Najpierw w sobotę bociana człapiącego za traktorem zobaczyła na polu Teresa Preis. Potem zaskoczeni mieszkańcy Szydłowic (gmina Lubsza) dostrzegli ptaka na jednym z dwóch gniazd we wsi. - Myśleliśmy nawet, że to nasz bociek wrócił - mówi pani Teresa. - Ale to inny...
- To rzeczywiście ewenement, bo te ptaki odlatują pod koniec sierpnia - mówi Marek Stajszczyk, ornitolog, który od wielu lat obserwuje i liczy boćki na ziemi brzeskiej. - Jedno jest pewne: do Afryki już nie dotrze, bo o tej porze roku nie ma odpowiednich prądów powietrznych, a bociany to nie lotnicy, tylko raczej szybownicy.
Co dalej z szydłowickim boćkiem? Jak mówi Stajszczyk, największym zagrożeniem dla niego nie będzie sama aura, ale brak dostępnego pokarmu. - Jeśli nie będzie ostrych mrozów, to przeżyje - pod warunkiem, że ludzie będą go dokarmiali.
Już wczoraj Stajszczyk radził mieszkańcom Szydłowic: - Resztki z obiadu, jakieś skrawki odkrajane z mięsa, flaki - to wszystko można podrzucać w jedno miejsce, najlepiej na płaski dach garażu czy komórki, żeby nie dobrały się tam psy. W ten sposób bocian będzie miał szansę.
To nie byłby pierwszy taki przypadek: pod Kaliszem trzy zimy przeżył stary bocian, którego dokarmiała cała wioska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?