Wiedza to towar trudno wymierny i często bezcenny. Być może więc Głuchołazy zrobiły świetny interes. Pozostali czterej udziałowcy wnieśli jednak do spółki Park Wodny rzeczy materialne - ziemię, hotele, pieniądze, pół miliona cegieł. Gdyby inwestycja spaliła na panewce, stracą sporo. Czym, oprócz wniesionej wiedzy, ryzykuje Interfinn?
- Nie wiem, czy Interfinn został przez gminę sprawdzony i czy ma inny kapitał niż udziały w Parku Wodnym - przyznaje Stanisław Karcz, naczelnik wydziału inwestycji. - Byłem jednak z nimi, poprzednim burmistrzem i radnymi na wycieczce w aquaparkach w Krakowie, Tarnowskich Górach i Nowinach pod Kielcami, które Interfinn budował. Poza tym z tego co wiem, Park Wodny w Głuchołazach posiada kredyty i inwestycja jest realizowana.
Tę różową wizję psują jednak nieco informacje o innych posunięciach kieleckiej spółki. Tym bardziej, że stanowią one również przedmiot zainteresowania prudnickiej prokuratury.
Narodziny aquaparku
Park Wodny w Głuchołazach powstaje w miejscu zniszczonych przez powódź w 1997 roku basenów. Na odbudowę tak zwanej doliny Sarniego Potoku gmina dostała pieniądze z Banku Światowego.
- Miało to kosztować ponad 3 miliony złotych - uściśla Stanisław Karcz. - Połowę dał bank, połowę gmina.
Inwestycję podzielono na trzy etapy. Pierwszy - uporządkowanie całej doliny, drugi - budowa tzw. małych basenów odkrytych, trzeci - budowa dużego basenu z odsuwanym zadaszeniem. Projekt wykonało jedno z wrocławskich biur.
- W 2000 roku, po zakończeniu pierwszego etapu, gmina rozpisała przetarg na etap drugi - mówi Jan Ćwiek, wiceburmistrz Głuchołaz. - Wówczas pojawił się Interfinn i zaproponował budowę Parku Wodnego.
8 listopada 2000 roku ówczesny Zarząd Miejski w Głuchołazach (cytat z protokołu) "jednogłośnie podjął decyzję o całkowitym odstąpieniu od dotychczasowego sposobu odbudowy części zdrojowej (zespół basenów). W nowej koncepcji gmina planuje przystąpienie do spółki z o o., która przejęłaby całość zadania, w tym również finansowanie budowy Parku Wodnego."
W związku z tą decyzją zarząd odrzucił ofertę przetargową warszawskiej Energobudowy, która chciała odbudować baseny.
Radny ma wątpliwości
Nad powstaniem Parku Wodnego kilkakrotnie obradowała Rada Miejska Głuchołaz. Ostatni raz 29 marca 2001 roku. W podjętej tego dnia uchwale o powołaniu spółki Centrum Rekreacyjne Park Wodny jest paragraf 4.: "akceptuje się przedstawione przez Zarząd Miejski zasady i warunki działania tworzonej spółki".
- Gdzie są na piśmie te warunki i zasady? - interesował się według protokołu sesji radny Zdzisław Matyjasik. - Przecież według paragrafu szóstego tracą moc wszystkie poprzednie uchwały, więc i załączniki w tej sprawie. A jeżeli uchwała jest niekompletna i brakuje załączników, to nie wiemy, nad czym głosujemy.
- Ten projekt uchwały wiąże się z problemem bezrobocia, a widzę, że chodzi o odwrotne działanie - ripostował burmistrz Jan Szawdylas.
Radni uchwałę przegłosowali i Park Wodny rozpoczął działalność.
Książka za 4 miliony
Według aktu notarialnego, kapitał zakładowy spółki Park Wodny wynosił 14,5 miliona złotych: 4,35 miliona (30 procent udziałów) wniosła gmina w postaci gruntów, 5,51 miliona (38 procent udziałów) Interfinn w postaci know how i dokumentacji projektowej. Po 2,175 miliona (15 procent udziałów) dali dwaj przedsiębiorcy z Głuchołaz wnoszący swoje nieruchomości, 290 tysięcy (2 procent udziałów) w postaci gotówki i cegieł wniósł biznesmen z Jarnołtówka.
Spytaliśmy naczelnika Sytanisława Karcza, co składało się na owo warte ponad 4 miliony know how Interfimu.
- Nie wiem, to jest ich tajemnica handlowa, spisano wszystko w dość pokaźnej książce, ale w gminie tego dokumentu nie ma - odparł. Jednak w akcie notarialnym odnotowano, że know how stanowi koncepcję realizacji obiektu Park Wodny w postaci dokumentacji: rozpoznanie rynkowe i marketingowe, opracowanie i wdrożenie systemu zarządzania, opracowanie koncepcji funkcjonalnej i architektonicznej, program strategii finansowej, zapewnienie środków i źródeł umożliwiających realizację.
"Koncepcja funkcjonalna i architektoniczna" musiała być jednak dość ogólna, bowiem Interfinn wniósł do spółki również dokumentację projektową wartą według aktu notarialnego 1,45 miliona złotych.
- Taka była wycena rzeczoznawcy - podkreśla naczelnik Karcz.
Prudnicką prokuraturę bardzo zainteresowało, czy Interfinn nie cenił się zbyt wysoko, a gmina nie mogła czasem dużo taniej odstąpić udziałów. W końcu w Polsce działa już ponad 17 parków wodnych, a Interfinn zapewne korzystał z podobnych rozwiązań, które stosował przy innych inwestycjach.
Co przyklepał
Bank Światowy
Przypomnijmy dotychczas ustalony ciąg zdarzeń: 8 listopada 2000 roku zarząd Głuchołaz rezygnuje z drugiego etapu odbudowy basenów na rzecz powołania Parku Wodnego. 29 marca odpowiednią uchwałę podejmuje Rada Miejska. Spółka Park Wodny powstaje, a gmina wnosi do niej grunty.
Dziwić może zatem, że 16 maja 2001 roku Zarząd Miejski ogłasza przetarg na... realizację drugiego etapu odbudowy basenów, z którego ledwie pół roku wcześniej zrezygnował. Do przetargu stanęły trzy firmy, a wygrał go... kielecki Interfinn.
Baseny były odbudowywane z pieniędzy Banku Światowego na likwidację zniszczeń popowodziowych.
- Rzeczywiście chcieliśmy zrezygnować z odbudowy małych basenów, bo uważaliśmy to za zbędne wydawanie pieniędzy - przyznaje były burmistrz Głuchołaz, Jan Szawdylas. - Jednak umowa spisana z Bankiem Światowym przez poprzedni zarząd była tak skonstruowana, że okazało się to niemożliwe.
Według obecnego wiceburmistrza Jana Ćwieka, Interfinn podczas odbudowy basenów postępował niezgodnie z jej warunkami:
- Paragraf jedenasty mówił, że wykonawca powinien wykonać własnymi siłami pełen zakres robót, a podwykonawcy może zlecić tylko prace specjalistyczne, do których nie ma sprzętu - mówi wiceburmistrz. - Tymczasem kielecka spółka wynajęła podwykonawców na pełen zakres robót.
Podwykonawcą była nyska firma "M", która współpracę z kielczanami zakończyła doniesieniem do prokuratury:
- Chodziło o sprawy finansowe - wyjaśnia komisarz Jarosław Kłos z Komendy Powiatowej Policji w Nysie, zajmującej się sprawą z ramienia prudnickiej prokuratury. - Nyski przedsiębiorca twierdził, że Interfinn nie zapłacił mu za wykonane roboty, Interfinn z kolei utrzymywał, że biznesmen nie wszystko wykonał. Pan M. stwierdził też, że przetarg był fikcją, a kielecka spółka od początku nie dotrzymywała warunków, wynajmując niezgodnie z umową podwykonawców na wszystkie prace, co zdaje się potwierdzać w ustalonych faktach.
Baseny mało przydatne
Do odbudowy basenów i wznoszenia Parku Wodnego zastrzeżenia miał też nadzór budowlany starostwa nyskiego. W skrócie chodziło o to, że burmistrz Głuchołaz wydał zezwolenie budowlane na wznoszenie aquaparku, chociaż na ten sam teren ciągle obowiązywało inne, czyli te na odbudowę basenów.
- Proceduralne utarczki już się skończyły i Park Wodny ma nowe zezwolenie - twierdzi wiceburmistrz Jan Ćwiek. - Bank Światowy nie wniósł też żadnych zastrzeżeń i bez problemu rozliczył inwestycję.
Bank, a właściwie reprezentujące go biuro, odebrał baseny, mimo że do dziś nie mają one zezwolenia na użytkowanie. Byłaby to wewnętrzna sprawa banku, gdyby nie jeden szczegół: to, co potocznie nazywa się dotacją Banku Światowego na odbudowę popowodziową, jest pożyczką udzieloną przez ten bank polskiemu rządowi. Zwracać ją będziemy z podatków my wszyscy.
Widocznym efektem wydania ponad trzech milionów złotych są zatem w Głuchołazach dwa brodziki.
- Zbudowano jeszcze infrastrukturę - zastrzega Stanisław Karcz. - Na przykład stację kontenerową, instalację wodno-kanalizacyjną, dokonano rozbiórki starego basenu itp.
Na wiszącym w siedzibie Parku Wodnego planie aqaparku basenów jednak nie przewidziano - miała tam stać muszla koncertowa.
- Koncepcja już się zmieniła - twierdzi wiceburmistrz Jan Ćwiek. - Muszla zostanie tam, gdzie stała dotąd. Przyznaję, że wspólnicy wypowiedzieli się jednoznacznie, że baseny są utrudnieniem dla Parku Wodnego, ale jak powiedziałem, jego projekt został znowelizowany.
Kaliski ślad
Głuchołazy nie były jednym miastem, z którym Interfinn zawiązał w 2001 roku spółkę Park Wodny. Kielecka spółka trafiła na przykład do Kalisza. Interfinn chciał, by to miasto zaciągnęło na realizację inwestycji 20-milionowy kredyt, na co zarząd miejski się nie zgodził. 28 czerwca 2001 roku, czyli równo w trzy miesiące po Głuchołazach, nad przystąpieniem do spółki Park Wodny głosowali radni Kalisza. Sesję relacjonował miesięcznik "Kalisia Nowa". W tekście znalazł się między innymi taki fragment:
"(...) - Zapis o aporcie Interfinnu w postaci projektu jest nie do przyjęcia - stwierdziła radna Krystyna Bosak-Bosakowska - bo projekt ten nie został wyceniony, podczas gdy miasto ma oddać konkretny majątek w postaci gruntu. Przystępując do spółki, musimy mieć świadomość formalnych warunków prawa handlowego. Ażeby pozyskać pieniądze na tę inwestycję, trzeba mieć zabezpieczenie, a to może dać tylko miasto.
- Interfinn chce za wszelką cenę znaleźć się w spółce z miastem, które będzie ponosić zobowiązania - przestrzegała Grażyna Goździewicz."
Ostatecznie radni Kalisza przegłosowali powstanie Parku Wodnego. Inwestycja do dziś leży jednak odłogiem.
- Rozgrzebali ją i zostawili - twierdzi Renata Kobierska z biura prasowego kaliskiego magistratu. - Prezydent Kalisza wspominał, że w podobny sposób postąpili w Ogrodzieńcu. Cały czas tłumaczą się, że nie mają pieniędzy i szukają partnera. Za miesiąc nasze władze mają podjąć decyzję, co dalej z tą sprawą.
W uzasadnieniu do uchwały z 28 czerwca (o powołaniu Parku Wodnego) czytamy: "Miasto Kalisz do Spółki wnosi aport w postaci nieruchomości przy Wale Matejki o powierzchni 37.000 m2 i wartości, według wyceny rzeczoznawcy, 3.422.264 zł. Spółka Interfinn Ltd wnosi do wspólnego przedsięwzięcia wkład rzeczowy i wkład pieniężny."
Jaki? Tego uchwała kaliszan już nie precyzuje. Nie wie tego również rzecznik urzędu.
Głuchołazy pełne
optymizmu
Na terenie przyszłego aquaparku w Głuchołazach budowa postępuje do przodu:
- Teren uzbrojono ponad 200 betonowymi słupami głębokości kilkunastu metrów - informuje wiceburmistrz Jan Ćwiek. - Spółka wszelkie prace wykonuje sama, bez podwykonawców. Jeżeli Park Wodny powstanie, to będzie to dla miasta wyłącznie zysk. Nieważne, czy spłaci się, jak zakładał projekt, po 7 latach, czy po 50. Każdy mieszkaniec Głuchołaz przyzna, że aquapark w tym miejscu jest konieczny. Stary basen w Głuchołazch uznano kiedyś za jeden z najpiękniej położonych w Europie. Park Wodny powstaje w tym samym miejscu i powinien ściągnąć do miasta dużo turystów. Dzięki temu ludzie będą mieli pracę, a to jest najważniejsze.