Brat zabił brata? Ruszył proces w sprawie zabójstwa w Kniei

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Dziś przed Sądem Okręgowym w Opolu ruszył proces 48-letniego Romana P., oskarżonego o zamordowanie brata. Na ławie oskarżonych zasiały też dwie inne osoby, które odpowiadają za nieudzielenie pomocy ofierze.

- Nie przyznaję się do winy i nie będę składał wyjaśnień - powiedział na pierwszej rozprawie 48-letni Roman P. - Z bratem miałem zawsze zatargi, był agresywny, zawsze się czegoś czepiał.

Do zabójstwa doszło w nocy z 11 na 12 maja w Kniei w gminie Zębowice. Leżące w rzece Libawie zwłoki znalazł przypadkowy świadek. To on wezwał policję. Okazało się, że ofiara to 61-letni mieszkaniec gminy Zębowice - Ryszard P.

Kryminalni zatrzymali w tej sprawie trzech mężczyzn, jego dwóch braci: 48-letniego Romana P. i 50-letniego Piotra P. oraz ich 60-letniego znajomego Waldemara J.

Jak wynika z wyjaśnień złożonych przez Romana P. podczas śledztwa, które odczytał w czwartek prokurator, on i dwaj pozostali oskarżeni pili wódkę za należącym do niego domem. Po opróżnieniu dwóch butelek biesiadnicy przenieśli się do kuchni. Wówczas do domu wrócił też 61-letni Ryszard P.

- I jak miał w zwyczaju mój brat, od razu wszczął awanturę - mówił w śledztwie Roman P. - Wyzywał nas od wszystkiego, krzyczał i walił w drzwi. Zdenerwowałem się tym, złapałem go za klapy i wyrzuciłem z domu na podwórze, a potem przez furtkę na ulicę.

Jak wynika z wyjaśnień oskarżonego, Ryszard P. wyrwał w pewnym momencie sztachetę z płotu i chciał go nią uderzyć.

- Ale nie zdążył - mówił Roman P. - Chwyciłem ją i wyrwałem mu z rąk i uderzyłem go kilka razy w głowę. Jak popadło, i sztorcem, i płaską stroną. Widziałem jak bratu leci krew z głowy, ale cały czas stał. Znowu złapałem go za klapy, przepchałem przez drogę i zrzuciłem ze skarpy do rzeki. Nie doleciał do niej. Zszedłem za nim i razem wpadliśmy do wody. Ja wyszedłem on został, chyba leżał z twarzą w stronę dna. Kiedy wychodziłem mogłem na niego nadepnąć. Potem go już nie widziałem, bo była szarówka.

Oskarżony wrócił do domu. Po pewnym czasie wszyscy poszli spać. Obudzili się na drugi dzień rano.

Jak wynika z odczytanych przez prokuratora wyjaśnień oskarżonego, przed domem była już wówczas straż pożarna i policja, bo leżące w rzece zwłoki zauważył przypadkowy świadek. Zaraz potem trzej mężczyźni zostali zatrzymani.

Roman P. usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat, a nawet dożywocie.

Dwaj pozostali oskarżeni: 50-letni Piotr P. i 60-letni Waldemar J. usłyszeli zarzut nieudzielenia pomocy. Grozi im kara do trzech lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska