Bezdomni. Na ulicy lądują coraz młodsi ludzie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Artur Wilpert
Artur Wilpert Paweł Stauffer
Rozmowa z Arturem Wilpertem z Caritas Diecezji Opolskiej

W mijającym tygodniu odbyło się ogólnopolskie liczenie bezdomnych, a zebrane dane mają trafić do ministerstwa. Wnioski są optymistyczne czy pesymistyczne?
Na oficjalne dane trzeba poczekać, ale my i tak wiemy ilu bezdomnych żyje w Opolu, bo przecież pomagamy im na co dzień. W całym Opolu ta liczba nie zeszła jeszcze nigdy poniżej 270 nazwisk. Ona nie jest precyzyjna, bo ci ludzie są dziś u nas a jutro w innym miejscu Polski.

Jeszcze kilka lat temu mówiło się, że Opole jest Mekką dla bezdomnych. Ściągali do nas ludzie z różnych stron kraju...

Opole zawsze było magnesem i to się nie zmieniło. Być może dzieje się tak dlatego, że ludzie tu są zamożniejsi i chętniej się dzielą. Bezdomni powtarzają, że tu po prostu łatwiej coś skubnąć.

Z danych, które macie wynika, że bezdomnych z roku na rok u nas przybywa...

Nieznacznie, ale tak. Zmienia się również ich struktura wiekowa. Kilkanaście lat temu mieliśmy pod opieką właściwie samych dziadków. Dziś są to często osoby przed trzydziestką. Oni borykają się z problemami, które jeszcze 15-20 lat temu praktycznie nie występowały w tej grupie społecznej. Kiedyś bezdomny był pijany albo trzeźwy. Teraz są pijani, naćpani albo jedno i drugie.


Alkohol i narkotyki są główną przyczyną tego, że ludzie lądują na ulicy?

W niektórych przypadkach pewnie tak, ale ja uważam, że przyczyny należy upatrywać w relacjach rodzinnych, zawodowych czy towarzyskich. Alkohol i używki pojawiają się zwykle później, po to, żeby uśmierzyć ból, niekoniecznie fizyczny. Inną rzeczą jest to, że młodzi wchodzą w dorosłość w trudnych czasach. Praca nie leży na ulicy, wielu pracuje na umowach śmieciowych albo w ogóle ma problem z jej znalezieniem. Niektórych to przerasta.

Dzięki liczeniu bezdomnych wiemy ile osób żyje bez dachu nad głową. I co dalej? Czemu właściwie miało ono służyć?

Mam świadomość, że to liczenie cudów nie zdziała, ale władze miasta muszą wiedzieć jaka jest skala problemu. My i tak będziemy pomagać, nawet jeśli potrzebujących zostanie tylko pięciu, bo to procentuje. Przypomina mi się pewien mężczyzna, którzy jeszcze dziesięć lat temu był bezdomny. Pierwszy związek mu się rozpadł, uciekł w alkohol i hazard no i się stoczył. Często spotykam go na mieście. Dziś ma ponad czterdzieści lat, okazało się, że znalazł pracę, stworzył nowy związek... Ostatnio powiedział mi, że nie chce już wynajmować i myśli o kupieniu choć małego mieszkanka...

To dzięki waszej pracy wyszedł na prostą?

On twierdzi, że pomogła mu kobieta, która po prostu dała mu szansę. Dzięki niej przestał myśleć o hazardzie. Niestety to nie są zbyt częste przypadki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska