Bomba była na niby, akcja prawdziwa

fot. Krzysztof Strauchmann
Kilku pacjentów odjechało zaraz w dwóch karetkach pogotowia.
Kilku pacjentów odjechało zaraz w dwóch karetkach pogotowia. fot. Krzysztof Strauchmann
Gdy ratownicy ćwiczyli szukanie ładunku wybuchowego w szpitalu w Białej, władze oglądały akcję w sztabie za pośrednictwem kamer.
Pacjenci szpitala w Bialej musieli byc dzisiaj (3.10.) ewakuowani. Na szczeście to byly tylko cwiczenia.

Ewakuacja szpitala

Najpierw ktoś zadzwonił do szpitala, że w budynku jest podłożona bomba. Dyrektor Zdzisław Juszczyk zaalarmował personel. Po chwili przed budynkiem eksplodował samochód. Słup czarnego dymu widać było aż z przedmieścia. Kilkudziesięciu pacjentów szybko przeszło w bezpieczne miejsce do szpitalnego ogrodu.

Pierwsza przyjechała do pożaru miejscowa straż. Policja z Prudnika była po kwadransie. Budynek szpitala sprawdził pies straży granicznej z Głuchołaz, szkolony w znajdowaniu materiału wybuchowego. Niczego podejrzanego nie znaleziono. Kilku pacjentów odjechało zaraz w dwóch karetkach pogotowia do innych szpitali. Pozostali poczekali 20 minut na przyjazd autobusu PKS.

- Takie ćwiczenia są potrzebne - komentuje akcję Jan Stec, pacjent z Kijowa pod Nysą - Mogę w tym brać udział. Nie boję się o zdrowie.

- Uprzedzono nas, że będą ćwiczenia, więc przygotowaliśmy się do ewakuacji - mówi Jan Korzeniowski z Przydroża Wielkiego. - Gdy siostra dała znak, zabrałem swoją piżamę, łyżkę, kubek i wyszedłem.

Rozmowa

Rozmowa

Henryk Ferster, po. dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim:

- Czy takie ćwiczenia w szpitalach są potrzebne?
- Niestety, i w takich budynkach trzeba ćwiczyć. Z taką inicjatywą wyszedł zresztą dyrektor szpitala w Białej. Telefony od szaleńców o podłożonej bombie się zdarzają. Dyrektor chciał przećwiczyć, co się będzie działo dalej. Wszystko odbywało się zresztą pod pełną kontrolą medyczną. Osoby niezdolne do ewakuacji z powodów zdrowotnych pozostały w środku, a na noszach zastąpili je pozoranci.

- Po co nagrywaliście akcję?
- Mamy świetny materiał, żeby teraz analizować wpadki. Każdy z uczestników, nawet NFZ, dostanie nagranie na płytce CD.

Dyrektor Juszczyk zapewnia, że lekarze zadbali o to, by żadnemu z pacjentów nie stała się krzywda. - Może nawet komuś pomoże, bo kardiolodzy zalecają pacjentom ruch na świeżym powietrzu - podkreśla.

Ćwiczenia za pośrednictwem trzech kamer obserwowali w sztabie przedstawiciele władz z wojewodą Bogdanem Tomaszkiem. Burmistrz Strzelec Opolskich, który ma za sobą ewakuację szpitala, mógł na gorąco komentować akcję.

- Odbieramy telefony o bombach - mówi Krzysztof Mróz, komendant powiatowy policji w Prudniku. - Czasem dyżurny oficer po tonie głosu może wyczuć, czy ma do czynienia z żartownisiem. Czasem jednak trudno to sprawdzić, a wtedy do dyrektora należy trudna decyzja o ewakuacji.

- Na szczęście jeszcze nigdy w życiu nie musiałem się z nią zmierzyć - mówi dyr. Juszczyk. - I mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska