Brzeska Kama upadła, niech państwo zapłaci odszkodowanie

Archiwum / KSW
Aresztowanie Wiesława B., prezesa brzeskiej Kamy to była jedna z pierwszych akcji CBA. Próbowaliśmy się skontaktować z Wiesławem B., wieloletnim prezesem Kamy. - Mój klient nie będzie udzielał kolejnych wywiadów - poinformował jego prawnik.
Aresztowanie Wiesława B., prezesa brzeskiej Kamy to była jedna z pierwszych akcji CBA. Próbowaliśmy się skontaktować z Wiesławem B., wieloletnim prezesem Kamy. - Mój klient nie będzie udzielał kolejnych wywiadów - poinformował jego prawnik. Archiwum / KSW
Według amerykańskich inwestorów za upadkiem brzeskiej "Olejarni" stoją polscy urzędnicy. Dlatego pozwali Polskę i żądają odszkodowania.

Vincent J. Ryan oraz spółki: Schooner Capital i Atlantic Investment pozwali Polskę przed Międzynarodowym Centrum Rozwiązywania Sporów Inwestycyjnych (ICSID).

Jak można przeczytać na stronie tej instytucji, sprawa została zarejestrowana w kwietniu ubiegłego roku, a odtąd trwały procedury związane m.in. z wyborem miejsca rozstrzygania sprawy i składu orzekającego.

Wiadomo, że skargę będzie rozstrzygał trzyoosobowy trybunał, w składzie którego zasiadają: Pakistańczyk, Chilijczyk i Meksykanin.

O sprawie niewiele więcej wiadomo, bo, jak podaje Gazeta Wyborcza, która dzisiaj poinformowała o pozwie, postępowania przed międzynarodowym arbitrażem zazwyczaj są tajne. Nie wiadomo więc nawet, jak wysokiego odszkodowania domagają się Amerykanie, choć GW spekuluje, że może to być pół miliarda złotych.

Jedyną oficjalną informacją jest zapytanie, które Prokuratoria Generalna skierowała do opolskiego Sądu Okręgowego. Tutaj toczy się bowiem sprawa byłych szefów Kamy Foods, oskarżonych o spowodowanie wielomilionowych strat w brzeskiej spółce, która niegdyś była potentatem na krajowym rynku producentów margaryn.

- Prokuratoria zwróciła się do naszego sądu o przekazanie akt tej sprawy właśnie w związku z postępowaniem przed międzynarodowym arbitrażem - mówi Ewa Kosowska z biura prasowego Sądu Okręgowego.

Według wniosku inwestorzy zarzucają Polsce, że do upadku Kama Foods doszło na skutek działań państwa. Chodzi o kontrole i kary, które urzędnicy skarbowi nakładali na spółkę pod koniec lat 90.

Kością niezgody były m.in. usługi doradcze, za które Kama płaciła firmom konsultingowym ogromne pieniądze, a których fiskus nie chciał uznać za koszty działalności spółki.

Olejarnia szybko zaczęła tracić stabilność, a związkowcy coraz głośnie zaczęli mówić o wyprowadzaniu pieniędzy ze spółki.

- Dla nas to oczywiste, że firma upadła przez złe zarządzanie - uważa Eugeniusz Zwierzchowski, były związkowej w Kamie. - Inwestorzy, jak widać, łapią się wszystkich sposobów, żeby odzyskać pieniądze.

Próbowaliśmy się skontaktować z Wiesławem B., wieloletnim prezesem Kamy. - Mój klient nie będzie udzielał kolejnych wywiadów - poinformował jego prawnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska