Bies się nie starzeje

Ewa Oleszewicz
Andrzej Biesiekierski, jachtowy kapitan żeglugi bałtyckiej, wychował wiele pokoleń nyskich żeglarzy. Na jego cześć dwumasztowy jacht morski nazwano "Bies".

Do Nysy przyjechał z Gdańska w lutym 1961 roku. - Za babami - śmieje się - nysanki nawet na Pomorzu słyną z urody. Miesiąc później wraz z Mieczysławem Michalskim i Tadeuszem Kołodziejem założyli sekcję żeglarską przy Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym działającym w Zakładach Urządzeń Przemysłowych w Nysie. Jeszcze w tym samym roku rozpoczęto budowę ich pierwszej łodzi żaglowej, którą zwodowano na Jeziorze Otmuchowskim w czerwcu 1962 roku, nadając jej imię "Batak". - Dobre wiatry sprzyjały nam wtedy, była przychylność władz i pieniądze na realizację żeglarskich pasji - wspomina kapitan.

Uczestniczyli w szkoleniowych rejsach po Bałtyku, otrzymywali jachty żaglowe, zdobywali stopnie żeglarskie. W latach 60. i 70. zawodnicy z nyskiej sekcji żeglarskiej wygrywali regaty między innymi w klasach "Optymist" i "Cadet".
Ambicje nyskich wilków morskich na dalekie rejsy zaspokoiła dopiero budowa morskiego jachtu. Andrzej Biesiekierski, całym sercem wspierający to przedsięwzięcie, nadzorował techniczne prace. Nie przypuszczał nawet, że jacht, zwodowany w 1972 roku, otrzyma na cześć jego nazwiska imię "Bies". - Z perspektywy tylu lat jest to mój największy żeglarski sukces - ocenia.
W 1972 roku, po wybudowaniu Jeziora Nyskiego, sekcja żeglarska działająca dotychczas w Otmuchowie przeniosła się do Nysy. - Wtedy przed klubem zdawały się jawić wspaniałe perspektywy - opowiada kapitan. - Ówczesny główny architekt wojewódzki, Tadeusz Strzała, sam namiętnie uprawiający żeglarstwo, był niezwykle przychylny naszym zamierzeniom i ambicjom. Jeszcze nie było wałów ani wody, a już planowano wybudowanie tutaj prężnego ośrodka żeglarskiego z portem, basenem pływackim i hotelem. Tymczasem zmienił się ustrój, skończyły się fundusze, a piękne plany pozostały na papierze.

W 1991 roku stary wilk morski przeszedł na emeryturę. Teraz cały swój wolny czas poświęca tylko klubowi. - Jestem tutaj wszystkim - mówi o sobie. - Kierownikiem, szkutnikiem, bosmanem, glazurnikiem, sprzątam i prowadzę pole namiotowe. Jest najwyższą władzą na przystani, jak trzeba, to nawet dyktatorem. Drzewka, które tam sadził, mają dzisiaj potężne pnie. - Bosman to nasza opoka - mówią o nim członkowie klubu. - Własnymi rękami położył tu każdą cegłę. Jeśli go kiedyś zabraknie, ta przystań nigdy nie będzie już taka sama.
- W ciągu dwóch sezonów Biesiekierski postawił budynek służący klubowi za siedzibę i hangar. Kapitan planuje, że w przyszłym roku zakończy budowę nowych łazienek dla wczasowiczów. - Kto tylko może, przywozi mu cegły, nowe albo z rozbiórek. - Zwozimy je w bagażniku poloneza, jakieś 3000 sztuk już zebraliśmy - opowiada. Dzięki inwestycjom Biesa znikają z przystani brzydkie, metalowe hangary.
Jednym z podstawowych celów działalności Andrzeja Biesiekierskiego jest pozyskanie dla klubu dodatkowych finansów. Przed laty na zawodach i rejsach głośno było o zawodnikach - żeglarzach z Nysy. Dzisiaj ten klub żeglarski otrzymuje na swoje utrzymanie 7000 złotych rocznie. Tymczasem jeden wyjazd na regaty do Gdańska to wydatek rzędu 2500 złotych. Liczy się zatem każdy grosz. - Utrzymujemy się z opłat za pole namiotowe, ze składek członków klubu oraz drobnych darowizn - tłumaczy.
Dzięki jego staraniom przystań zyskała najpiękniej usypany nad jeziorem cypel. - A nie kosztowało mnie to ani grosza, tylko trochę pomyślunku - kwituje starszy pan.

Niespełna siedemdziesięcioletni Andrzej Biesiekierski nie uprawia już czynnego żeglarstwa. - Bo zdrowie już nie takie jak dawniej - ocenia. Bosman ma za sobą wiele rejsów i podróży. Żeglował po Bałtyku, Morzu Egejskim i Adriatyku. Energia i ciekawość świata powodują, że ciągle wojażuje. W tym roku razem z rodziną przejechał samochodem aż 7500 kilometrów. Podczas podróży dookoła Półwyspu Skandynawskiego dotarł na najdalej wysunięty na północ kraniec Europy - Nordkapp. Marzy mu się eskapada autem dookoła Zatoki Botnickiej. - Ale kiedy ja na to uzbieram pieniądze? - zastanawia się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska