Bezrobotny oprowadza po zamku w Głogówku

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Pan Longin jeszcze jako dziecko zainteresował się zabytkową budowlą.
Pan Longin jeszcze jako dziecko zainteresował się zabytkową budowlą.
Longin Staś wpuszcza turystów na zamek, a nawet organizuje atrakcje w czasie zwiedzania.

Opinia

Opinia

Aleksander Devosgues Cuber, dyrektor muzeum w Głogówku:
- Właściciel zamku proponował nam, abyśmy prowadzili wycieczki do piwnic zamkowych. Niestety, mamy na to za mały personel. Poza tym nie możemy ponosić odpowiedzialności za zwiedzających to miejsce. Teraz każdy robi to na własne ryzyko. W 1977 roku na terenie zamku prowadzono duże prace archeologiczne, które m.in. odsłoniły fundamenty starej wieży kamiennej. Potem zasypano je ziemią, ale w piwnicach widać jeszcze najstarsze mury.

Kiedy grupa turystów wychodzi z zamkowych piwnic, na ich drodze pojawia się biała postać z kosą, krzycząc: Nieszczęśnicy! Oto nadeszła wasza ostatnia godzina!
Bez obaw. To tylko pan Longin Staś, nieformalny opiekun zamku w Głogów-ku. Bezrobotny mężczyzna od dziecka interesował się zabytkową budowlą. Penetrował ją jeszcze wtedy, gdy były tu dobrze pozamykane państwowe magazyny. Teraz, za zgodą nowego właściciela zamku Roberta Majcherowskiego spod Częstochowy, dogląda zamku. Ma też klucze do budynku i chętnie wpuszcza tam odważnych turystów.

Choć zamek niszczał w ostatnich latach, nadal jest tu co oglądać. W latach 70., po wyprowadzeniu z piwnic magazynów rolnych, część podziemnych pomieszczeń zagruzowano. Wejścia do innych zabetonowano lub ukryto przed ciekawskimi. Przed rokiem nowy właściciel uporządkował rozległe piwnice.

- Tu był skarbczyk - Longin Staś pokazuje na wyrwane z podłogi deski, które odsłaniają sklepioną piwnicę bez schodów. - Weszliśmy tam kiedyś po drabinach. Pewnie w czasie wojny coś tu było ukryte. Potem z powodu podziemnej wilgoci deski przegniły i odsłoniło się wejście. Pod spodem są dwie komnaty. Najpierw trafili tam jacyś poszukiwacze skarbów.
Inne tajemnicze miejsce to druga kondygnacja podziemi. Wejście do niej też zostało zabetonowane. Przed rokiem udało się je otworzyć. Kilka pomieszczeń kończy się zalanymi przez wodę schodami, które prowadzą niżej.
- Podobno za komuny nurek próbował tam wejść - opowiada Longin Staś. - Wrócił po 3 metrach, bo korytarz był zbyt zamulony. To musi prowadzić na trzeci poziom podziemia. W jeszcze innym miejscu jest też przejście podziemne do kościoła, ale tych pomieszczeń jeszcze nie wyczyszczono.

Pan Longin zbiera też pamiątki po czasach świetności zamku: fragmenty piecowych kafli, metalową koronę świętego z kościoła, drewniane rury wodociągowe. Ma nawet starą centralę telefoniczną z 1950 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska