Biskup opolski spotkał się w Jemielnicy z emigrantami pracującymi za granicą

Nawiązując do dnia Świętych Młodzianków – betlejemskich chłopców, których Herod kazał zamordować z lęku przed nowo narodzonym Mesjaszem, bp Andrzej Czaja przypomniał, że współcześnie dzieci są zabijane nie tylko w sensie fizycznym.

- Trzeba chronić dzieci także przed Herodami, którzy zabijają w nich życie Boże otrzymane na chrzcie – mówił. - Coraz mniej młodego pokolenia w kościołach. Jeśli życie Boże będzie zaniedbywane, grozi mu, że obumrze.

Biskup przypomniał rodzicom, że wiara w sercu i jej praktykowanie jest przepustką do nieba. Zaapelował, by od małego przychodzić z dziećmi do kościoła, modlić się z nimi jak najwcześniej, a także dawać przykład miłości i zgody w domu, bo to żywa Ewangelia.

Andrzej Kansik z żoną Małgorzatą i dziećmi Oliwią i Tomkiem przyjechali do Jemielnicy z Wachowic.

Nie jest dziś łatwo przekazywać dzieciom wiarę – przyznają. - Modlimy się razem, codziennie chodziliśmy na roraty, co niedzielę jesteśmy na mszy św., w poście będziemy dzieci zabierać na drogę krzyżową i gorzkie żale. Ale świat też działa. Wielu młodych ludzi od Kościoła się odsuwa.

Pan Andrzej od 10 lat pracuje w Austrii. Tak ułożył sobie pracę, że w każdym tygodniu przez trzy dni jest w domu. - Biję się z myślami o powrocie z powodów zdrowotnych. Gdybym dostał na rękę trzy tysiące, wróciłbym. - Po tylu latach rozłąki, dobrze by było mieć męża przy sobie – dodaje pani Małgorzata.

Małgorzata i Marian Giemzowie są z Jemielnicy. On 18 lat pracuje w Niemczech. - Wychowanie nie jest łatwe, a jak jedno jest za granicą, a drugie w domu, trzeba się starać szczególnie – mówią. - Czasem uświadamiam sobie nawet przy prostych pracach, jak bardzo mi męża w domu brakuje – dodaje żona.

Pan Marian też byłby gotów wrócić, gdyby mu ktoś zapłacił 3-4 tysiące na rękę. To o około 2 tysiące więcej, niż mu proponują.

Włącz myślenie przed sylwestrem