Biogazownia w Zalesiu. Pierwsza na Opolszczyźnie

Jarosław Staśkiewicz
- Gdyby nie te instalacje, Ferma-Polu już by nie było - mówią prezes Krzysztof Gołębiowski (z prawej) i Marek Kołodziej, główny specjalista do spraw utrzymania ruchu w zakładzie.
- Gdyby nie te instalacje, Ferma-Polu już by nie było - mówią prezes Krzysztof Gołębiowski (z prawej) i Marek Kołodziej, główny specjalista do spraw utrzymania ruchu w zakładzie. Jarosław Staśkiewicz
Instalacja powstała przy fermie trzody chlewnej w Zalesiu. Kosztowała około 30 mln zł.

Ani ferma, ani stojące obok wielkie zbiorniki, w których powstaje biogaz, nie rzucają się w oczy nawet z pobliskiej drogi powiatowej. To jeden, kto wie czy nie najważniejszy z atutów instalacji, która bez wielkiego rozgłosu powstała pod Domaszowicami.

- Gdyby nie ta biogazownia, już by nas tu nie było - mówi szczerze Krzysztof Gołębiowski, prezes Ferma-Polu Zalesie, przedsiębiorstwa państwowego, które od prawie 40 lat specjalizuje się w hodowli tuczników. - Firma w unijnym traktacie akcesyjnym została wymieniona jako truciciel i musieliśmy dostosować się do wymogów ochrony środowiska.
A jak to zrobić, skoro kilkadziesiąt tysięcy świń tuczonych w tej fabryce wytwarza rocznie około 70 tys. m sześc. odchodów? Jedynym rozwiązaniem była biogazownia.
Ferma-Pol nie był w stanie sam jej postawić, bo spółki od lat nie stać na większe inwestycje i z trudem modernizuje zakład. Dlatego zarząd musiał poszukać inwestora.

Biogazownię zbudowała spółka Polskie Gazownie, która jest częścią należącej do holdingu Kulczyka Polenergii.

To jedna z największych tego typu inwestycji w Polsce, bo biogazownia o mocy 2 MW może wytwarzać rocznie około 16 tys. MW energii elektrycznej i drugie tyle cieplnej. Podstawowy surowiec, czyli gnojowica, jest dostarczana do zbiorników rurociągiem.

- Do tego dodawane są substraty stałe, np. wysłodki buraczane - mówi Marek Kołodziej z Ferma-Polu, który jest pomysłodawcą rozwiązania problemu z gnojowicą. - Fermentacja następuje w głównych zbiornikach i tam wytwarza się biogaz, skąd po oczyszczenia dopływa do silników wytwarzających energię. A przy okazji otrzymywane jest ciepło.

Produktem ubocznym też tzw. poferment, czyli płynny osad wykorzystywany jako nawóz na polach. Jedną z jego zalet jest brak przykrego zapachu. To da się zauważyć, zwiedzając całą instalację: tylko momentami można poczuć smród, ale nie większy, niż w małej oborze.

- Zbiorniki są wybetonowane i przykryte dachami, więc biogazownia nie jest uciążliwa dla otoczenia - podkreśla Kołodziej. - W ten sposób uratowaliśmy zakład i 100 miejsc pracy. To szczególnie istotne, bo jesteśmy największym pracodawcą w gminie Domaszowice i jednym z największych w powiecie namysłowskim - dodaje prezes Gołębiowski.

Oficjalne otwarcie pierwszej w województwie biogazowni 10 października.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska