Bo w innych z moim kolegą chodzimy pochodach…

Zbigniew Górniak
Zbigniew Górniak
Zbigniew Górniak archiwum [o]
Chciałem zabrać kumpla na drugą część „Pitbulla”, a on na to, że na żaden film Patryka Vegi w życiu już nie pójdzie.

- Dlaczego? - pytam. - Przecież ten pierwszy „Pitbull” to fenomenalny film o polskiej policji. - Owszem, znakomity - potwierdza znajomy. - Ale potem reżyser zhańbił się filmem „Służby specjalne”. - Zhańbił się? - dopytuję zdumiony. - A tak! - tupie nogą znajomy. - Dał się podpuścić wyjadaczom z Wojskowych Służb Informacyjnych i zrobił film antypisowski. - Na litość boską! - odpowiadam. - Jaki antypisowski?Przypomnij sobie scenę z domniemanym prezydentem Kwaśniewskim. Wyszedł w filmie na małostkowego cepa.

- Nie przekonasz mnie do Vegi - ucina dyskusję kolega. - Podobnie jak nie przekonasz mnie do Jandy, Olbrychskiego i obu Stuhrów - dorzucił, choć jeszcze nie wiedział, że po „Pitbullu” chciałem go zabrać na „Excentryków”. Tam w roli głównej młody Stuhr.

No właśnie, „nie przekonasz mnie”. Nie przekonasz mnie do filmu, do książki, do sztuki teatralnej. Nie przekonasz mnie, bo autor dzieła lub występujący w nim aktor mają inne poglądy polityczne niż ja. Głosowali na inną partię, kpią z tych, za których ja trzymam kciuki, w innych też chodzimy pochodach. Dlatego nigdy nie pójdę na ich film i nie sięgnę po ich powieści, choćby były one wyłącznie o apolitycznych smokach, przedpotopowych krasnoludach czy ponadczasowych kosmitach. I choćby były najznakomitsze. Szkoda to wielka. Zarówno dla tych, którzy nie sięgają, jak i dla tych, po których się nie sięga.

Dotyczy to rzecz jasna obu stron polskiego sporu. Niedawno starałem się przekonać innego znajomego do nowej książki Bronisława Wildsteina „Cienie moich czasów”. Według mnie nadzwyczajnej i godnej polecenia każdemu, kto ma ambicje zrozumieć cokolwiek z naszej polskiej współczesności.
- Wildstein? - prychnął znajomy. - Przecież to prawicowy beton, do ręki nie wezmę… I demonstracyjnie zdjął z półki „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk, o której błędnie mniemał, że jej nie cenię, bo napisałem swego czasu felieton, wyśmiewający jej naiwne poglądy na problem imigracji (do przeczytania na gorniak.redblob.nto). A przecież co innego bieżące poglądy pisarza, wyrażane w jakimś gazetowym wywiadzie lub eseju, a co innego jego proza. Jak pisarz wytrawny, a przecież Tokarczuk wytrawną pisarką jest, potrafi - gdy siada do powieści lub wiersza - trzymać na wodzy swój polityczny temperament i publicystyczne ciągoty. Bo wie, że w innym przypadku spłodzi zwyczajną politgramotę.

Chociaż przychodzi mi to z trudem, staram się nie ulegać powyższym uprzedzeniom. Czytam na przykład namiętnie Ziemowita Szczerka, który jako pisarz jest boski, ale jako publicysta „Gazety Wyborczej” bredzi (choć w cudownym stylu). Podobnie z wielkim Andrzejem Stasiukiem, którego proza smakuje jak pożywny obiad, ale wywiady, których udziela, sprawiają wrażenie, jakby na siłę chciał się podlizać Adamowi Michnikowi, choć powinno być odwrotnie. Mimo to mam na półce wszystkie książki i Stasiuka, i Szczerka, i jeszcze Olgi Tokarczuk. I po niektóre wciąż sięgam na nowo. Podobnie jak po raz enty mogę oglądać „Ziemię obiecaną” i zachwycać się wirtuozerią Wojciecha Pszoniaka, mimo że gdy czytam jego prasowe opinie o polskiej polityce, to krzywię gębę, gdyż lokują one wielkiego aktora gdzieś na poziomie gimnazjalisty. I to takiego, któremu na dobranoc czytano bajki nie o Misiu Puchatku, lecz o lemingach. Tak samo będę z wypiekami oglądał filmy Agnieszki Holland i grę aktorską Daniela Olbrychskiego, mimo że o polityce wygadują oni ostatnio naiwności kalibru większego, niż miała ta szwedzka armata, którą pan Daniel raczył był nakarmić prochem na wałach jasnogórskich, żeby się rozpękła w kibini mater - ku chwale Ojczyzny, amen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska