Bez pierwszego dziecka nie byłoby drugiego...

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Czy program będzie zachętą, by w rodzinie przyszło na świat kolejne dziecko? Pomysłodawcy sądzą, że tak.
Czy program będzie zachętą, by w rodzinie przyszło na świat kolejne dziecko? Pomysłodawcy sądzą, że tak. 123rf
„Rodzina 500+” budzi emocje u wielu Polaków. Nawet tych najmłodszych. - Jest mi bardzo przykro, że moja młodsza siostra dostanie pięćset złotych, a ja nie - napisała 9-latka z Mikołowa do premier Beaty Szydło.

Aneta i Krzysztof z Kluczborka żyją bez ślubu, mają troje dzieci w wieku szkolnym. On oficjalnie pracuje za najniższą krajową, resztę dostaje „pod stołem”, ona dorabia na czarno i zajmuje się dziećmi. Państwo pomaga rodzinie, m.in. dopłacając do przedszkola i mieszkania.

- Kiedy usłyszałam, że te 500 złotych będzie wliczało się do dochodu, zastanawiałam się, jak zrezygnować, bo straciłabym więcej, gdyby zabrali mi dodatki - opowiada Aneta. Odetchnęła z ulgą, bo rząd zapowiada, że 500 zł nie zwiększy dochodu. - Zanosi się więc na to, że możemy mieć 1500 zł ekstra. Do legalnej pracy nie wrócę, bo się nie opłaca. Dopilnuję dzieci - zapowiada.

Agnieszka z Kędzierzyna-Koźla planowała w czerwcu ślub. Oczekują z partnerem na dziecko. Plany odłożyli do lamusa, bo widzą szansę na 500 zł. Ona wprawdzie zarabia dużo, ale partner nie pracuje - bez ślubu złoży wniosek na dziecko jako samotnie wychowujący ojciec.

Beata i Andrzej z jednej z podopolskich wiosek mają trzech synów. Obydwoje pracują, ale kokosów nie ma. Na codzienne życie im wystarcza, ale już na wspólny wyjazd wakacyjny, superubrania czy rodzinne wyjścia do kina ich nie stać.

- Jeśli zapowiadany przez rząd projekt przejdzie, to dostaniemy co miesiąc 1000 zł. To niezły zastrzyk. Część wydamy na to, na co nam brakowało. Część odłożymy dla dzieci na przyszłość - deklaruje Beata.

Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, w poniedziałek w Opolu zapowiadał, na jakich zasadach rząd planuje zrealizować swój sztandarowy program „Rodzina 500+”.

- To dobry program, którego celem jest udzielenie wsparcia polskim rodzinom, ale też zmiana sytuacji demograficznej, która dziś jest katastrofalna. Obecnie sytuujemy się na 216. miejscu pod tym względem, a za nami są tylko 222 kraje świata - podkreślał. W tym roku programem zostanie objętych 2,7 mln rodzin i 3,7 mln dzieci.

Dzieci rodzą bezpieczni rodzice

Program „Rodzina 500+” budzi kontrowersje. Niewątpliwym jego plusem jest chęć ulżenia rodzinom i tę intencję doceniają i eksperci od demografii, i praktycy działający w obszarze pomocy społecznej.

- Dobrze, że te pieniądze będą. Dobrze, że rząd myśli o demografii Polski i podejmuje jakieś działania - ocenia prof. Kazimierz Szczygielski, ekonomista, ekspert od polityki regionalnej, niegdyś polityk Unii Demokratycznej i Unii Wolności. - Ale to za mało, żeby przybyło nam dzieci. Równolegle powinny powstawać mieszkania dla młodych i przede wszystkim stabilne i lepiej opłacane miejsca pracy, bo to one dają poczucie bezpieczeństwa i skłaniają do powiększania rodzin.

A tego Polska potrzebuje na gwałt, bo inne działanie rządu - obniżanie wieku emerytalnego - pogłębia i tak trudną już sytuację demograficzną: dramatycznie kurczy się liczba osób w wieku produkcyjnym, a przyszłość z malejącą liczbą urodzeń jawi się w ciemnych barwach.

Zdaniem wiceministra Szweda dzięki programowi „Rodzina 500+” w ciągu 10 lat sytuacja demograficzna polskich rodzin się poprawi.

- To program wieloletni, którego efektów nie jesteśmy w stanie przewidzieć, a na który trzeba znaleźć pieniądze. Na sfinansowanie eksperymentu w mniejszej skali naszego województwa, w ramach programu Specjalnej Strefy Demograficznej, poprzedni rząd się nie zgodził - przypomina prof. Szczygielski. - Doświadczenia państw zachodnich, Niemiec czy Szwecji, które wydają dużo więcej z budżetu na politykę społeczną, pokazują, że takie wsparcie finansowe nie zwiększa gwałtownie dzietności.

Zdzisław Markiewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu, ocenia rządowy program pozytywnie, bo do rodzin trafią dodatkowe pieniądze.

- Każdy pieniądz, jaki pojawia się w biednej rodzinie, zostanie wydany na najważniejsze potrzeby. Tyle że te potrzeby mogą być bardzo różne - ocenia nieco enigmatycznie dyrektor Markiewicz. Jak różne są to potrzeby, pracownicy pomocy społecznej wiedzą bardzo dobrze, kiedy muszą uczyć gospodarowania domowym budżetem tzw. rodziny niesamodzielne, dla których wydanie w ciągu jednego dnia całomiesięcznego dochodu nie stanowi problemu. Na 3 tysiące rodzin korzystających z pomocy opolskiego MOPR „niesamodzielnych” w ocenie dyrektora może być 10-15 procent.
Ministerstwo zakłada, że pomoc społeczna będzie miała możliwość weryfikowania, czy 500 zł jest rzeczywiście przeznaczane na potrzeby dzieci.

- To możliwe, ale bardzo trudne. Potrzeba byłoby do tego więcej pracowników, a przecież naszą podstawową rolą jest udzielanie pomocy, a nie kontrolowanie - ocenia Marlena Kornaś, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Krapkowicach. Znaków zapytań w sprawie kontroli jest więcej, podobnie jak w sprawie funkcjonowania programu i jego efektów. - Nie wiem, jak uda się go wprowadzić od kwietnia, skoro nie mamy jeszcze żadnych narzędzi. Przydałby się program komputerowy, co kosztuje i trwa. Obawiam się, że 500 zł będzie też działało demotywująco na tych, których kierowaliśmy np. do prac społecznie użytecznych. Mając dodatkowe dochody, nie będą chcieli zabrać się do pracy - ocenia Marlena Kornaś. Wie, co mówi, w pomocy społecznej pracuje od 28 lat.

Dla ekonomistów i polityków innych niż PiS opcji zagadką jest, skąd weźmiemy pieniądze na wypłaty. W tym roku przeznaczono na to 17 mld zł, w przyszłym potrzebne będzie ponad 22 mld zł. 3,5 mld zł, które miałyby zasilić kasę państwa z wprowadzanego właśnie podatku bankowego, ani zapowiadane uszczelnienie ściągania podatku VAT to o wiele za mało.

- Tych pieniędzy jeszcze nie ma, a my już chcemy je wydawać - zauważa dr Łukasz Dymek, ekonomista z Politechniki Opolskiej. - Realizacja celu programu, czyli przekonanie Polaków do rodzenia dzieci, stoi pod znakiem zapytania, bo kogo 500 zł przekona do takiego kroku - powątpiewa.

To może chociaż wpompowane w gospodarkę 17,6 mld zł w tym roku i 22 mld zł w przyszłym wyjdzie nam na dobre?

- Większość tych pieniędzy zostanie przeznaczonych na bieżącą konsumpcję - ocenia dr Dymek. - W efekcie wzrośnie inflacja, za nią ceny, potem stopy procentowe, co przełoży się na droższe kredyty i spowolnienie tempa rozwoju gospodarczego - przewiduje opolski ekonomista.
Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej, nie wie jeszcze, czy będzie za, czy przeciw przygotowywanej przez rząd ustawie w sprawie 500 zł.

- Z założenia uważam, że rozdawanie, czy to gotówki, czy bonu, nie wpływa na wzrost liczby dzieci, a jest niebezpieczne dla budżetu państwa. Słyszałem już w kuluarach pogłoski o 400 zł, bo na 500 zł nie starczy. Z drugiej strony PiS jest zdeterminowany w sprawie tego projektu. Wycofuje się z leków za darmo, kwota wolna od podatku stoi pod znakiem zapytania, nie wiadomo z czego zostaną opłacone założenia do projektu pomocy „frankowiczom”. Tymczasem PiS musi mieć mocny argument przed planowanymi na czerwiec wyborami samorządowymi - podsumowuje Zembaczyński.

Julia pisze list do premier

„Z szacunkiem informuję, że pięćset złotych dla drugiego dziecka jest niesprawiedliwe wobec pierwszego dziecka i rodzin z jednym dzieckiem. Jest mi bardzo przykro z powodu, że moja młodsza siostra dostanie pięćset złotych, a ja nie” - napisała w liście do premier polskiego rządu 9-letnia Julia z Mikołowa na Śląsku. List opublikował na Facebooku rzecznik praw dziecka.

- Dlaczego pierwsze dziecko nie dostanie pięciuset złotych? Pierwsze dziecko też powinno mieć do tego prawo. Bez pierwszego dziecka nie byłoby drugiego.
Beata Szydło odpisała dziewczynce: „Zgadzam się z Tobą, że bez pierwszego dziecka nie byłoby drugiego. Właśnie dlatego, by w Polsce rodziło się coraz więcej dzieci, by w polskich rodzinach było coraz więcej braci i sióstr, chcemy wprowadzić ten rządowy program. 500 złotych miesięcznie ma być wsparciem dla całej Waszej rodziny. To są pieniądze również dla Ciebie. Gdy je dostaniesz, z całą pewnością będziecie potrafili je wykorzystać tak, by służyły zarówno Tobie, jak i Twojej siostrze” - napisała w liście, który także opublikowała na Facebooku.

Założenia programu

500 zł na rękę otrzymają - bez żadnych warunków - rodziny na każde drugie i kolejne dziecko do 18. roku życia. Wychowujący jedno dziecko będą musieli spełnić kryterium dochodowe - 800 zł netto na osobę w rodzinie, wliczając dzieci do 25. roku życia, lub 1200 zł, jeśli w rodzinie jest dziecko niepełnosprawne. 500 zł nie będzie wliczane do dochodu, co oznacza, że korzystający z pomocy społecznej nie stracą jej. Wypłaty miałyby ruszyć od kwietnia br.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska