Bractwa kurkowe przemaszerowały przez centrum Opola

Artur  Janowski
Artur Janowski
Artur Janowski
Kilkudziesięciu przedstawicieli bractw kurkowych przemaszerowało w niedzielę przez centrum Opola. Pochód zakończyło symboliczne strzelanie z armatek pod Muzeum Śląska Opolskiego.

Niektórzy opolanie, którzy po godzinie 12 przechodzili przez rynek, przecierali oczy ze zdumienia.

Pod ratuszem zbierał się bowiem barwny pochód członków bractw kurkowych, którzy do Opola przyjechali z całego Śląska na zaproszenie Urszuli Zajączkowskiej, dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego.

- Przed wiekami głównym zadaniem bractw kurkowych była obrona murów miejskich, domów i kościołów - opowiada Tadeusz Żyła ze Zjednoczenie Kurkowych Bractw Strzeleckich RP. - Teraz bractwa mają inną rolę. Kultywujemy stare tradycje, ale też przekazujemy młodym patriotyczną postawę oraz bardzo ważną zasadę: "ćwicz oko i dłonie w ojczyzny obronie".

Barwny pochód przemaszerował przez rynek w asyście dobosza, a potem udał się w stronę siedziby muzeum. Tam odpalono armatki hukowe, a symbolicznym pierwszym ogniomistrzem został prezydent Opola Ryszard Zembaczyński.

Niestety choć w pochodzie byli członkowie bractw kurkowych z Opolszczyzny, to nie było bractwa z Opola.

- Może kiedyś się takiego doczekamy. Przed wiekami takie bractwo w Opolu istniało - przyznaje Urszula Zajączkowska, dyrektor muzeum.

Pojawienie się strzelców miało związek z wystawą w MŚO, dotyczącą historia i tradycji bractw strzeleckich z terenu województw śląskiego i opolskiego. Można ją zwiedzać do 20 maja.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska