Biskup opolski wrócił z Rio de Janeiro

Biuro prasowe Diecezji Opolskiej
Biskup Andrzej Czaja (drugi z prawej) w jednej z parafii peruwiańskich.
Biskup Andrzej Czaja (drugi z prawej) w jednej z parafii peruwiańskich. Biuro prasowe Diecezji Opolskiej
Bp Andrzej Czaja wrócił dziś w nocy ze Światowych Dni Młodzieży. W Brazylii głosił konferencje do młodych. W Boliwii i Peru poznawał z bliska Kościół biedny i żarliwy.

Ordynariusz opolski był jednym z dziewięciu biskupów z Polski, który głosił w Rio konferencje do młodzieży: o pragnieniu Boga i nadziei, o byciu uczniem Chrystusa i byciu misjonarzem.

- Duże wrażenie robiło zasłuchanie tych młodych ludzi - opowiadał podczas dzisiejszej konferencji prasowej biskup Czaja. - Widać było, że ci, który już wybrali się do Rio, wiedzieli, że są tam po to, by odbudować więź z Bogiem. Program był tak ułożony, że była też okazja do osobistych rozmów i widziałem, jakie to jest dla nich ważne, że mają osobisty kontakt z biskupem, nie tylko z perspektywy: ja daleko przy ołtarzu, oni w ławce. Zadawali bardzo dociekliwe pytania, więc trochę trzeba się było gimnastykować. Ale i opowiadali o trudnych warunkach noclegowych, które część naszej młodzieży miała. Nie jest łatwo wyspać się na boisku pod plandeką, kiedy pada deszcz o jest 13 stopni. Ale nie skarżyli się.

Pogoda była jedyną rzeczą, która w Rio zaskoczyła negatywnie. Nic dziwnego, skoro miejscowi mówili, że tylu deszczowych chłodnych dni naraz nie było tam od ponad 30 lat.

Biskupi z całego świata nie mieli okazji do osobistych rozmów z papieżem Franciszkiem, ale jak wszyscy słuchali jego wystąpień.

- Szczególne wrażenie zrobiły na mnie jego słowa o tym, że mamy być polem Bożym, na którym On będzie działał - mówi bp Czaja. - Że w tym celu potrzebna jest także praca nad sobą - Boży trening. To robiło szczególne wrażenie tam w Brazylii, gdzie piłkę kopie się na każdym skrawku podwórka. Papież podkreślał, że trzeba nie tylko oddać życie Jezusowi, ale też chcieć mu pomóc w dźwiganiu krzyża.

Obok pobytu w Brazylii biskup opolski odwiedził też misjonarzy z naszej diecezji pracujących w Peru i w Boliwii.

- Oni mają o wiele mniej niż my, szczególnie w Boliwii, ale ich radość życia i gościnność są wręcz porażające - opowiada biskup opolski. - Po jednej z mszy św. wychodzimy z kościoła, a tu odbywa się fiesta. Wciągnięto nas wszystkich do tańca. Nawet w ornacie i w mitrze trzeba było tańczyć. To było dla nas ważne doświadczenie, że nie zawsze w Kościele musi być sztywno. Choć czasem europejskiego porządku trochę brakowało. Zegarek najlepiej było od razu schować. My mamy zegarki, południowcy mają czas.
Prostota i niedostatek życia tamtych ludzi łączy się z głęboką pobożnością, często u nas zapomnianą. Oni naprawdę budują życie na Kościele, wielkie wrażenie robiło na mnie, jak bardzo im zależy na błogosławieństwie księdza. Po jednej z mszy św. w Peru praktycznie wszyscy uczestnicy podchodzili do mnie, żebym każdemu osobiście pobłogosławił. Nawet jak się szło w koloratce po ulicy co raz ktoś podchodził i prosił: Padre, pobłogosław. Chrześcijanie w Peru bardzo troszczą się o swoich zmarłych. Msza za ich duszę jest świętą rzeczą. Nie zawsze w warunkach misyjnych ksiądz zdąży na pogrzeb. Dlatego mszę za zmarłego odprawia się w 7. dniu po zgonie i - jak u nas - po 30 dniach i na rocznicę śmierci.

Kolejne Światowe Dni Młodzieży odbędą się w 2106 roku w Krakowie. Bp Czaja spodziewa się, że ze względu na bliskość i łatwość połączenia autostradą diecezja opolska będzie jedną z tych, które przyjmą młodzież z całego świata na tzw. tydzień misyjny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska