Wytępione przed laty w pień znów się odrodziły. I robią użytek ze swoich ostrych jak szable zębów i wielkich ogonów.
- Jak jeden trzasnął nim o ziemię, to kolega o mało zawału nie dostał - żartuje Walter Piechota, myśliwy z koła łowieckiego nr 2 Łoś w Opolu. Do śmiechu nie jest jednak pracownikom Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.
- Bobry niszczą wały, robiąc w nich dziury. Mamy z nimi wielki problem - przyznaje Roman Kendzia, zastępca dyrektora WZMiUW w Opolu.
Obgryzionych i zwalonych drzewa przy opolskich rzekach to coraz częstszy widok. Budowane przez bobry tamy powodują zalewanie pól. Co gorsza nie można ich nawet rozbierać, nie mówiąc już o strzelaniu do gryzoni, bo te są oficjalnie pod ochroną.
- A człowiek to nie jest pod ochroną? - pytają urzędnicy odpowiedzialni za zabezpieczenie przeciwpowodziowe Opolszczyzny.
Są też i tacy, którzy z działalności bobrów się cieszą. O tym czytaj we środowym wydaniu nto
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?