Biedni pożyczają na wysoki procent

Archiwum
Tradycyjne banki coraz rzadziej pożyczają pieniądze, obawiając się, że coraz biedniejsi klienci nie będą w stanie spłacić zobowiązań. Lukę na rynku momentalnie wykorzystały parabanki, które w ostatnich miesiącach rosły jak grzyby po deszczu.
Tradycyjne banki coraz rzadziej pożyczają pieniądze, obawiając się, że coraz biedniejsi klienci nie będą w stanie spłacić zobowiązań. Lukę na rynku momentalnie wykorzystały parabanki, które w ostatnich miesiącach rosły jak grzyby po deszczu. Archiwum
Co dziesiąty Polak korzysta już z ofert tzw. parabanków. Koszty kredytów są tam jednak gigantyczne, sięgają nawet 26 tys. proc w skali roku!

Tradycyjne banki coraz rzadziej pożyczają pieniądze, obawiając się, że coraz biedniejsi klienci nie będą w stanie spłacić zobowiązań. Lukę na rynku momentalnie wykorzystały parabanki, które w ostatnich miesiącach rosły jak grzyby po deszczu. "Kredyty bez BIK-u", "1000 zł od ręki", "Pieniądze w 15 minut" - reklamy szybkich pożyczek biją po oczach niemal z każdej strony.

- Poszedłem do PKO z prośbą o zwykłą pożyczkę konsumpcyjną na kwotę 2 tys. zł, która podczas wakacji miała mi trochę podreperować budżet. Pan zza biurka przejrzał moje dochody, przeliczył wydatki i powiedział, że nie ma szans - opowiada pan Mirosław z Kędzierzyna-Koźla.

Pan Mirosław poszedł więc do jednej z wielu instytucji parabankowych, których ulotki wiszą niemal na każdym słupie.

- Zapytali tylko o dochody i od ręki pożyczyli pieniądze. Co prawda nie 2 tysiące złotych, tylko tysiąc, i nie na rok, ale na miesiąc. Ale co mam zrobić, gdy potrzebuję pieniądze na już? - pyta nasz Czytelnik, którego nie przeraziło nawet to, że po 30 dniach będzie musiał oddać o 200 złotych więcej, niż pożyczył.

Według szacunków ekonomistów, w ciągu dwóch lat liczba klientów takich instytucji zwiększyła się nawet pięciokrotnie. W ocenie firmy OpenFinance, zajmującej się doradztwem finansowym obecnie z szybkich i łatwo dostępnych kredytów oferowanych przez parabanki korzysta nawet co dziesiąty Polak.

Niektóre przedsiębiorstwa otwierają w ciągu roku po kilkadziesiąt oddziałów, coraz częściej nawet w miasteczkach.

Ich przedstawiciele nie pytają klientów o zdolność finansową ani nie sprawdzają ich historii kredytowej.

Pieniądze wypłacają od ręki, w zamian każą sobie jednak spłacać lichwiarski procent, choć teoretycznie prawo im tego zabrania. - Bowiem odsetki, w myśl tzw. ustawy antylichwiarskiej, nie mogą przekraczać 25 proc., czyli czterokrotności stopy lombardowej NBP (6,25 proc.) - zaznacza Michał Sadrak z Open Finance.

Zobacz: Uważaj na parabanki!

Dlatego faktycznie koszty pożyczki ukrywane są pod postacią rozmaitych opłat manipulacyjnych i ubezpieczeń. Na przykładzie firmy SMS Kredyt wylicza, jak w rzeczywistości oprocentowana jest pożyczka w wysokości 500 zł udzielona na 15 dni:

- Faktyczne odsetki wynoszą 5 zł. Na pozostały koszt składają się natomiast: opłata operacyjna (26 zł) i składka ubezpieczeniowa (100 zł). Łącznie mamy 131 zł kosztów w ciągu 15 dni. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania przekracza więc 26,5 tys. procent - informuje Michał Sadrak. W pozostałych firmach parabankowych jest podobnie, rzeczywiste roczne oprocentowanie sięga kilku, kilkanastu tysięcy procent.

- Tyle każą sobie płacić m.in.: Ekspres Kasa, Kasomat, SMS365, MiniCredit, Net Credit czy również VIA SMS. Dwie ostatnie firmy znalazły sposób na przyciągnięcie nowych klientów, pierwszej pożyczki udzielają za darmo - dodaje Michał Sadrak.

Zdaniem ekonomistów, z tego typu pożyczek najczęściej korzystają biedni ludzie, m. in. emeryci i renciści.
Pięć miliardów złotych - tyle Polakom pożyczyły banki w pierwszym kwartale tego roku. W tym samym okresie roku 2011 było to 7 miliardów złotych, a cztery lata temu aż 12 mld. Ilość pożyczek spada, a jednocześnie rośnie nasze zadłużenie.

W ciągu roku liczba niespłacanych rat w terminie wzrosła o 25 procent. Z pokrywaniem długów nie radzi sobie już ponad 2,15 miliona Polaków. W praktyce oni, a nierzadko członkowie ich rodzin, zostali wykluczeni z możliwości pożyczania pieniędzy w bankach. Taka sytuacja to raj dla parabanków, które są skłonne pożyczać pieniądze ludziom już zadłużonym, ale za to na bardzo wysoki procent.

Właściciele takich firm nie chcą oficjalnie rozmawiać z dziennikarzami na temat swojej polityki. Nieoficjalnie przyznają jednak, że wysokie koszty pożyczek spowodowane są ryzykiem, jakie ponoszą udzielając ich krótkoterminowo niepewnym klientom.

Gdy tym ostatnim powinie się noga i nie spłacają zobowiązań, wówczas firmy pożyczkowe są jednak równie skuteczne co banki w odzyskiwaniu długów.

- Gdy nie dokonujemy spłaty w terminie, wykonują monity telefoniczne i listowne. Te pierwsze kosztują zwykle kilka złotych, ale pisemne już kilkadziesiąt. Najdroższe są tzw. wizyty terenowe, za które trzeba zapłacić nawet ponad 100 zł - informuje Jarosław Sadowski, analityk firmy Expander.

Jeśli działania windykacyjne nie przyniosą rezultatu, to dłużnika czekają jeszcze większe straty. Ściągnięcie długu przez firmę windykacyjną może kosztować od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Kolejne koszty idące w tysiące złotych pojawią się, gdy wszczęte zostanie postępowanie sądowe.

Dr Bogusław Półtorak, redaktor naczelny portalu bankier.pl, mówi, że odsyłanie z kwitkiem ludzi proszących o pożyczkę w banku nie jest najlepszym wyjściem.

- Wykluczenie finansowe szybko rosnącej grupy konsumentów jest zagrożeniem samym w sobie - mówi Półtorak. - Kariera szybkich łatwych pożyczek wynika też z ich ogromnej dostępności i dowolności wykorzystania. Pożyczkobiorcy traktują je po prostu jako środki do dyspozycji na dowolny cel, który wybierają w danym momencie, coraz częściej nieświadomie. Taki sposób postrzegania kredytu i jego oswojenia może doprowadzać do przekredytowania. W najgorszym wypadku kończy się to pętlą długu i bankructwem.

Michał Sadrak z Open Finance mówi, że w wielu parabankach klienci z każdą kolejną pożyczką zwiększają swoją wiarygodność, co pozwala im brać coraz wyższe kredyty. Pierwsza pożyczka zwykle nie może przekraczać 500-600 zł. Kolejne mogą być nawet dwukrotnie wyższe.

- Rzetelny klient, który korzystał z usług tej samej firmy pożyczkowej już kilkukrotnie, nie może natomiast liczyć na obniżenie kosztów kredytu - tłumaczy Michał Sadrak.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska