Targi nto - nowe

Brzoza nadal płacze

AF
- Naszą brzozą zajęła się specjalna komisja ze starostwa powiatowego - mówi Jerzy Kozłowski z ul. bpa Jarosława w Nysie. - Teczka z materiałami w tej sprawie jest grubości dobrej powieści.

O okaleczonej brzozie rosnącej naprzeciwko nyskiego muzeum informowaliśmy w ubiegłym tygodniu. Robotnicy ze Spółdzielni Mieszkaniowej "Piękna" obcięli na drzewie ponad połowę gałęzi, zostawiając je w opłakanym stanie. Jerzy Kozłowski, oburzony bezmyślnością wykonawców, wystąpił do powiatu o sprawdzenie zasadności i fachowości przeprowadzonych zabiegów.
- Cięcia były konieczne, ale zbyt agresywne - zawyrokował Jacek Tarnowski, naczelnik powiatowego wydziału ochrony środowiska. - Tak dużych gałęzi nie wolno usuwać przy samym pniu, gdyż brzoza źle to znosi i nie regeneruje się jak inne gatunki drzew. Ponadto prac nie powinni przeprowadzać pracownicy spółdzielni, lecz wyspecjalizowana firma. Jej usługi są droższe, za to bierze na siebie odpowiedzialność za wykonanie.
Michał Baziuk, szef gminnej ochrony środowiska, zaleca cierpliwość. - Drzewo musi sobie samo poradzić z zabliźnianiem ran - tłumaczy. - Przez rok będzie pod naszą obserwacją. Dopiero gdy wypuści pierwsze liście, będzie wiadomo, w jakim jest stanie. Na razie więc nie będziemy straszyć prezesa spółdzielni "Piękna" karami finansowymi...
Specjaliści od ochrony środowiska mówią, że jeśli wiosna i lato będą mokre, brzoza powinna sobie poradzić. Ale jeśli będzie susza, może uschnąć. Wtedy burmistrz wystąpi do sądu o ukaranie "Pięknej". Spółdzielnia będzie musiała zapłacić 225 złotych za każdy centymetr drzewa.
- Zobowiązałem się doglądać brzozy - wzdycha Jerzy Kozłowski. - Mam nadzieję, że szum wokół tej sprawy uchroni inne drzewa przed nieodpowiedzialnymi partaczami.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska