O tym, co oni wyczyniali na boisku, chciałbym jak najszybciej zapomnieć - tak po gwizdku końcowym skomentował grę swoich piłkarzy prezes Skalnika, Andrzej Miśta. Prezes mógł się czuć rozżalony. Skalnik nie wykorzystał jedynej tego dnia stuprocentowej okazji do zwycięstwa - rzutu karnego.
Pierwsza połowa była zupełnie bezbarwna w wykonaniu gospodarzy. Grali ospale, nieskładnie, ani razu nie zagrozili bramce Myszkowa. Dość powiedzieć, że kibiców bardziej zajmowały w pewnym momencie przepychanki, do jakich doszło pomiędzy paroosobową grupą przyjezdnych "kiboli", a czującymi się w Graczach jak u siebie kilkunastoma "kibolami" Odry Unii Opole, niż to, co się działo na murawie. Rozemocjonowanych młodzieńców skutecznie ostudziła niemodlińska policja.
Skalnik Gracze - KS Myszków 0- 0
Skalnik: G. Bąk - Krzywy, Chełpa, P. Matkowski - Kutyła, Uchwał (23. Żarów), Kownacki (46. Burzyński), Tesarowicz (75. A. Matkowski), Krasoń - Z. Bąk, Maciejewski (87. Wolański). Trener Stanisław Kasprzak.
Myszków: Patryarcha - Twardawa, Ciupek, Kulawik, Janusz - Wysocki, Maternik, Krawczyk (84. Andruszkiewicz), Mazurkiewicz - Bryła, Stefański (46. Sazonowicz). Trener Artur Minkina.
Sędziował Waldemar Wandelewski (Kalisz). Żółte kartki: Kownacki, Z. Bąk (Skalnik) i Maternik, Twardawa (Myszków). Widzów: 400.
W 23. min, gdy na środku pola o piłkę walczyli Uchwał z Ciupkiem, wszyscy na trybunach usłyszeli głośny chrzęst i zamarli. Starcie okazało się fatalne w skutkach dla Uchwała. Zawodnik wprost z boiska trafił ze złamaną kością piszczelową i strzałkową na oddział ortopedyczny szpitala w Opolu.
W drugiej połowie Skalnik ocknął się na pierwsze dziesięć minut. Najlepiej w tym czasie prezentował się Zygmunt Bąk, który powrócił do wyjściowego składu po kontuzji. Napastnik Skalnika dwa razy groźnie zaatakował bramkę przeciwnika. Najpierw po jego rajdzie i minięciu Patryarchy piłkę niemal już z linii bramkowej wybił na róg Janusz, a potem trudny, kozłujący strzał z woleja z trudem obronił Patryarcha. Bąk wywalczył również karnego. W 78. min kąśliwie strzelił z 16 m po ziemi, piłkę ręką zatrzymał Twardawa. Do jedenastki przymierzył się Chełpa, ale uderzył tak niemrawo (lekki półgórny strzał w światło bramki), że Patryarcha nie miał najmniejszych kłopotów z wyłapaniem piłki.
Po niewykorzystanym karnym z miejscowych całkowicie uszło powietrze. Za to przycisnęli myszkowianie, wśród których najaktywniejsi pod koniec spotkania byli pomocnicy Mazurkiewicz, Krawczyk i Maternik. Gościom być może udałoby się wywieźć z Graczy komplet punktów, gdyby nie dobrze dysponowany Grzegorz Bąk. Bramkarz Skalnika - w sobotę niewątpliwie najlepszy zawodnik gospodarzy - kilkakrotnie uratował swoją drużynę przed porażką.