Zagrali w nim bezdomni, alkoholicy i narkomani, którzy z życiowymi problemami walczą w specjalistycznych ośrodkach.
Dla Chemicznego Andrzeja (taką ksywkę ma wśród kolegów) sobotni turniej był pierwszymi rozgrywkami, w których wziął udział, odkąd w jego życiu pojawiły się narkotyki. Zagrał w drużynie Monaru, która przyjechała ze Zbicka.
- Piłkę nożną kochałem od zawsze - mówi Andrzej. - Ale wychowałem się w rodzinie, w której matka i ojciec pili na okrągło i z tego powodu nie miałem szans rozwinąć piłkarskiej kariery. Żeby zapomnieć o tym, co się dzieje w domu, brałem nałogowo amfetaminę. Stoczyłem się na dno i zadłużyłem po uszy. Po 17 latach brania straciłem pieniądze, za które dziś mógłbym postawić dom.
Drużyna Andrzeja dobrze radziła sobie na boisku. Ale walka o puchar turnieju wcale nie była w nim najważniejsza. Piotr Wochna, opiekun i trener monarowskiego zespołu, przyznaje, że piłka nożna to element terapii antynarkotykowej.
- Na boisku panują twarde zasady - mówi Wochna. - Trzeba się ich nauczyć i do nich stosować. To zupełna odwrotność w stosunku do pozbawionego zasad życia narkomana. Piłka nożna stawia też przed nimi nowe cele i uczy rywalizacji.
- Człowiek na boisku zapomina o wszystkim - dodaje Mariusz, bezdomny i alkoholik. - To taka odskocznia od wszystkich problemów, które na mnie spadły. W swoim życiu nie dość, że przepiłem mieszkanie, to jeszcze przez alkohol straciłem rodzinę, która ode mnie odeszła.
Najlepsze drużyny turnieju spotkają się w finale w Warszawie. Antoni Tercha, jeden z organizatorów, mówi że organizowanie takich rozgrywek wśród bezdomnych i osób uzależnionych jest z roku na rok coraz bardziej popularne. - To nie jest tak, że wystarczy bezdomnemu dać dach nad głową i problem załatwiony - mówi Tercha. - Żeby wyciągnąć z marginesu takich ludzi, trzeba im najpierw pokazać, że zwyczajne życie bez alkoholu czy narkotyków może być równie ciekawe.
Pierwsze miejsce w turnieju zajęli bezdomni z Poznania. Kolejne miejsca przypadły drużynom z Cieszyna, Katowic i Wrocławia.
- Cóż, będziemy dalej trenować, bo do wygranej zabrakło niewiele - podsumował ks. Józef Krawiec, który opiekuje się bezdomnymi w domu "Barki".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?