Biblioteka Austriacka popularyzuje niemieckie zwyczaje wielkopostne i wielkanocne

fot. Biblioteka Austriacka w Opolu
"Palmowe osiołki” - kiedyś niszczone - znów stają się popularne.
"Palmowe osiołki” - kiedyś niszczone - znów stają się popularne. fot. Biblioteka Austriacka w Opolu
Prezentacje przybliżające zwyczaje postne i świąteczne niemieckiego obszaru językowego można było oglądać w Bibliotece Austriackiej przez cały okres wielkiego postu.

- Rozmaitych zwyczajów jest w Niemczech, Austrii i Szwajcarii bardzo dużo - mówi Monika Wójcik-Bednarz, kierowniczka biblioteki. - Obejmują one zarówno różne tradycyjne obrzędy i zachowania, jak i charakterystyczne potrawy.

Jedną z nich są tzw. Fastenbreze - postne precle pieczone z ciasta wyrobionego wyłącznie z mąki soli i wody, zgodnie z dawnymi surowymi normami postu zakazującymi jedzenia nie tylko mięsa, ale także nabiału, jajek i tłuszczu.

W niektórych rejonach Niemiec tradycyjnie zasłania się na czas wielkiego postu główny ołtarz za pomocą zasłony zwanej Hungertuch. Kiedy jest ona w użyciu, uczestnicy mszy mogą ją tylko słyszeć, ale wspaniałość kościelnej architekury jest przynajmniej częściowo niewidoczna. Owe Hungertuch przypominają o potrzebie “postu dla oczu".

W Palmową Niedzielę, zwłaszcza w południowych Niemczech, prowadzi się w procesji figurkę Jezusa siedzącego na osiołku zaopatrzonym w podest z kółkami. Wiele takich “palmowych osiołków (Palmesel) zostało zniszczonych w okresie reformacji. Obecnie tradycja ta odżywa i jest kultywowana także przez ludzi młodych.

Popularne niemieckie przysłowie mówi, że od Wielkiego Czwartku (Gruendonnerstag) dzwony odlatują do Rzymu (w liturgii Kościoła dzwony wówczas milczą). Bardzo ciekawe są uzasadnienia tej “podróży": dzwony odlatują, aby zjeść posiłek z papieżem, nabrać sił i zyskać papieskie błogosławieństwo, aby się wyspowiadać lub - to wersja dla dzieci - by przynieść zajączka.

Na marginesie, nazwa Gruendonnerstag pochodzi nie tylko od wiosennej zieleni, ale także od staroniemieckiego gronan - weinen, czyli płakać.

Wcale nie wszędzie prezenty dzieciom przynosi zajączek. W różnych rejonach Niemiec, Austrii i Szwajcarii zajmują się tym także lis, kogut, bocian lub kukułka.

Tradycją obecną w Niemczech, ale popularną także na Śląsku Opolskim, szczególnie w okolicach Raciborza, są wielkanocne procesje konne, kultywowane między innymi na Górnych Łużycach. O rządzących nimi zasadach, a także o wielkanocnych niemieckich potrawach i zwyczajach związanych z symboliką ognia i wody czytajcie Państwo w kolejnym, tuż poświątecznym “Heimacie".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska