Bieda. Dzieci głodują w milczeniu

sxc.hu
sxc.hu
Sytuacja materialna polskich dzieci jest najgorsza spośród 21 krajów europejskich - alarmuje UNICEF. Szacuje się, że z powodu niedożywienia w Polsce cierpi blisko 2 miliony maluchów.

Na swoje pociechy wydajemy najmniej spośród wszystkich 32 krajów należących do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju - wynika z raportu przygotowanego na zlecenie tej organizacji. W najgorszej sytuacji są rodziny, które mają czworo i więcej dzieci. One na każdą z pociech mogą przeznaczyć miesięcznie nie więcej niż 340 zł. Dla porównania Norwegowie wydają na dzieci dziesięciokrotnie więcej.

Dzieci głodują w milczeniu. Nie skarżą się i nie szukają pomocy.

- Mieliśmy taką sytuację tuż przed Wielkanocą. Terapeuta, który prowadził zajęcia w świetlicy środowiskowej ugotował jajka na twardo i rozdał je dzieciom, żeby zrobiły z nich pisanki. Po zajęciach znalazł pod salą kupkę kolorowych skorupek. Wyobraża sobie pani? Głód musiał być silniejszy niż radość z kolorowych pisanek, którymi dzieci mogłyby pochwalić się przed rodzicami - wzdycha Małgorzata Kozak, zastępca dyrektora w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Opolu.

Pracownicy socjalni, którzy na co dzień pracują z rodzinami w trudnej sytuacji materialnej, mogą takie przykłady mnożyć. - Mnie najbardziej zapadła w pamięć 6-letnia dziewczynka, która dopiero, kiedy znalazła się w rodzinie zastępczej po raz pierwszy w życiu piła kakao. Dziecko ani na moment nie chciało wypuścić kubeczka z rączek, bojąc się, że ktoś może mu zabrać taki rarytas - mówi dyrektor Kozak.

Biedy, zwłaszcza wśród dzieci, nie da się ukryć.
- Jeśli maluch jest głodny chodzi osowiały, patrzy smutnym wzrokiem, często skarży się, że boli go brzuszek lub główka. Takich sygnałów nie wolno lekceważyć, bo jeśli uda nam się zdiagnozować problem to możemy pomóc - mówi Bernarda Brzozowska, pedagog szkolny.

- Dlatego nasi nauczyciele są bardzo wyczuleni na wszelkie niepokojące sygnały. Jedną z wychowawczyń zaniepokoiło na przykład to, że podczas przerwy wszystkie dzieci jadły śniadania, a jedno stało z boku i tylko się przyglądało. Zawstydzone dziecko przyznało się, że mamusia nie dała mu śniadanka, bo w domu nie było co jeść - opowiada Alicja Trojak, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 15 w Opolu.

Pani Lucyna Snela jest mamą dziewięciorga dzieci i choć, jak mówi, utrzymać tak dużą rodzinę nie jest łatwo, śniadanie stara się każdemu do szkoły dać. - Chociaż jakąś skromną kanapkę, żeby nie było im przykro, kiedy inne dzieci będą jadły - tłumaczy. - Dla tych, co są w podstawówce i gimnazjum załatwiam darmowe obiady, bo to dobrze, kiedy w szkole mogą skubnąć coś ciepłego - mówi.

W samym Opolu z dożywiania korzysta ponad 600 dzieci. Część z nich dostaje ciepłe posiłki w szkołach, a niektórzy rodzice, zwłaszcza ci niepracujący, wolą gotować sami. Im MOPR wypłaca zasiłki na zakup żywności. W skali województwa w ubiegłym roku z dożywiania skorzystało ponad 40 tys. osób. Wśród nich ponad połowa to dzieci.

Ciepłe posiłki uczniowie dostają między innymi w szkole podstawowej nr 15 przy ulicy Małopolskiej w Opolu. Ale to nie jedyna pomoc na jaką mogą liczyć.

- Dodatkowo uczestniczymy w programie Szklanka mleka oraz Owoce w szkole, więc nasze dzieci codziennie dostają mleko (program obejmuje klasy 1-6) oraz świeże owoce i warzywa (w klasach 1-3) - tłumaczy Alicja Trojak. - Wspólnie z radą rodziców zadbaliśmy również o to, aby dzieci z uboższych rodzin miały w szkole drugie śniadanie. Codziennie dostają po drożdżówce - tłumaczy dyrektor.

Dokładną skalę ubóstwa wśród polskich dzieci trudno oszacować, ponieważ wiele rodzin wstydzi się przyznać, że ich pociechy wychodzą do szkoły głodne. Same dzieci o pomoc również proszą niechętnie. Nie chcą czuć się gorsze od rówieśników.

- Najgorsze są ogromne dysproporcje, bo w jednej klasie spotykają się dzieci, których rodziców nie stać na jedzenie, i takie, które mają wszystkiego pod dostatkiem. Te drugie przynoszą do szkoły laptopy, najnowsze telefony komórkowe i wiele innych modnych gadżetów. To sprawia, że dzieci z uboższych rodzin czują się gorsze. Czasami wolą ukraść markową bluzę czy telefon komórkowy, żeby nie odstawać od reszty, żeby pokazać, że z nimi też warto się przyjaźnić - tłumaczy Małgorzata Kozak.

Sytuację materialną dzieci na bieżąco monitoruje Związek Nauczycielstwa Polskiego, który winą za ubóstwo obarcza niewielką pomoc ze strony państwa.

- Zasiłki rodzinne w Polsce są jednymi z najniższych w Unii Europejskiej. Średni zasiłek w Unii wynosi 126 euro, czyli około 519 zł. W Polsce średni zasiłek to zaledwie 85 zł (około 21 euro). To oznacza, że nasze świadczenie jest 6 razy niższe niż średnia unijna - wylicza Magdalena Kaszulanis z ZNP. - Za te pieniądze można kupić co najwyżej 15 kg jabłek. Za takie pieniądze dzieci wyżywić się nie da - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska