Bezpieczeństwo w sieci nigdy nie było tak ważne. Oszuści czyhają na każdym kroku, wystarczy chwila nieuwagi

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Tylko pozornie wydaje się, że ofiarami internetowych oszustów padają głównie osoby starsze. W policyjnych statystykach coraz większą grupę stanowią osoby urodzone po 2000 roku, które nie znają życia sprzed ery cyfryzacji.
Tylko pozornie wydaje się, że ofiarami internetowych oszustów padają głównie osoby starsze. W policyjnych statystykach coraz większą grupę stanowią osoby urodzone po 2000 roku, które nie znają życia sprzed ery cyfryzacji. 123rf
Wraz z rozwojem cyfryzacji pojawiły się zagrożenia, z którymi dotychczas społeczeństwo nie musiało się mierzyć. Przestępcy zniknęli z ulic miast i przenieśli się do internetu, tworząc coraz bardziej podstępne metody wyłudzenia naszych danych i pieniędzy. Już dziś hakerzy są w stanie wpływać na wyniki wyborów i paraliżować pracę komisji wyborczych. Specjaliści od cyberbezpieczeństwa nie mają złudzeń, że nawet najlepszy antywirus nie uchroni nas przed niebezpieczeństwem, jeśli sami nie będziemy ostrożni w sieci.

- W Internecie możliwość oszustw jest nieograniczona i nigdy nie wiemy, kto jest po drugiej stronie. Osoba stosująca różne metody socjotechniki jest w stanie uśpić naszą czujność i w konsekwencji oszukać - mówi podinsp. Janusz Ustrzycki z wydziału do zwalczania cyberprzestepczości Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Jak podkreśla, w świecie realnym oszukanie jest trudniejsze, bo najpierw musimy spotkać się z tą osobą twarzą w twarz. Widzimy więc jej zachowanie, gesty i sygnały niewerbalne, które do nas wysyła, dlatego łatwiej nam zauważyć nieczyste intencje i próbę oszustwa.

- Przestępcy wykorzystując metodę spamu, wysyłają do dziesiątek tysięcy użytkowników wiadomość za pośrednictwem poczty e-mail. Wystarczy, że 1 proc. z tej grupy da się na nabrać, co dla oszustów daje bardzo wymierne korzyści - dodaje.

Jednym z najbardziej powszechnych sposobów na wyłudzenie od nas pieniędzy jest „metoda na hakera”. Przestępcy wysyłają e-mail, w którym informują, że są hakerami i właśnie zdobyli dostęp do naszego konta, łącznie z naszymi danymi, historią przeglądania i nagraniami z kamerki komputerowej. Następnie próbują przekonać potencjalną ofiarę, że jeśli nie wpłaci określonej kwoty na konto, kompromitujące nagrania zostaną upublicznione.

- Jeśli wiadomość trafi do osoby podatnej na manipulacje, mającej zarówno coś na sumieniu, to jest szansa, że taka osoba „dla świętego spokoju” wpłaci te 500 czy 1000 zł. Jeśli takich osób będzie więcej, oszuści mogą z takiej metody uczynić sobie główne źródło utrzymania – wyjaśnia Janusz Ustrzycki.

Metoda na OLX jest wyjątkowo podstępna

W ostatnich miesiącach rekordowo dużo przypadków oszust ma miejsce na portalu OLX. Schemat działania jest ten sam: Wystawiasz coś na OLX. Znajduje się kupiec. Odzywa się najczęściej za pośrednictwem aplikacji WhatsApp. Twierdzi, że kupił przedmiot i za niego zapłacił, a pieniądze można odebrać po wejściu w link. Otwiera się strona łudząco podobna do strony OLX, na której jest formularz z prośbą o podanie danych z naszej karty. Następnie przychodzi SMS z banku z kodem do autoryzacji. Po podaniu kodu, oszustw płaci kartą za pomocą aplikacji płatniczej lub wypłaca nią gotówkę w bankomacie, w efekcie czego nasze konto zostaje opróżnione.

- Bardzo charakterystyczną rzeczą w tego typu oszustwach jest bardzo ubogie słownictwo osoby, która jest zainteresowana zakupem naszego przedmiotu. Często po prostu korespondencja odbywa się za pośrednictwem tłumacza internetowego. Kupiec nie jest zainteresowany szczegółowymi zdjęciami przedmiotu, nie próbuje negocjować ceny. Chce tylko jak najszybciej sfinalizować transakcję. Wiele wskazuje na to, że za atakami stoją głównie osoby zza naszej wschodniej granicy, które same przyznają, że w ciągu dnia są w stanie w ten sposób oszukać nawet kilkadziesiąt osób - tłumaczy.

Cyberprzestępcy chcąc uwiarygodnić taką operację, stosują metody socjotechniczne jak np. zdjęcie kobiety z dzieckiem jako osoby zainteresowanej zakupem czy przedstawienie podrobionych certyfikatów bezpieczeństwa. Metoda „na OLX” stała się dla oszustów tak dochodowa, że powstały nawet specjalne programy komputerowe, które mają udawać kupca i automatycznie prowadzić dialog ze sprzedawcą, aby w pewnym momencie wkleić mu link, dzięki któremu oszuści zdobędą dostęp do naszego konta.

Opolscy funkcjonariusze przestrzegają, by nigdy nie wchodzić na linki do stron, które otrzymaliśmy w wiadomościach. Najbezpieczniej jest samodzielnie wpisać adres internetowy strony danego serwisu ogłoszeniowego lub banku. A jeśli korzystamy z kodów autoryzacyjnych przesłanych SMS-em przez bank lub inne instytucje sprawdzajmy zawsze, czy zgadza się numer konta odbiorcy oraz kwota, jaką chcemy przelać.

- Zapamiętajmy złotą zasadę, że podanie numeru karty płatniczej nigdy nie służy do przelania na nią pieniędzy, tylko do ich ściągnięcia – podkreśla.

Opole mogło stracić nawet 25 mln zł

Kolejnym sposobem internetowego oszustwa jest „metoda na pracownika banku”. Dzięki tej metodzie sprawcy są w stanie przejąć dostęp do konta bankowego i środków na nim zgromadzonych. Jak to wygląda w praktyce? Oszust dzwoni do danej osoby i podaje się za konsultanta bankowego i informuje o niepokojących transferach pieniężnych na koncie ofiary. Aby zapobiec rzekomej kradzieży pieniędzy „konsultant” poleca zainstalowanie aplikacji, która umożliwia mu zdalne wykonywanie działań na smartfonie czy komputerze rozmówcy. W ten sposób oszust ma dostęp do naszego urządzenia i tym samym konta, z którego dokonuje przelewów, a następnie wypłaca wszystkie zgromadzone na nim środki.

Po wykonaniu operacji fałszywy konsultant informuje o tym, że konto chwilowo zostaje zablokowane, a zgromadzone na nim środki z uwagi na zagrożenie zostaną chwilowo przelane na konto zastępcze. Przejęte środki przelewane są najczęściej na konta bankowe kantorów wymiany walut, skąd w formie gotówki są pobierane przez oszustów. Często zdarza się również, że po przejęciu dostępu do konta sprawca zaciąga tzw. szybki kredyt.

Zuchwałość złodziei nie zna granic. Pod koniec sierpnia z urzędnikami opolskiego ratusza skontaktował się oszust, który podając się za pracownika banku, przygotował bardzo atrakcyjną ofertę lokaty dla miasta. Gdyby nie czujność urzędników, Opole mogłoby stracić nawet 25 milionów złotych.

- Oszuści wykorzystują do swojej działalności wszelkie możliwe narzędzia, które mają nas zapewnić, że transakcja będzie bezpieczna. Jednym z bardziej wyrafinowanych sposobów jest tzw. spoofing numeru telefonu, który polega na tym, że na naszym telefonie wyświetla się numer infolinii banku, choć w rzeczywistości dzwoni do nas złodziej. Powinniśmy jednak pamiętać, że pracownik banku nigdy nie prosi nas o podanie haseł dostępu czy instalację jakiegokolwiek oprogramowania. Podobną metodę oszustwa wykorzystuje się również w poczcie internetowej, jednak w tym przypadku po najechaniu kursorem na podrobiony adres e-mail wyświetla się rzeczywisty. W przypadku oszustwa telefonicznego jedyną możliwością weryfikacji jest samodzielne skontaktowaniem się z bankiem - przypomina podinsp. Ustrzycki.

Wybór ofiar nie jest przypadkowy

Prawdziwą plagą cyberprzekrętów jest również „oszustwo na brokera”, które polega na nakłonieniu osoby do zainwestowania pieniędzy w kryptowaluty. Wybór potencjalnych ofiar nie jest przypadkowy – przestępcy wykorzystują do tego skradzione bazy danych klientów, którzy już wcześniej mieli kontakt z wirtualnymi walutami.

Parę dni temu małżeństwo spod Krapkowic dało się skusić przestępcom, którzy zaproponowali im inwestycję w bitcoiny. Instruowani przez rozmówców ściągnęli aplikację, która miała usprawnić całą procedurę. Oszuści zapewniali poszkodowanych, że inwestując pieniądze w kryptowaluty istnieje pewny i przede wszystkim szybki zysk. Nakłonili ich nawet do zaciągnięcia kredytu w banku. Dopiero po kilku dniach małżeństwo zorientowało się, że jest to oszustwo. Stracili w ten sposób 170 tys. zł.

- Historia ta pokazuje jak łatwo można wpaść w sidła manipulacji stosowanej przez oszustów. Podczas załatwiania spraw przez internet lub telefonicznie musimy pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania i szczególnej czujności. Nigdy nie powinniśmy zbyt ufnie odbierać informacji, które przekazują nam osoby po drugiej stronie słuchawki, nawet jeśli mają miły głos i zapewniają nas o swoich dobrych intencjach – dodaje.

Tylko pozornie wydaje się, że ofiarami internetowych oszustów padają głównie osoby starsze. W policyjnych statystykach coraz większą grupę stanowią osoby urodzone po 2000 roku, które nie znają życia sprzed ery cyfryzacji.

Wykrycie przestępstw jest coraz trudniejsze

Nowinki technologiczne pociągnęły za sobą nie tylko rozwój branży IT, ale umożliwiły zorganizowanym grupom przestępczym nowe metody działań. Policjanci zwracają uwagę, że odnotowuje się coraz mniej pospolitych przestępstw, jak rozboje i napady, a coraz częściej dochodzi do przestępstw internetowych.

Teraz już przestępstwa – i to te najbardziej dochodowe – mogą odbywać się na odległość, w zaciszu własnego domu i przy użyciu zaledwie kilku komputerów. A skradzionych pieniędzy nie trzeba już przesyłać „na słupa”, bo do tego celu wykorzystuje się kryptowaluty.

- Wirtualna waluta zapewnia anonimowość, jest uniwersalna i łatwa w użyciu. Mogę znajdować się na Kajmanach i w tym samym momencie odebrać przelew innego użytkownika sieci bitcoin bez względu na to, w której części świata będzie się znajdować. Cały czas powstają też nowe kryptowaluty, które nie mają narodowości i działają ponad rządami państw – wyjaśnia.

Późniejsze odzyskanie skradzionych pieniędzy graniczy z cudem. Najczęściej pieniądze z jednego wirtualnego portfela są przesyłane na kolejne, których wykrycie jest prawie niemożliwe, ponieważ giełdy szyfrują każdą transakcję.

- Wielu oszust można byłoby uniknąć, gdyby ludzie nie wierzyli w „niepowtarzalne okazje do szybkiego wzbogacenia” . Chyba każdy pamięta, jak popularna była kiedyś gra w tzw. trzy kubki. Najczęściej oszust współpracuje ze wspólnikami: pozoruje grę, a przypadkowa osoba wierzy, że prowadzący jest ogrywany. Kiedy poczuje się zachęcona, aby dołączyć do zabawy, początkowo wygrywa. Jednak tylko do momentu, kiedy zaczyna obstawiać większe kwoty. Podobnie jest w sieci. Wpłacamy na wirtualny portfel 100 zł i szybko okazuje się, że nasza kryptowaluta zwiększyła w nocy swoją wartość o ponad 600 proc. Wpłacamy więc kolejne pieniądze, omamieni wizją szybkiego zarobku. Gdy po jakimś czasie chcemy wypłacić pieniądze, to okazuje się, że konieczne jest opłacenie jakiś dodatkowych usług. Robimy to, bo chcemy czym prędzej mieć już pieniądze na koncie. Wtedy okazuje się, że nie dość, że żadnych pieniędzy nie wygraliśmy, to jeszcze straciliśmy wszystko, co wpłaciliśmy – przestrzega Ustrzycki.

Rodzice nie powinni chronić dzieci przed hazardem

Skradzione kryptowaluty, ale także zwykła gotówka może być wykorzystana do gier hazardowych, które w czasach pandemii cieszą się dużym zainteresowaniem nie tylko ze strony dorosłych, ale także nieletnich i coraz częściej kilkuletnich dzieci.

- Ze smutkiem obserwujemy narastającą u uczniów szkół podstawowych i licealnych skłonność do hazardu, przede wszystkim w obszarze gier wieloosobowych.  Młodzi ludzie chcąc posiadać np. silniejszy awatar w grze są skłonni wydać setki, a nawet tysiące złotych - tłumaczy Marcin Patrzyński, funkcjonariusz Służby Celno-Skarbowej w Opolu.


Problem potęgują m.in. idole dzisiejszej młodzieży - influenserzy z YouTube, którzy młodym, często nieodpornym na manipulacje dzieciom, proponują założenie konta na stronach z hazardem polegającym na otwieraniu za prawdziwą gotówkę wirtualnych skrzynek, zawierających wirtualne przedmioty w grze przedstawiające realną wartość.

- Zatrważający jest brak świadomości ludzi, że takie zachowanie to czysty przejaw hazardu. Dochodzi nawet do sytuacji, w której rodzice oglądają z dziećmi filmiki, które wręcz zachęcają do tego, aby wpłacić niewielką sumę, często 50 lub 100 zł i spróbować swojego szczęścia w otwieraniu skrzynek z przedmiotami w grach, gdzie wartość uzyskanego przedmiotu jest całkowicie losowa i możliwa do dalszej sprzedaży.  Wiele europejskich państw zakazało producentom gier sprzedaży wirtualnych przedmiotów, które później można spieniężyć na prawdziwą gotówkę - wyjaśnia Patrzyński.

Hazardzista jest szczęśliwy tylko wtedy, kiedy gra


Efektem pogłębiającego się uzależnienia u młodzieży są nie tylko problemy w życiu osobistym:  popadanie w coraz większe długi, pogorszenie się wyników w szkole, wahania nastroju, a nawet przemoc. Dochodzi także do uzależnienia psychicznego, które wyrządza poważne szkody w organizmie młodego człowieka. Każda wygrana, podobnie jak przegrana, zachęca do dalszej gry.

 - Wygrana w tych grach zwiększa poczucie mocy, przegrana skłania do dalszej gry,  z nadzieją na wygraną. Patologiczny hazardzista jest szczęśliwy tylko wtedy, kiedy gra - dodaje.

Podobnie jest w przypadku pełnoletnich graczy, którzy są w stanie w ciągu jednego wieczoru przegrać miesięczną pensję lub wszystkie oszczędności, a następnie zaciągnąć kredyt na dalszą grę.

- Znany jest nam przypadek osoby, która zastawiała swój majątek w lombardzie, następnie grała za zastawione pieniądze i w ten sposób przegrała cały swój dobytek - tłumaczy ekspert opolskiego Urzędu Celno-Skarbowego.

Jak jednak wyjaśnia, problem nielegalnego hazardu na automatach do gier został w ostatnich latach  mocno zmarginalizowany. Na terenie Opolszczyzny pojawiają się jeszcze pojedyncze stacjonarne nielegalne salony gier, w których pomimo obowiązującego prawa można prowadzić nielegalne gry. Kilka lat temu była ich ponad setka.

- Jeśli stwierdzimy, że prowadzona działalność jest nielegalna, zatrzymujemy zabezpieczony sprzęt i gotówkę. Za organizację takich gier biorą się grupy przestępcze, które również w takich salonach oferują inne zabronione prawem „rozrywki” takie jak narkotyki czy dopalacze – wyjaśnia.

Nielegalny hazard to ogromne ryzyko

W 2015 roku ostatnie automaty posiadające zezwolenie, znajdujące się na stacjach benzynowych, w pubach czy innych lokalach zostały zdelegalizowane. Grać można wyłącznie w autoryzowanych kasynach, które w przeciwieństwie do tych nielegalnych prowadzą gry w sposób „cywilizowany” tj. posiadają regulamin odpowiedzialnej gry, informują o możliwości uzależnienia, chronią nieletnich przed szkodliwymi skutkami hazardu oraz weryfikują, czy nie dochodzi do procederu prania brudnych pieniędzy, poprzez pełną transparentność przepływów gotówki. Z kolei w przestrzeni internetowej może istnieć tylko jedno kasyno, które jest kontrolowane przez Totalizator Sportowy jako spółkę Skarbu Państwa.

- Jeśli ryzykujemy grę w salonie będącym w szarej strefie, to ryzykujemy tym, że pieniądze z ewentualnej wygranej nie zostaną nam wypłacone. W jednym z nielegalnych lokali na Opolszczyźnie doszło do sytuacji, w której po trafieniu wygranej włączył się alarm, a drzwi do lokalu automatycznie się zaczęły zamykać. W konsekwencji gracz się przestraszył, uciekł i nigdy wygranej nie ujrzał na oczy. Do podobnych sytuacji dochodzi także na nielegalnych stronach hazardowych, które kuszą wysokimi wygranymi, choć w rzeczywistości nie ma żadnej gwarancji uzyskania jakiejkolwiek wypłaty wygranej - dodaje.

Hakerzy mogą wpływać na sytuację polityczną w kraju

Specjaliści ds. bezpieczeństwa nie mają wątpliwości, że internetowi przestępcy są zainteresowani nie tylko naszymi pieniędzmi, ale mogą także wykraść chronione dane przedsiębiorstw, paraliżować pracę ważnych instytucji, a nawet wpływać na wyniki wyborów, czego przykładem są wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku, podczas których grupy hakerów z Rosji przeprowadzały zmasowane ataki na systemy wyborcze.

- To kwestia przede wszystkim kreowania sytuacji politycznej w danym kraju. Mowa o wywiadzie elektronicznym, który funkcjonuje w sferze internetowej. Dzisiaj szpiedzy dużą część informacji zdobywają dzięki sieci i poprzez sieć, zarówno z źródeł jawnych oraz dokonując przestępstw hakerskich i wykradając treści niejawne, dotyczące polityki, bezpieczeństwa czy szeroko rozumianej strefy społeczno-politycznej - mówi dr Bartosz Maziarz, politolog, ekspert ds. bezpieczeństwa, adiunkt w Instytucie Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Opolskiego.

Jednocześnie podkreśla, że nawet najlepsze oprogramowanie antywirusowe nie zabezpieczy nas, jeśli sami nie będziemy posiadać elementarnej wiedzy i świadomości zagrożeń.

Sztuczna inteligencja to szansa, ale też zagrożenie

- Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że nasze prywatne zdjęcia zamieszczane na portalach społecznościowych mogą być wykorzystane do kradzieży naszej tożsamości, a potem dokonania przestępstwa. Z tego powodu tak ważne jest, aby chronić w sieci naszą prywatność, nie wchodzić na podejrzane i niezabezpieczone strony, nie łączyć się przez ogólnodostępne sieci Wi-Fi czy regularnie zmieniać hasła. Jeśli będziemy świadomi i odpowiednio wyedukowani, narzędzia i programy pomogą nam w bezpiecznym korzystaniu z internetu - wyjaśnia dr Maziarz.

Na koniec ekspert z Uniwersytetu Opolskiego zwraca uwagę, że jako społeczeństwo dopiero stoimy w przededniu powszechnego wykorzystywania sztucznej inteligencji.

- Ona dopiero zaczyna wchodzić do naszego życia, a w najbliższych latach będzie zajmować coraz większe miejsce w życiu społecznym, politycznym i naszym prywatnym. Algorytmy matematyczno-informatyczne będą pomagały nam w codziennym życiu, ale poprzez luki w systemie i ataki hakerów mogą stanowić poważne zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska