Bez numerka nie będzie euro

Witold Żurawicki
Zanim wejdziemy do Unii Europejskiej, wszystkie gospodarstwa, krowy, kozy i owce muszą się znaleźć w specjalnym rejestrze. Jego sporządzanie zaczęło się wczoraj.

Zgodnie z ustawą o krajowym systemie ewidencji gospodarstw rolnych i zwierząt hodowlanych każdy hektar, ale także rogacizna winny zostać ujęte w ewidencji - bez tego nie ma mowy o uruchomieniu dopłat bezpośrednich dla rolników w ramach dotacji Unii Europejskiej.

Ewidencje pól, bydła oraz rejestr płatności prowadzić ma Agencja Rynku Rolnego. Janusz Nowacki, dyrektor Oddziału Regionalnego ARR w Katowicach (obejmuje województwa śląskie, małopolskie i opolskie): - To na razie śpiewka przyszłości, bo system ewidencji jest dopiero tworzony przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ale na pewno musi być gotowy do momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.

Antoni Bajer, dyrektor opolskiego Oddziału Regionalnego ARiMR, przyznaje, że system funkcjonuje na razie w dwóch województwach: warmińsko-mazurskim i podkarpackim. W pozostałych regionach, w tym na Opolszczyźnie, agencja jest na etapie wstępnego ewidencjonowania gospodarstw i produkcji. Mamy w województwie 41 tysięcy gospodarstw o powierzchni minimum 1 hektara.

- Rozesłaliśmy ulotki informacyjne z ankietami pod niemal wszystkie wiejskie adresy - mówi Bajer. - Ale odpowiedziało zaledwie około 700 gospodarzy. Ankiety trafiły do Warszawy, gdzie tworzony jest rejestr centralny. W naszym regionie będzie rejestr tworzony sukcesywnie, podobnie jak innych częściach kraju. Oczywiście naszym zamiarem jest przekazanie rolnikom pełnej informacji o korzyściach figurowania w rejestrze.

A te ostatnie mogą być spore. Istnieje szansa, że dopłatami bezpośrednimi objęte zostaną nawet zagonki o powierzchni przekraczającej tylko 30 arów, wszystkie zwierzęta hodowlane (oprócz trzody chlewnej). Na Zachodzie dopłaty stanowią nawet 30 procent dochodów rolniczych. Jednak otrzymanie tych dopłat wiąże się z koniecznością prowadzenia ścisłej księgowości, co oznacza choćby zakup komputerów.

Jednak w wioskach drobni rolnicy niewiele wiedzą o ewidencji. W Karłowicach koło Popielowa (kilkaset numerów) jeszcze 10 lat temu niemal w każdym gospodarstwie była przynajmniej jedna krowa. Dzisiaj zliczyć je można na palcach dwóch rąk.
- Kiedyś mieliśmy 8 krów, dzisiaj nie mamy ani jednej. To nieopłacalne, poza tym na hodowlę nie mamy już sił - mówi Łucja Gniot.
Sołtys Karłowic Jan Tokarczyk kiedyś hodował nawet 30 sztuk bydła, ale dzisiaj trzyma tylko jedną krowę: - Mleko w domu się przyda, nadwyżkę dostają świnie lub cielak. O ewidencjonowaniu nic nie wiem. Kogo będzie stać na komputery, gdy na wsi bieda aż piszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska