireneusza M. Najprawdopodobniej obudzony hałasem wyszedł sprawdzić, co się dzieje, a wtedy i na niego spadł grad ciosów. Jeden z napastników bił go w głowę drewnianą nogą od taboretu. Ostatecznie mężczyzna, wielokrotnie ugodzony nożem kuchennym w brzuch, klatkę piersiową i szyję, zmarł. Ireneusz M. zginął od ciosów w głowę.

Z ustaleń śledztwa wynika, że napastnicy splądrowali mieszkanie, a Ion C. zabrał co najmniej 6 tys. złotych oraz telefon Ireneusza M. Oprawcy, by zatrzeć ślady, wzniecili pożar. Nim wyszli z budynku, Ion C. – zdaniem śledczych - ułożył jeszcze szalik przy drzwiach wejściowych, tak by wydobywający się z mieszkania dym nie został zauważony zbyt szybko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska