Biorąc zakładników, unikasz korków

Zbigniew Górniak

Raz jeszcze potwierdziło się, że gangsterzy w Polsce mają fajnie. Tak zwany "normals", czyli na przykład Ty, Czytelniku Drogi, wjedzie jednym kołem na chodnik w mieście i już ma z tego powodu problemy na pół dnia i pół starej bańki. Blokada na kołach. Mandat za wycieraczką. Łażenie do straży miejskiej. Płacenie. Czekanie na funkcjonariusza, którzy przyjedzie i zwolni auto z aresztu, nagada się i pogrozi paluchem. A dla gangstera - wolny pas ruchu, obstawa radiowozów, oczyszczone z intruzów stacje benzynowe, żadnych ograniczeń prędkości.
Trójka bandziorów, która obrabowała pod Hamburgiem bank i z bagażem 300 tysięcy euro oraz dwiema zakładniczkami ruszyła do domu, jechała sobie przez Polskę niczym książęcy orszak i brakowało tylko tego, aby rozstawieni po rowach policjanci czapkowali podróżnikom, jak niegdyś chłopi czapkowali książęcym powozom właśnie.
Czapkowania nie było, ale gwoździe w policyjnych kolczatkach i tak same zwijały się z respektu przed rozbójnikami, a celowniki z snajperskich karabinkach zachodziły mgłą niepewności, no i chyba strachu, bo czegóż innego? Słusznie napisał komentator dziennika "Życie", że brak stanowczej reakcji ze strony polskiej policji to sygnał wysłany do przestępców i terrorystów nie tylko w Polsce, że zakładnik jest w naszym kraju skuteczną gwarancją nietykalności
Dziś w nieomal już każdej polskiej mieścinie stacjonuje jednostka specjalna policji. Gdy się ogląda ćwiczenia takich brygad na filmie albo jeszcze lepiej na żywo, wyobraźnia dostaje gęsiej skórki - ze strachu i obawy: co by było, gdyby takim podpaść.
Ale, do licha, ci supersprawni chłopcy w czarnych kombinezonach i czarnych czapkach z dziurami na oczy w końcu nie są szkoleni wyłącznie w celach propagandowo-filmowych. Ponadto ktoś kupuje im nowoczesną broń, karmi wysokobiałkowym (mięśnie, siła, dynamika) jadłem, uczy nowoczesnych technik. Kto za to płaci? Ano my, podatnicy. W zamian moglibyśmy się spodziewać, że nasi cichociemni pokażą w końcu w praktyce, na co ich stać. I oni by pewnie pokazali, gdyby tylko dostali rozkaz. Sęk w tym, że rozkazu nie było.
Minister Janik, w którego gestii było wydać rozkaz, tłumaczył się mediom, że strzelanie do auta pędzącego 150 kilometrów na godzinę byłoby równoznaczne z masakrą. Tyle że temu autu ktoś pozwolił pędzić tak szybko, torując mu nawet drogę. Nie jestem fachowcem od akcji specjalnych, ale podejmuję się wymyślić od ręki, ot, w ciągu dwóch kwadransów, przynaj-mniej trzy preteksty, które spowodowałyby zatrzymanie bandyckiego samochodu. Od prawdziwych fachowców oczekuję, że tych pomysłów będą mieli pięć razy więcej w trzy razy krótszym czasie.
Bo inaczej zakładników będą sobie za niedługo porywali wiejscy złodzieje królików i sprawcy włamań do sklepów GS-u. W ten sposób, wracając po robocie do domu, unikną korków ulicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska