Bez nich dzieci mieszkałyby w szpitalach

Redakcja
To oni pomagają nieuleczalnie chorym maluchom.
To oni pomagają nieuleczalnie chorym maluchom.
Dzięki opiece Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu rodziny doświadczone przez los nie czują się bezsilne w obliczu choroby i śmierci.

W sobotę, 17 lutego, nto nagrodzi najwybitniejszych Opolan Złotymi Spinkami. Nagrody przyznamy po raz dziesiąty, jak zwykle w pięciu kategoriach. Domowe Hospicjum dla Dzieci w Opolu jest nominowane w kategorii postawa społeczna.

Hospicjum kojarzy się ludziom z "umieralnią", to przeraża. A dla mnie hospicjum oznacza ciepło i dużą pomoc. Dzięki niemu razem z córeczką nie musimy mieszkać w szpitalach - mówi Iwona Olejniczak, mama 5-letniej chorej Patrycji, pierwszej pacjentki Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu.
Powstało w maju 2005 roku. Od początku jego szefową jest doktor Ewa Borcz-Tutka, anestezjolog. Dotychczas hospicjum objęło opieką 36 dzieci z dużych miast i z małych wiosek na krańcach województwa opolskiego. Szesnaściorga z nich już nie ma wśród nas. Kubuś, Dawid, Pawełek, Marzenka... Dzieci chore genetycznie lub na nowotwory.

- Do śmierci dziecka nawet lekarzowi trudno się przyzwyczaić - mówi doktor Tutka. - Wchodzimy do tych naszych rodzin, zaprzyjaźniamy się z nimi. Wczoraj dziecko chodziło, był z nim kontakt, a następnego dnia wszystko się zmienia... Cudowne uzdrowienie niestety nam się nie przydarzyło, ale my nie jesteśmy po to, żeby odbierać rodzicom nadzieję, ale żeby im pomagać.
- Na pomoc medyczną i wsparcie możemy liczyć przez całą dobę - mówi mama Patrycji. - Możemy też wypożyczyć sprzęt, dostajemy bezpłatnie leki, mamy poczucie bezpieczeństwa.

Na początku, w 2005 roku, w hospicjum pracowała tylko jedna lekarka i trzy pielęgniarki. Do domów małych pacjentów jeździły prywatnymi samochodami. Od tej pory hospicjum zyskało status fundacji - organizacji pożytku publicznego, ma trzy samochody użyczone przez hospicjum warszawskie oraz sporo sprzętu medycznego. Zatrudnia trójkę lekarzy (anestezjologów i pediatrę) oraz neurologa w roli konsultanta, cztery pielęgniarki i trzy rehabilitantki. To na hospicjum spoczywa cały ciężar finansowy opieki nad chorymi maluchami.
Załoga hospicjum wspiera swoich podopiecznych także w życiowych kłopotach. Kiedy trzeba, organizuje dostawę węgla na zimę. Innym razem wysyła na zimowisko dzieci, których rodzeństwo choruje lub zmarło.
Na zdjęciu obok pracownicy hospicjum: pielęgniarki - Małgorzata Szafer, Sylwia Sikorska, Małgorzata Łapka i Katarzyna Gnot oraz lekarze - pediatra Małgorzata Głośniak i anestezjolodzy Abdul Rahim Said i Ewa Borcz-Tutka (pierwsza z prawej).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska