- Jako jedyna płaciłam czynsz w tym budynku, a na koniec zostałam pozbawiona wszystkiego - denerwuje się Agnieszka Bogusz. - Z mieszkania komunalnego, które zajmowałam w domu przy Głowackiego, zniknęły kafelki, sprzęt AGD, a nawet kaloryfery. Dosłownie wszystko, co miało jakąkolwiek wartość.
Koszmar pani Agnieszki zaczął się 9 miesięcy temu. Przebywała w tym czasie u męża w Niemczech, a jej mieszkania pilnowała szwagierka. Sąsiad z dołu po pijanemu zaprószył ogień i jego pokój oraz klatka schodowa stanęły w ogniu.
Strażakom udało się w porę ugasić płomienie, ale miejscy urzędnicy, do czasu remontu, nakazali opuścić wszystkie pomieszczenia. Nawet te, które nie uległy zniszczeniu.
- Miał być szybko przeprowadzony i mieliśmy wrócić do siebie - opowiada Agnieszka Bogusz, która wraz z pięcioletnią córeczką mieszka teraz u mamy.
Miejski Zarząd Budynków Komunalnych długo zwlekał z rozpoczęciem prac.
Ale nikomu nie pozwalano tam mieszkać. Drzwi wejściowe do klatki schodowej zostały zabite deskami.
- Ale to była prowizorka, z którą bez problemu poradzili sobie bezdomni i okoliczni pijacy. W opuszczonej kamienicy zrobili noclegownię - opowiada lokatorka.
Do eleganckiego mieszkania pani Agnieszki znieśli kartony i spędzali tam noce. Załatwiali się do wiaderek albo bezpośrednio na podłogę. Przy okazji wynosili wszystko, co miało jakąś wartość.
Kiedy pani Agnieszka zorientowała się, co się dzieje w jej domu, poszła do administracji. Tam urzędnicy tłumaczyli jej, że nie mają teraz czasu się tym zająć.
Przez cały ten czas pani Agnieszka prosiła o przyznanie mieszkania zastępczego. Urzędnicy nie chcieli się na to zgodzić, żądając od niej kolejnych zaświadczeń, między innymi o stanie zdrowia.
- A pijak, który podpalił kamienicę, takie mieszkanie dostał - kręci głową pani Agnieszka. - To nie jest sprawiedliwe.
Prezydent miasta Wiesław Fąfara, który o sprawie dowiedział się w piątek, obiecał się nią zająć i wyjaśnić, dlaczego mieszkanie nie było należycie pilnowane.
Do sprawy wrócimy.
Opinia
Bohdan Cieślik, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków Komunalnych w Kędzierzynie-Koźlu:
- To fakt, rozpoczęcie remontu przedłużało się, ponieważ cały czas szukałem pieniędzy na to, aby te prace rozpocząć. Ma ruszyć lada chwila, bo pieniędze na ten cel już są. Zabezpieczyliśmy budynek, ale kradzieże i włamania zdarzają się wszędzie i nie zawsze można ich uniknąć. Nie wiem dziś, czy ktoś powinien zapłacić za straty, jakie zostały wyrządzone w mieszkaniu wynajmowanym przez panią Agnieszkę Bogusz. Musimy się temu dokładnie przyjrzeć. Za wcześnie na jakiekolwiek decyzje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?