Brakuje mieszkań dla dzieci wychodzących z rodzin zastępczych

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Dzieci z naszej rodziny zastępczej też zaczną się niedługo usamodzielniać. Już teraz zaczęliśmy działać, by miały w przyszłości dach nad głową - mówią Zuzanna i Bernard Sdzujowie.
- Dzieci z naszej rodziny zastępczej też zaczną się niedługo usamodzielniać. Już teraz zaczęliśmy działać, by miały w przyszłości dach nad głową - mówią Zuzanna i Bernard Sdzujowie. Radosław Dimitrow
Dzieci wychodzące z rodzin zastępczych na Opolszczyźnie mają problemy z otrzymaniem mieszkania - podkreślają opiekunowie. Oferta gminy to często klitka w zdewastowanej kamienicy.

Państwo Zuzanna i Bernard Sdzujowie z gminy Strzelce Opolskie tworzą obecnie rodzinę zastępczą dla siedmiu młodych ludzi w wieku od 10 do 16 lat.

- Niedługo zaczną się usamodzielniać, dlatego już teraz działamy w tym kierunku, żeby miały dach nad głową - opowiada paniZuzanna. - Niestety, bywają z tym spore problemy, bo samorządom brakuje mieszkań dla takich ludzi. Nie zawsze udaje się też zagwarantować mieszkania od rodzin spokrewnionych, bo na przykład są one bardzo zadłużone.

Podobny problem zasygnalizowali niedawno przedstawiciele rodzin zastępczych z powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego, którzy m.in. w tej sprawie spotkali się ze starostą Małgorzatą Tudaj. - Dzieci wychodzą z domu i nie mają gdzie zamieszkać.Tutaj jest potrzebna współpraca samorządu powiatowego z miejskim - podkreśla starosta Tudaj.

Gminy, które mają ustawowy obowiązek zapewnienia takim osobom schronienia, twierdzą z kolei, że w miarę sobie z tym radzą. - Obecnie mamy trzy wnioski. Jedna osoba już otrzymała mieszkanie, druga ma się zdecydować, czy je przyjmie, a trzecia odrzuciła naszą propozycję i ma otrzymać drugą - wylicza Michał Kuś z gabinetu prezydenta Kędzierzyna-Koźla.

Dlaczego jedna osoba odrzuciła propozycję, a druga się waha? Bo problem w tym, że samorządy najczęściej proponują wchodzącym w dorosłość wychowankom rodzin zastępczych mieszkania socjalne w kiepskim standardzie, bez centralnego ogrzewania albo toalety.

- Przez wiele lat ci młodzi ludzie mieszkają w porządnych warunkach, gdzie jest miło, pachnąco, czysto. Gdy ktoś im mówi, że mają się teraz przeprowadzić do klitki w zdewastowanej kamienicy, to nic dziwnego, że odmawiają - mówi anonimowo jeden z rodziców zastępczych. - Z drugiej strony wiem, że dla urzędników to także problem, bo młodych ludzi opuszczających już na stałe rodziny zastępcze jest sporo.

W Opolu w wiek dorosły wchodzi rocznie około 20 procent wychowanków, obecnie jest ich ponad 200.

- Niektórzy w oczekiwaniu na lokal docelowy przebywają w tzw. mieszkaniach chronionych. Mamy też jedną wspólnotę, gdzie grupa młodych ludzi mieszka ze sobą w jednym mieszkaniu i wspólnie przygotowują się do dorosłości - wyjaśnia Zdzisław Markiewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu. - Z drugiej strony ci ludzie skądś przyszli i na szczęście dość często mogą zamieszkać u wujków czy babć. Cieszy nas, gdy wracają i mówią, że udało im się ułożyć życie. Niestety, zdarza się odwrotnie i ich domem staje się np. więzienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska