Brat bratu podebrał wyborcze głosy? Sprawę bada sąd

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Tomasz Gregorczyk złożył w Sądzie Okręgowym w Opolu protest wyborczy. Domaga się unieważnienia wyborów do sejmiku w okręgu, w którym startował. - Tu chodzi o zasady - mówi.
Tomasz Gregorczyk złożył w Sądzie Okręgowym w Opolu protest wyborczy. Domaga się unieważnienia wyborów do sejmiku w okręgu, w którym startował. - Tu chodzi o zasady - mówi. Krzysztof Świderski
Kandydat do sejmiku województwa uważa, że za zamieszanie odpowiada komisja wyborcza.

Tomasz Gregorczyk hobbystycznie zajmuje się rekonstrukcjami historycznymi, dlatego - jak twierdzi - we Włodzieninie i okolicach ma sporo sympatyków. To sprawiło, że postanowił spróbować swoich sił w wyborach do sejmiku.

- Problem w tym, że na ten sam pomysł wpadł mój brat i to zapewne stało się przyczyną całego zamieszania - podejrzewa.

Tomasz wystartował z list Nowej Prawicy, a jego brat z SLD. Niepokojące sygnały zaczęły do niego docierać zaraz po tym, jak obwodowe komisje wywiesiły protokoły.

- Zadzwonił do mnie znajomy, który głosował w szkole podstawowej we Włodzieninie i powiedział, że oddał na mnie głos, a z protokołu wynikało, że w tym lokalu nie zagłosował na mnie nikt - relacjonuje. - Później okazało się, że takich osób było więcej, więc zaczęliśmy się wspólnie zastanawiać, gdzie wyparowały moje głosy.

Pan Tomasz na własną rękę postanowił przeprowadzić dochodzenie. Początkowo podejrzewał, że osoby, które chciały go poprzeć oddały głos nieważny albo postawiły krzyżyk nie w tym miejscu co trzeba. - Zastrzeżenia zgłaszali mi ludzie wykształceni, często działacze społeczni, więc o pomyłce w głosowaniu praktycznie nie ma mowy - twierdzi.

Niedoszły radny zaczął analizować sytuację i szybko doszedł do wniosku, że głosy oddane na niego prawdopodobnie zgarnął... jego brat. - On dostał w tym lokalu 11 głosów, a ja ani jednego. Lista, z której startował była o jedno miejsce wyżej niż moja, więc pewnie zmęczona komisja popełniła błąd i moje oraz jego poparcie wrzuciła do jednego worka - podejrzewa.

Gregorczyk postanowił nie odpuszczać sprawy i złożył w Sądzie Okręgowym w Opolu protest wyborczy, w którym domaga się o unieważnienia wyborów do sejmiku w okręgu nr 4, obejmującym powiaty prudnicki, głubczycki i krapkowicki. Na dowód tego, że jego zarzuty nie są wyssane z palca załączył oświadczenia podpisane przez wyborców, którzy na niego zagłosowali w feralnym lokalu, choć głosu w protokole nie znaleźli. - Skoro jedna komisja popełniła taki błąd, to skąd mam pewność czy takich sytuacji nie było więcej? - pyta.

Karty wyborcze trafiły do depozytu. Można je otworzyć tylko na polecenie policji lub sądu.

- Jeśli sąd uzna, że określone okoliczności mogły wpłynąć na wynik wyborów, to może nakazać ponowne przeliczenie głosów albo nawet zdecydować o powtórzeniu głosowania w danym okręgu - wyjaśnia Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.

Głosowanie zostanie powtórzone tylko wtedy, gdy okaże się, że nieprawidłowości mogły wpłynąć na wynik wyborów, ale w tym przypadku jest to mało realne. Pan Tomasz dostał 234 głosy, a jego brat 137, więc nawet zsumowanie głosów nie dałoby opolaninowi mandatu.

Sąd ma na decyzję w tej sprawie 30 dni od momentu, w którym upływa termin wnoszenia protestów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska