Bezrobotni na Opolszczyźnie nie chcą pieniędzy na swój biznes

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
23 tysiące  złotych to najwyższa dotacja, jaką w 2014 r. zaoferował opolski PUP.
23 tysiące złotych to najwyższa dotacja, jaką w 2014 r. zaoferował opolski PUP. Anna Kaczmarz
Zmniejsza się zainteresowanie dotacjami na otwarcie własnej firmy, jakie oferują opolskie urzędy pracy. Powód? Bezrobotni całkiem logicznie kalkulują, że za 20 tysięcy złotych ciężko będzie wymyślić coś innowacyjnego, dzięki czemu będzie się można utrzymać na trudnym opolskim rynku.

Od kilku lat takich dotacji udzielają powiatowe urzędy pracy. Do wzięcia jest na ogół 20 tys. zł. Trzeba tylko być bez pracy, przedstawić sensowny biznesplan, złożyć wniosek, a potem prowadzić firmę minimum przez rok.

Chętnych zawsze było mnóstwo, w 2013 r. wsparcia udzielono 955 Opolanom, którzy na otwarcie własnej działalności otrzymali ponad 19 mln zł. - Otwierali za nie sklepy, inwestowali w usługi fryzjerskie czy budowlane, tworzyli firmy sprzątające, tapicerskie, zajmujące się masażem, fotografią - wylicza Grażyna Jóźwin, dyrektor PUP w Kędzierzynie-Koźlu.

W tym roku zainteresowanie jest jednak mniejsze, a po pieniądze już nie ustawiają się tłumy. W Kędzierzynie-Koźlu na razie zrealizowano jedynie 50 wniosków, do wzięcia jest jeszcze ponad 100 dotacji. W Brzegu, gdzie przygotowano fundusze dla 110 ambitnych bezrobotnych, skorzystało z nich zaledwie 36. Podobnie jest w większości opolskich powiatów. -
Moim zdaniem nastąpiło już pewne przesycenie, bo trudno wymyślić coś, na czym się da zarobić, mając do dyspozycji 20 tys. zł - tłumaczy Zbigniew Kłaczek, szef PUP w Brzegu. Jak dodaje, w poprzednich latach głównie na wsiach powstały za takie dotacje zakłady kosmetyczne czy fryzjerskie.

- Na wsi nie potrzeba jednak zbyt wiele takich zakładów. Po drugie, społeczeństwo nie jest bogate, żeby z nich często korzystać - mówi dyr.Kłaczek.

Świeżo upieczeni przedsiębiorcy tłumaczą, że nie są to wcale takie łatwe pieniądze.
- Jest sporo dokumentacji, z każdej drobnostki trzeba się szczegółowo rozliczyć - opowiada AndrzejJelonek z Kędzierzyna-Koźla, który wziął 20 tys. zł na założenie agencji pośrednictwa pracy. - Trochę się też czeka na wypłatę pieniędzy, zanim pojawiają się pierwsze dochody - mija kilka ładnych miesięcy, a ZUS trzeba płacić od początku...

Wyjątkiem jest stolica województwa, gdzie zainteresowanie wsparciem jest wciąż bardzo duże. TutejszyPUP zrealizował już 145 wniosków na 170 zaplanowanych. - Z pewnością dołożymy trochę pieniędzy do tej puli - mówi Izabela Bocheńska z CentrumAktywizacjiZawodowej opolskiego PUP. Wynika to jednak przede wszystkim z faktu, że Opole gospodarczo wyróżnia się na mapie Opolszczyzny i dużo łatwiej prowadzić tam firmę.

Fakty

W 2013 roku najwięcej osób skorzystało z tej formy wsparcia w Opolu. Firmy założyło tam 231 osób, wydano na to 4,5 miliona złotych z pieniędzy PUP. O milion mniej przeznaczył nyski pośredniak, który przygotował do prowadzenia biznesu 168 bezrobotnych. Najmniejszą skuteczność program miał w powiecie strzeleckim, gdzie skorzystało z niego 31 osób.

Pieniądze mogą być wydane na zakup wyposażenia firmy, najczęściej są to narzędzia do pracy, ewentualnie meble. Nie można za nie kupować samochodu. Żeby nie narazić się na konieczność zwrotu dotacji, trzeba prowadzić firmę minimum przez rok i w tym czasie płacić składki do ZUS. Jednocześnie urzędy pracy nie sprawdzają, jakie są dochody nowo powstałego przedsiębiorstwa. PUP-y nie gromadzą także danych o tym, ile firm przetrwało więcej niż rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska