Bezdomni odchodzą, problem pozostaje

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
- W takim kryzysie nie byliśmy jeszcze nigdy - mówi brat Ryszard Winiarz, kierownik schroniska dla bezdomnych w Pępicach.

Od instytucji otrzymujemy 50-60 procent ubiegłorocznych środków i funkcjonujemy tylko dzięki bieżącym wpłatom od prywatnych darczyńców - dodaje kierownik.
Teraz z oczu spędza mu budżet powiatu na przyszły rok, który ma zostać uchwalony w grudniu.
- Jeżeli radni nie przedłużą z nami umowy na przyszły rok, to nie wiem, co stanie się ze schroniskiem - mówi brat Ryszard.

Schronisko im. Brata Alberta w Pępicach działa od 18 lat. W odróżnieniu od innych domów opieki nad bezdomnymi pępicki ośrodek działa w rodzinnym domu jego założycieli - trzech braci, którzy zostali zakonnikami. Odtąd w domu, którzy rodzice - Janina i Szymon Winiarzowie - oddali dla bezdomnych, znajduje schronienie ponad 50 osób dziennie.
- Teraz jest tu tylko 43 podopiecznych, bo zastój finansowy nie pozwala na więcej - podkreśla Winiarz. Nie ma jednak mowy o odsyłaniu kogoś sprzed drzwi. - Wtedy to nie byłoby schronisko. Ograniczamy tylko długość pobytu dla osób, które fizycznie i psychicznie są zdolne do pracy. Albo inaczej: do samodzielnego bycia bezdomnym - wyjaśnia brat Ryszard.

Kiedyś podopieczni mogli tu przebywać nawet 5 dni, teraz są przyjmowani tylko na jedną noc, a po kąpieli, oczyszczeniu ubrań i po posiłku wracają do własnego życia. W schronisku dłużej pozostają jedynie osoby, które poza nim nie poradziłyby sobie same. One na potrzeby wspólnego domu oddają 60 procent swojej renty lub emerytury.
- Ale to tylko teoria - mówi kierownik schroniska. - Wielu z nich nie ma żadnych źródeł utrzymania, część musi płacić alimenty, a emerytury są zwykle bardzo niskie. W rezultacie tylko dwóch podopiecznych ponosi pełną odpłatność - 320 zł miesięcznie.
To powoduje, że od kilku lat domu w Pępicach nie stać na żadne większe zakupy. - Otrzymujemy tylko stare, używane rzeczy i np. pralki typu "Frania" czy lodówki dokańczają swojego żywota u nas. Nie mamy też męskiej odzieży - skarpet czy bielizny - dla osób, które musimy przebrać - wylicza najpilniejsze potrzeby brat Ryszard.

Dlatego tak ważna jest umowa, którą od dwóch lat schronisko zawiera z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Samorząd pokrywa w ten sposób koszty utrzymania bezdomnych osób pochodzących z terenu powiatu.
- W ubiegłym roku otrzymaliśmy na ten cel 30 tys. zł, na początku tego 26 tys., ale niewiele brakowało, by rada nie zatwierdziła nawet tych środków - mówi brat Ryszard. - Boję się, że w grudniu umowa nie zostanie już przedłużona - zdradza swoje obawy zakonnik.
Jego zdaniem wiele osób kojarzy schronisko z alkoholikami.
- Bezdomnym może stać się każdy - wystarczy pożar, powódź lub inny kataklizm, by człowiek został bez dachu nad głową i środków na utrzymanie. A do nas trafiają najsłabsi, ci, którzy szukają tu bezpieczeństwa i nie dadzą sobie rady w domach pomocy społecznej. Bo wiedzą, że tu nikt nie zabierze im pieniędzy, nie okradnie ich - dodaje Winiarz.
Spośród 43 bezdomnych, którzy wczoraj byli w schronisku, zaledwie 17 to osoby z terenu powiatu brzeskiego.

- Bo bezdomni wstydzą się swojej sytuacji i uciekają jak najdalej od swojego środowiska. Dlatego mamy tu ludzi nawet ze Szczecina. A na utrzymanie takich osób nie sposób otrzymać jakieś fundusze - podkreśla brat Ryszard. - A później lokalne władze mówią, że u nich nie ma problemu bezrobocia. Bo przecież płacą za utrzymane kilkunastu osób. Tymczasem nasi ludzie są we Wrocławiu, Przemyślu, Warszawie czy Rzeszowie i szacuję, że na terenie naszego powiatu bez domu jest około 300 osób - dodaje opiekun ze schroniska w Pępicach.
Zapowiada, że będzie bacznie przyglądał się poczynaniom władz powiatu.
- Apeluję do radnych, żeby zapomnieli o polityce, a zjednoczyli się wokół biednych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska