Brakuje rodzin zastępczych w powiecie namysłowskim

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Anna i Piotr Hurylscy od blisko 10 lat są rodziną zastępczą i wszystkich do tego zachęcają.
Anna i Piotr Hurylscy od blisko 10 lat są rodziną zastępczą i wszystkich do tego zachęcają. Jarosław Staśkiewicz
Stworzenie rodziny zastępczej to ciężka praca, ale i ogromna satysfakcja.

- W całym powiecie namysłowskim mamy ponad 50 rodzin - to wciąż o wiele za mało - mówił Ryszard Kalis, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, który w ostatnią sobotę maja zorganizowało dzień rodzicielstwa zastępczego, już po raz drugi urządzając dla rodzin plenerowy piknik.

- To nie tylko forma promocji rodzicielstwa zastępczego ale też podziękowanie dla tych rodzin, które na co dzień sprawują opiekę i wykonują ciężką pracę na rzecz dzieci - dodawał dyrektor Kalis.

Obecnie pod opieką takich rodzin - zarówno spokrewnionych, niespokrewnionych jak i zawodowych - przebywa około 70 dzieci. Jak podkreślają urzędnicy, to nie tylko najtańsza, ale i najlepsza do dzieci forma opieki. - Ale też bardzo odpowiedzialna, bo opieka jest sprawowana całą dobę - dodawał szef PCPR-u. - Brakuje nam takich rodzin i ten piknik ma na celu pokazać, że cały czas szukamy kandydatów.

Do pójścia za swoim przykładem zachęca też małżeństwa spod Namysłowa: Anna i Piotr Hurylscy.

- Rodziną zastępczą jesteśmy od blisko 10 lat, a od dwóch lat pełnimy funkcję zawodowej rodziny zastępczej o charakterze pogotowia opiekuńczego - tłumaczy pan Piotr. I jak z satysfakcją wylicza, przez cały okres przed ich dom przeszło 57 dzieci. - Z częścią, choć nie ze wszystkimi, mamy kontakt - dodaje. - Najważniejsze, że większość z nich trafiło do adopcji. Dla dzieci to jest najlepsze wyjście - będą miały zagwarantowany byt, nie będą na garnuszku państwa, rodzice na nich zapracują i w razie potrzeby, w biedzie, chorobie mają bliskich.

Państwo Hurylscy sprawują opiekę na małymi dziećmi i specjalnie dla nich mają przystosowany dom.

- Największy problem zaczyna się, kiedy zaczynają chorować - wtedy zarażają się jedno od drugiego i mamy szpital - tłumaczy pan Piotr i przyznaje, że to praca przez 24 godziny na dobę, w piątek, świątek i niedzielę. - Ale naprawdę warto! Na naszym aucie wykleiłem nawet ogłoszenie zachęcające do założenia rodziny zastępczej. Może ktoś przeczyta i zaświta mu w głowie? I rzeczywiście, czasem ludzie podchodzą na parkingu i dopytują, a ja kieruję ich wtedy do starostwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska