- Na pierwszej wigilii było około 600 osób - wspomina Artur Ciechociński, prezes Stowarzyszenia “Wigilia dla Samotnych i Bezdomnych” - Pamiętam, że my - organizatorzy - musieliśmy sami zabijać i sprawiać karpie...
Inicjatorem spotkań był ksiądz Zygmunt Lubieniecki, proboszcz parafii w Szczepanowicach, a pierwsze wigilie odbywały się w kasynie policyjnym. Początkowo nie wszyscy uważali za właściwe, aby organizować takie spotkania. Różnie reagowano na spotkania z bezdomnymi i na to, że przyjeżdżali oni specjalnie w tym celu do Opola.
Ale mimo to wigilia stała się tradycją, zmieniał się też stopniowo jej charakter. Ze spotkania dla osób bezdomnych, przemieniła się w wieczerzę dla wszystkich potrzebujących i opuszczonych oraz samotnych.
- Jestem już trzeci raz - mówi Aleksandra Kucharska z Opola. - I za każdym razem jest piękniej i bardziej wzruszająco.
Tym razem przyszła na spotkanie z córami: 4-letnia Wiktoria, 2-letnią Nicolą, 6-Oletnią oraz 2-miesieczną Paulina, która wieczór przespała w wózku. Towarzyszył jej brat Jarosław.
- W czwartek znów spotkamy się przy wspólnym stole, a teraz mamy fantastyczny wstęp do świąt. Chcemy - tak jak mówił tu biskup opolski - by święta zagościły w naszych sercach - mówi pani Ola.
Biskup Andrzej Czaja podkreślał, że o tym, czy dom jest bogaty i ciepły przesądza nie zasobność portfeli gospodarzy: - Gdzie było dzieciątko? W jakim domu? W grocie, szopce, stajni... - mówił - Może być chłodno w domu, a jednak będzie to piękny dom jeśli stworzą go kochający ludzie.
Na tegoroczną wigilię przygotowano kilkaset kilogramów pierogów i uszek oraz setki litrów barszczu, poza tym rybę, sałatkę ziemniaczaną, śledzie. Były tez prezenty i paczki żywnościowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?