Targi nto - nowe

Bez "Powrotu z U"

- Ja miałam ciągle dylemat, czy płacić składki, czy pomagać potrzebującym - twierdzi Mieczysława Kwolek-Pawełczak, która w 2002 roku wygrała plebiscyt na Złotą Babę.
- Ja miałam ciągle dylemat, czy płacić składki, czy pomagać potrzebującym - twierdzi Mieczysława Kwolek-Pawełczak, która w 2002 roku wygrała plebiscyt na Złotą Babę.
Nie płaciła składek na ZUS - mówią władze Towarzystwa "Powrót z U" o byłej szefowej opolskiego oddziału. ieczysława Kwolek-Pawełczak nie przyznaje się do winy.

Towarzystwo Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych "Powrót z U" z siedzibą w Warszawie od 15 lat pomaga narkomanom, osobom zakażonym wirusem HIV i ich najbliższym. Ma na terenie kraju 20 oddziałów. Do niedawna jeden z nich działał w Opolu. W styczniu na nadzwyczajnym walnym zebraniu 36 na 36 opolskich członków wystąpiło z towarzystwa. Oddział przestał istnieć. Zdaniem zarządu głównego stoi za tym Mieczysława Kwolek-Pawełczak, od 1999 roku przewodnicząca w Opolu. To ona - zdaniem ZG bezprawnie i samowolnie - rozwiązała oddział, powiadomiła o tym Warszawę po fakcie i w miejsce "Powrotu z U" utworzyła nowe, własne Stowarzyszenie na Rzecz Ludzi Uzależnionych "To Człowiek".

Zarząd Główny pod przewodnictwem Janusza Zimaka w marcu powziął podejrzenie, że była przewodnicząca bezprawnie przejęła lokal i majątek "Powrotu". Kilka dni temu Zarząd główny "Powrotu z U" poinformował opolską prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złamania dyscypliny finansowej przez byłą przewodniczącą.
Chodzi o domniemane matactwa Mieczysławy Kwolek-Pawełczak, by nie spłacić 45-tysięcznego długu wobec ZUS.
- To były składki ZUS-owskie od poborów pani przewodniczącej - wyjaśnia Włodzimierz Janiszewski, wiceszef ZG. - Sama przyznała, że świadomie ich nie odprowadzała od czasu, kiedy od swoich koleżanek i kolegów z opolskiego zarządu dostała w 1999 roku etat i pensję.
- Od koleżanek i kolegów? - dziwi się Mieczysława Kwolek-Pawełczak. - Przecież zarząd główny pisemnie scedował zatrudnienie mnie na zarząd wojewódzki!
- Dowiedzieliśmy się o tym dopiero dwa lata temu - odbija piłeczkę Janiszewski. - Ze wszystkich naszych oddziałów przewodniczącego na etacie miało tylko Opole, Łódź i Toruń. Swój dług pani Kwolek-Pawełczak zostawiła teraz nam.
- Dla siebie zagarniała pieniądze, które powinny pójść do ZUS-u - dodaje Halina Kępa, główna księgowa ZG w Warszawie.
Była przewodnicząca przyznaje, że nie płaciła za siebie składek ZUS-owskich, bo oddziału opolskiego nie było na to stać.
- Przejęłam go z długami, które nawet trudno było policzyć - wyjaśnia. - Tymczasem zarząd główny w 1999 roku wstrzymał nam finansowanie, rok później dostaliśmy 40 zamiast 62 tysięcy złotych na działalność. Samo utrzymanie lokalu, prąd, telefony to około 100 tysięcy rocznie. "Wychodziliśmy" pieniądze u sponsorów i w 2001 roku uregulowałam wszystkie zobowiązania wobec ZUS-u. Potem znów nie płaciłam, bo Warszawa obcięła nam dotację do 20 tysięcy złotych. Nie lubią mnie tam, nie wchodzę w żadne układy - na tym polega problem.
- Nie mamy żadnych zastrzeżeń do działalności oddziału - mówi Włodzimierz Janiszewski. - Nieetyczne i cwaniackie jest postępowanie pani przewodniczącej.
Opolski oddział nie miał osobowości prawnej, jego przewodnicząca próbowała pertraktować z ZUS-em, ten był nawet przychylny, ale nie mógł ani rozłożyć zaległości na raty, ani umorzyć odsetek bez udziału zarządu głównego. Była przewodnicząca twierdzi, że ZG ignorował jej prośby o przyznanie opolskiemu oddziałowi osobowości prawnej lub pełnomocnictw, chociaż zebrała pieniądze na ZUS od sponsorów i z nawiązek sądowych. Potrzebowała jednak dotacji na programy pomocy dla osób uzależnionych. Tymczasem ZG negatywnie zaopiniował przyznanie ok. 18 tys. zł z Krajowego Biura do Spraw Narkomanii opolskiemu oddziałowi, bo podejrzewał, że te pieniądze pójdą na ZUS.
- Ja miałam ciągle dylemat, czy płacić składki, czy pomagać potrzebującym - twierdzi Kwolek-Pawełczak. - Uznałam, że ważniejsze jest to drugie. Płaciłam podatek od swojej pensji, zostawało mi około tysiąca złotych "na rękę".

Część jej wypłaty i tak wracała do towarzystwa, bo np. za 150 złotych kupowała jednemu z podopiecznych bilet miesięczny, żeby mógł dojeżdżać do szkoły wieczorowej. Na licytację poszły wszystkie przedmioty, które dostała w 2002 roku w plebiscycie "NTO" na Złotą Babę. Za 4 tysiące sprzedała Złote Pióro, figurkę Złotej Baby, za 2 tysiące bilet lotniczy. Pieniądze dostał oddział. "W nagrodę" Warszawa znów obcięła mu dotację.
- W ubiegłym roku z zarządu głównego dali nam 21 tysięcy, sami pozyskaliśmy 84 tysiące. To chyba o czymś świadczy - mówi była przewodnicząca.

Pomieszczenia, w których przy ul. Armii Krajowej 9a znajdowała się do stycznia siedziba Towarzystwa "Powrotu z U", należą do gminy Opole. Faktury wystawiano na zarząd opolski i to on płacił lub nie (w latach 90. były z tym kłopoty).
- 30 stycznia lokal został nam protokolarnie zdany - mówi Zofia Lachowicz, naczelnik wydziału lokalowego urzędu miasta. - 2 lutego został przekazany nowemu stowarzyszeniu. Zdawały go i odbierały te same osoby.

- Prezydent zgodził się na to, bo pani Kwolek-Pawełczak znana jest ze swojej działalności charytatywnej i miała wszelkie pełnomocnictwa dotyczące lokalu - dodaje Mirosław Pietrucha, rzecznik Ryszarda Zembaczyńskiego. - List, który przyszedł do nas w tej sprawie z Warszawy, świadczy o istnieniu konfliktu w samym stowarzyszeniu. Jeśli zarząd główny udowodni, że pani przewodnicząca nie miała prawa dysponować lokalem, możliwe jest wypowiedzenie nowej umowy najmu. Nowe stowarzyszenie ma jednak szczytne cele, więc znajdziemy dla niego inne pomieszczenia. Nie widzimy przeszkód, żeby w Opolu działały dwie organizacje pomagające osobom uzależnionym.
Włodzimierz Janiszewski w imieniu ZG oczekuje, że była szefowa oddziału "cofnie decyzję o nieuprawnionym rozwiązaniu oddziału", odda lokal i zaprzestanie atakować zarząd główny.
- Chcemy, żeby "Powrót z U" dalej działał w Opolu - oświadcza Janiszewski.
- Nie będzie działał bez programu, a on jest mój - autorski i bez ludzi, a oni odeszli - odpowiada Kwolek-Pawełczak. - Jeśli ja się z tej działalności wycofam, nikt jej w Opolu nie poprowadzi. Ale niech próbują, niech zakładają oddział...
Opolska prokuratura ma 30 dni, aby podjąć decyzję o wszczęciu postępowania w sprawie złamania dyscypliny finansowej przez byłą przewodniczącą oddziału lub o jego zaniechaniu. W czwartek nakazała policji zebrać potrzebne dokumenty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska