Opolska prokuratura sprawdza, czy podczas powodzi w maju 2010 roku decyzje władz Kędzierzyna-Koźla oraz administracji rządowej nie doprowadziły do zalania osiedla przy ul. Raciborskiej w Koźlu oraz Kobylic i Landzmierza w gminie Cisek. Sprawę śledczym zgłosili mieszkańcy zalanych terenów.
- Śledztwo w tej sprawie dobiega końca - wyjaśnia Paweł Nowosielski, zastępca prokuratora okręgowego w Opolu. - Mamy już też pisemną opinię biegłych w tej sprawie. Wynika z niej, że błędów podczas koordynowania akcją ratowniczą nie popełniono. Teraz autorów opinii musimy jeszcze przesłuchać w prokuraturze w obecności zawiadamiających o możliwości popełnienia przestępstwa, czyli mieszkańców zalanych terenów.
W sprawie tej przesłuchano również wielu świadków: mieszkańców zalanych terenów, byłego prezydenta Kędzierzyna- Koźla i komendanta policji.
A jakie zarzuty do władz miasta i pracowników administracji rządowej mają mieszkańcy zalanych terenów? Są przekonani, że urzędnicy podejmowali podczas walki z żywiołem złe decyzje.
Chodzi im o to, że gdy woda zagrażała Koźlu, na wałach przy ul. Raciborskiej ustawiono szandory, czyli metalowe zapory. Dzięki temu woda nie wdarła się do centrum Koźla, oszczędzając m.in. szpital, czy Polsko-Amerykańską Klinikę Serca, ale spiętrzyła się i zatopiła znajdujące się po drugiej stronie wału osiedle domów przy ul. Raciborskiej oraz wsie Kobylice i Landzmierz.
- Rozmiary powodzi to wynik braku koordynacji służb kierujących akcją ratunkową - przekonują mieszkańcy zalanych terenów. - Efekt? Po 12 godzinach od zalania, stan wody po stronie zatopionych terenów mieszkalnych był wyższy około 1,5 m niż w korycie Odry! Zamiast zminimalizować skutki kataklizmu, tylko je powiększono.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?