B@nk po jednym kliknięciu

Joanna Jakubowska [email protected]
Czas to pieniądz - tą dewizą kierują się ci, którzy rezygnują z tradycyjnych usług bankowych i zarządzają swoimi pieniędzmi przez internet.

Jak uaktywnić usługę internetową

Jak uaktywnić usługę internetową

Krok 1 - wchodzimy na stronę internetową wybranego banku
Krok 2 - wypełniamy wniosek rejestracyjny dostępny na stronie wraz z ustalonymi przez siebie hasłami do:
- identyfikatora
- skrzynki pocztowej
- klucza
Krok 3 - wysyłamy wypełniony wniosek drogą elektroniczną do banku;
Krok 4 - następnie system generuje:
- niepowtarzalny identyfikator
- adres internetowej skrzynki pocztowej
- parę asymetrycznych kluczy szyfrujących (prywatny oraz publiczny)
Klucze stanowią element zapewniający bezpieczne korzystanie z systemu (klucz prywatny służy do elektronicznego podpisywania zleceń klienta, a klucz publiczny służy do weryfikacji takiego podpisu przez bank).
Krok 5 - utrwalamy przez wydrukowanie lub przepisanie wygenerowanych informacji o nadanym adresie e-mail i identyfikatorze oraz odcisku klucza publicznego.
Zachowane informacje będą potrzebne do zawarcia umowy udostępnienia systemów bankowości elektronicznej.
Krok 6 - po dokonaniu rejestracji, wybierając opcję "wejście" z menu głównego strony i posługując się identyfikatorem i nadanym przez siebie hasłem, wchodzimy na stronę startową bankowości internetowej i składamy wniosek o usługę.
Krok 7 - teraz wystarczy tylko zawrzeć umowę udostępniania systemów bankowości elektronicznej w wybranej placówce banku lub drogą korespondencyjną.
Choć wszystko to brzmi dość skomplikowanie, samo korzystanie z internetu jest proste. Wystarczy zapamiętać trzy hasła: identyfikator, hasło do identyfikatora i hasło do klucza. Pierwszy z nich ustala nam bank, a dwa następne klient wymyśla sobie sam.

W tej chwili już ponad 2 miliony Polaków korzysta z dostępu do rachunku bankowego przez komputer lub telefon. Zważywszy, że usługi internetowe pojawiły się stosunkowo niedawno - pierwszy bank wirtualny (mBank) pojawił się na polskim rynku w 2000 roku - jest to liczba imponująca. Co zyskują klienci, którzy decydują się zarządzać swoimi finansami w ten sposób?
Trzy rzeczy: oszczędność czasu, wygodę i nierzadko korzyść finansową. Jeśli przyjrzymy się oprocentowaniu rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych (ROR) w zwykłych bankach i oprocentowaniu rachunków w bankach wirtualnych, okaże się, że te drugie oferują znacznie wyższy procent (mBank - 3,90 proc.). Jest to procent mniej więcej taki, jaki niektóre tradycyjne banki oferują na lokatach terminowych. Mając tak wysoko oprocentowane wkłady, możemy nimi dysponować dowolnie (wpłacać i wypłacać), nie tracąc odsetek.

W tym miejscu warto wprowadzić ważne rozróżnienie: banki wirtualne (na polskim rynku działają trzy: mBank, Volkswagen Bank direct i Inteligo) różnią się tym od reszty pozostałych, że nie mają one oddziałów. To znaczy, że klient w ogóle nie ma możliwości bezpośredniego kontaktu z pracownikiem banku poza jednym jedynym, podczas spisywania umowy o świadczeniu usług (po umówieniu się z konsultantem przez telefon przedstawiciel banku przychodzi z kompletem dokumentów do domu klienta). Cała reszta - obsługa konta, wpłaty, wypłaty, zakładanie lokat - wszystko odbywa się przez internet. Jedynie w przypadku wątpliwości lub pytań klient kontaktuje się z konsultantem telefonicznie (najcześciej jest to infolinia).
Z czasem tą samą drogą podążyły tradycyjne banki i zaczęły proponować klientom dostęp i obsługę ich kont przez internet. Z tym zastrzeżeniem, że usługi internetowe są u nich tylko jedną z form obsługi klienta, alternatywną do tradycyjnych. To pierwsza zasadnicza różnica między bankami czysto wirualnymi a zwykłymi. Druga różnica polega na tym, że pieniądze na rachunku klienta korzystającego z internetu w banku tradycyjnym są identycznie oprocentowane jak na zwykłym ROR-ze, czyli obecnie poniżej 1 proc.

Bezpiecznie i wygodnie

Bezpiecznie i wygodnie

Rozmowa z Anną Kościelną, szefową działu marketingu w ING Banku Śląskim w Opolu

- Czy bankowość internetowa jest bezpieczna?
- Najzupełniej. Każdy klient dostaje identyfikator, kod, hasło, które zna tylko on i bank. Włamanie do systemu jest praktycznie niemożliwe. Ważne jest też, żeby posiadacz rachunku sam pilnie strzegł tych haseł i kodów i nikomu ich nie udostępniał. Najlepiej mieć je zakodowane w głowie. O skuteczności zabezpieczeń ze strony banków świadczy choćby to, że nie znamy w Polsce przypadków naruszenia dóbr jakiegokolwiek klienta, korzystającego z rozliczeń za pomocą kanałów elektronicznych. Gdyby banki nie strzegły dostatecznie bezpieczeństwa, bankowość internetowa nie rozpowszechniłaby się tak bardzo, jak obecnie.
- Niektórzy są przekonani, że usługi elektroniczne są bardzo drogie. Czy mają rację?
- Operacje wykonywane przez internet są o wiele tańsze niż wykonywane w banku w tradycyjnej formie. Przelewy są bezpłatne, tak samo sprawdzenie salda i odtworzenie historii rachunku. W banku za wpłaty i wypłaty w kasie pobierane są opłaty. Tak więc rachunek jest prosty. Poza tym bank nie pobiera żadnej opłaty za aktywowanie usługi internetowej.
- Czy od nowych technologii w bankowości nie ma odwrotu? Zamiast ludzi i budynków - wyłącznie komputery?
- Właśnie weszła w Polsce w życie ustawa o podpisie elektronicznym. Podpis elektroniczny umożliwia podpisanie umowy z bankiem bez konieczności fizycznego kontaktowania się z nim, dzięki niemu będzie można przez internet zaciągnąć nawet kredyt. W jaki sposób to wszystko się rozwinie, nietrudno przewidzieć. W tej chwili największe grono klientów korzystających z usług elektronicznych stanowią studenci i ludzie młodszego pokolenia. Oni na pewno nie wrócą do tradycyjnych form usług. W rzeczywistości to klienci wskażą kierunek rozwoju bankowości.

Z internetowych rachunków bankowych może korzystać każdy, kto ma dostęp do internetu, niekoniecznie w domu: konto można obsługiwać z komputera w pracy albo korzystając z kawiarenki internetowej.
O wzroście popularności wirtualnych rachunków bankowych przesądza nie tylko moda i wygoda, lecz także koszty. W ramach opłaty za prowadzenie rachunku (w zależności od banku jest to od 6 do 15 zł miesięcznie) posiadacz ROR-u może wykonać dowolną liczbę przelewów bez dodatkowej opłaty. Czy to się opłaca? Wszystko zależy od potrzeb klienta: jeśli za prowadzenie standardowego ROR-u płacimy np. 6 zł, za każdy przelew zlecony bankowi przez telefon - kolejne 2 zł, a za zlecenie stałe 1 zł, to rachunek powinien być prosty. Jeśli przyjmiemy, że wszystkie nasze miesięczne płatności wykonujemy przez internet (abonamenty za telefon, TV publiczną, TV kablową, telefon, światło, gaz, komórkę, mieszkanie, ratę kredytu), to wysokość opłaty za rachunek internetowy i zwykły co najmniej równoważą się. Zyskujemy za to czas i komfort wykonywania operacji w dowolnej chwili, stałą kontrolę nad naszymi wydatkami i możliwość monitorowania stanu konta.
Jest to wartość nie do przecenienia szczególnie dla właścicieli kont firmowych. Dzięki możliwości samodzielnego zarządzania rachunkiem przedsiębiorcy oszczędzają czas, który mogą przeznaczyć na kierowanie firmą. W ramach pakietu usług, które towarzyszą rachunkowi internetowemu, klient może skorzystać z różnego rodzaju produktów dodatkowych: lokat, kredytów odnawialnych, obrotowych i inwestycyjnych, a także kart płatniczych.
Dlaczego banki uciekają się do takich form kontaktu (a właściwie jego braku) z klientem? Po prostu tak jest taniej. Nie jest tajemnicą, że banki w ostatnich latach mocno zredukowały obsadę w swoich oddziałach, bo koszt zatrudnienia pracownika jest wyższy niż inwestowanie w najnowocześniejsze technologie. Banki coraz usilniej skłaniają klientów do wykonywania operacji z rachunku za pomocą telefonu stacjonarnego, komórkowego (WAP) i internetu (głównie przez podnoszenie opłat i prowizji za tradycyjne usługi). Kontakt klienta z okienkiem kasowym staje się także dla niego samego nieopłacalny z powodu kosztów (wpłaty i wypłaty kosztują około 10 zł) i niepotrzebnie mitrężonego czasu.
Czy banki tradycyjne przestaną istnieć za 10-20 lat? Dziś wydaje się to niemożliwe, tak jak jeszcze 10 lat temu to, że będziemy kiedyś zarządzać pieniędzmi siedząc w fotelu przed monitorem komputera. Na drodze tej ewolucji może stanąć spora grupa bankowych klientów, którzy wciąż nie mają zaufania do nowoczesnych technologii. Warto tu zaznaczyć, że włamania do systemów bankowych zdarzają się niezwykle rzadko. Przed paru laty głośno było w Polsce o nieszczelnym systemie w usługach przez telefon w jednym ze znanych banków. Od tamtej pory nic podobnego się nie zdarzyło.
Niektórzy się boją, że użytkownicy internetu mogą z łatwością włamać się do systemu i wyczyścić nasze konta. Banki zapewniają, że jest to prawie niemożliwe. Na drodze internetowych złodziei stoi cały szereg zabezpieczeń. Klient, łącząc się z bankiem, musi podać numer identyfikacyjny i hasło. Ponadto do przesyłania informacji pomiędzy bankiem a klientem używane są specjalne szyfry, a przy każdej operacji posiadacz rachunku musi podać kod. Na dodatek cały system komputerowy banku jest zabezpieczony od wewnątrz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska