Brazylia. Tu też znają pierogi

Fot. Archiwum prywatne
Rio de Janeiro
Rio de Janeiro Fot. Archiwum prywatne
Najlepiej podróżować się po niej samolotem. - Odległości są tam olbrzymie, a autostrady okropne: kręte, pełne ciężarówek i dziurawe jak ser - przekonuje Daria Oleksin da Silva, Opolanka, która wyszła za mąż za Brazylijczyka.

Dla turysty najlepszym rozwiązaniem jest tzw. "airpass" - pakiet kilku przelotów wewnątrz kraju - mówi Daria, 25-latka pochodząca ze Zdzieszowic, która teraz z mężem mieszka w Londynie. - My kupiliśmy sobie przez internet po pięć lotów. Kosztowało nas to 280 funtów na osobę. Gdyby nie to, masę czasu stracilibyśmy na przejazdy.

Dzięki airpasowi podróżnicy w pięć tygodni mogli zwiedzić kilka odległych miejsc w Brazylii. Byli w Sao Paolo, Foz do Iguacu, Fortalezie, Jericoacoara i Rio de Janeiro.

Jak w raju
Jednym z najpiękniejszych miejsc, które odwiedzili Daria i Rodrigo da Silva, była rajska wioska Jericoacoara - dawna osada rybacka zamieniona w malowniczy, turystyczny skansen. Można do niej dojechać jedynie busem, bo miejsce jest wyłączone z ruchu. Do dyspozycji przyjezdnych jest tam cała masa turystycznych atrakcji: wycieczki quadami po piaszczystej okolicy, surfing po wydmach, pokazy płynnej, pełnej gracji sztuki walki, capoeiry i restauracje serwujące pysznie przyrządzone skarby morza.

- Byliśmy tam tydzień i spróbowaliśmy przez ten czas chyba wszystkich ryb, ostryg, krewetek, kalmarów i tego typu smakołyków, jakie można wyłowić - śmieje się Daria Oleksin da Silva. - Świeże smakują doskonale, zwłaszcza podczas kolacji jedzonych o zachodzie słońca.

Foz do Iguacu to największy i napotężniejszy wodospad w Brazylii, położony na granicy z Argentyną.
(fot. Fot. Archiwum prywatne)

Brazylijska Niagara
Niewielkie szanse na drzemkę są natomiast w Foz do Iguacu, nad największym i najpotężniejszym wodospadem Brazylii. Tworzy go rzeka Iguacu spadająca tu z 80 metrów i wijąca się w postaci 275 mniejszych wodospadów. Podobno gdy brytyjska królowa Elżbieta zobaczyła ogrom piętrzącej się tu wody, miała powiedzieć "Biedna Niagara…".

Ledwie 30 proc. całości znajduje się po brazylijskiej stronie granicy, która przecina to miejsce. Reszta położona jest w Argentynie.

- Z pewnością warto zobaczyć obie strony - zachęca Daria da Silva. - Widoki są niesamowite. W Brazylii na wodospad patrzy się z dołu, a z argentyńskiej strony podziwia się go z góry. Jednodniowy pobyt w Argentynie nie wymaga wiz, więc można się tam wybrać busikiem obwożącym turystów, który wynajmuje się na miejscu.

Daria ma jeszcze jedną radę dla tych, którzy do Foz do Iguacu się wybiorą:

- Trzeba się na tę wycieczkę ubrać możliwie lekko, nawet w sam strój kąpielowy. Podczas spaceru wokół tego miejsca bez przerwy jest się mokrym. Na szczęście temperatura jest tam tak wysoka, że cienkie ubrania szybko schną.

Przewodniki radzą, by na koniec zostawić sobie miejsce najbardziej chyba spektakularne - Gargantua do Diablo, czyli Gardziel Diabła.

- To olbrzymia przepaść z trzech stron otoczona spadającą wodą. Robi wręcz oszałamiające wrażenie - zapewnia globtroterka.

Miłośnikom wodnych atrakcji Daria Oleksin da Silva poleca też starą, zabytkową elektrownię wodną na granicy Brazylii i Paragwaju, położoną przy mieście Kurytyba, w tym samym stanie co Foz do Iguacu.

- Prócz elektrowni jest tam jeszcze jedna atrakcja - mówi Opolanka. - Nietrudno w tym miejscu spotkać Brazylijczyka, który wie, co to pierogi, a nawet potrafi powiedzieć coś po polsku! To dlatego, że po II wojnie światowej osiadło tu sporo Polaków.

Girls from Ipanema
Na trasie wycieczki Darii i jej męża po Brazylii nie mogło zabraknąć również dużych miast - Rio de Janeiro czy Sao Paolo.

- Nigdzie nie widziałam takich korków jak właśnie w ostatnim z tych miast - łapie się za głowę Opolanka. - Ta gigantyczna, największa obecnie nie tylko w Brazylii, ale i całej Ameryce metropolia jest zatłoczona o każdej porze dnia czy nocy. W godzinach szczytu przejazd przez Sao Paolo to długie godziny postoju co kilkadziesiąt metrów…

Wąskie uliczki pełne zabytkowych kamieniczek i pasaże handlowe przy placu Katedralnym oraz kolegium Jezuitów to miejsce w sam raz, by zagubić się pośród nich na kilka godzin późnym popołudniem.

Zachodnia część miasta to już bardzo współczesne centrum, pełne nowoczesnych, ciekawych architektonicznych brył. Wśród nich wart obejrzenia jest z pewnością Copin, gmach z futurystyczną, falistą fasadą albo wieżowiec hotelu Hilton.

Rio de Janeiro, światowa stolica zmysłowego karnawału, to dla Darii przede wszystkim bajeczne zestawienie ogromnego miasta i oceanu.

- No i dwie najsłynniejsze plaże, zawsze pełne turystów - Ipanema i Copacabana - zachwyca się Opolanka. - Są piękne, szerokie i długie. Niemal bez przerwy spacerują albo biegają po nich sznury ludzi uprawiający jogging.

Kto będzie w Rio i nie wjedzie na 38-metrowy pomnik Chrystusa Zbawiciela stojący na szczycie granitowej góry Corcovado, jakby tam nie był. Pieniądze na budowę monumentu, z okazji setnej rocznicy niepodległości kraju, zebrano w kościołach całej Brazylii. Zaprojektował go Paul Landowski, francuski rzeźbiarz polskiego pochodzenia. Pomnik wykonano we Francji i dopiero później przetransportowano do Rio. Sama głowa Zbawiciela ma 3,5 m wysokości i waży 35 ton. Do pomnika można dotrzeć kolejką lub drogą. Na szczyt prowadzą 222 schody (ale można tam też wjechać windą).

- A stamtąd rozpościera się fantastyczny widok na całe miasto - mówi Daria da Silva.
Rio de Janeiro to też miasto kontrastów. Biedy i bogactwa. Dzielnice biedy (takie jak np. Rocinha) to miejsca, w których fawele, prymitywne, małe budynki zrobione najczęściej z drewna, cisną się jeden obok drugiego. Wśród setek tysięcy ściśniętych w nich mieszkańców panuje ogromna przestępczość. Dlatego lepiej nie zapuszczać się tam samotnie. Istnieje jednak możliwość wynajęcia przewodników (często takich, którzy stamtąd pochodzą), by przeprowadzili przez te miejsca,

Wierzą bardziej radośnie
Brazylię warto odwiedzić nie tylko ze względu na krajobrazy i atrakcje turystyczne, ale też na ludzi. - Chyba nie ma na świecie narodu tak przyjaznego i tak optymistycznie nastawionego do życia - mówi Daria Oleksin da Silva. - Brazylijczycy ciągle się uśmiechają i potrafią się cieszyć z setek drobiazgów, choć wielu żyje się biednie. A do Polaków mają ogromną sympatię ze względu na Jana Pawła II.

W Brazylii jego imię zna niemal każdy. To bardzo religijny naród. - I bardzo radośnie tę wiarę wyznający - opowiada Opolanka. - W kościołach się tańczy, śpiewa, cieszy. Kompletnie nieznana u nas, a tam często praktykowana jest spowiedź zbiorowa. - Polega ona na tym, że w wielkim skupieniu ludzie uczestniczący w tym sakramencie wyliczają w myślach swoje grzechy i robią rachunek sumienia. Na koniec rozgrzeszenia udzielają kapłani prowadzący spowiedź.

Futbol kontra tipsy
Miłość do piłki nożnej. Brazylijczycy mają ją we krwi. Od najmłodszych lat grają i kibicują swoim drużynom. Całymi rodzinami chodzą na mecze, także kobiety i dzieci.

- W Belo Horizonte na przykład jest duża konkurencja między drużynami Galo i Cruzeiro - opowiada Daria. - Każdy gol swojej drużyny kibice świętują, wystrzeliwując natychmiast fajerwerki. Jeśli rodzina nie idzie na stadion, to koniecznie zbiera się przed telewizorem.

Każdy Brazylijczyk ma masę gadżetów swego ulubionego klubu - koszulki, flagi na samochody, klapki, kufle, a nawet plecaki do szkoły, ręczniki, sztućce czy mleko w supermarkecie!

- Kiedy Brazylijczycy spotykają się gdzieś, zawsze na początek pytają, jaki klub wspierasz - opowiada Opolanka. - Widziałam, jak niektórzy po zdobytym przez przeciwnika golu płakali.

Brazylijskie kobiety bardzo dbają o swój wygląd. Operacje plastyczne, nowe żelowe paznokcie co tydzień robione w salonie (czyli salăo de beleza) - to chleb powszedni. Bardzo też dbają o włosy. Wydają chyba najwięcej pieniędzy na produkty do ich pielęgnacji.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska