BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [24. KOLEJKA]

Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 24. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 24. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 24. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

Dzisiejsze podsumowanie rozpoczniemy od spotkania, które nie było najlepsze pod względem czysto sportowym, natomiast miało najciekawsze zaplecze w 24. kolejce BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Mowa o wygranym przez LZS Starowice Dolne meczu z czerwoną latarnią ligi, czyli zespołem ze Skorogoszczy. Zamieszanie wyniknęło z powodu niedopuszczenia do meczu dwóch zawodników prowadzonych przez Marcina Fecia, ponieważ ci byli w trakcie kursu sędziowskiego organizowanego przez OZPN.

- W pierwszej połowie dominowaliśmy, zawodnicy prezentowali 100% przedmeczowych założeń. Po przerwie zaczęliśmy grać bardzo słabo, nie potrafiliśmy wymienić kilku podań, co wykorzystywali rywale – wspomina Jan Jędrychowski, trener Starowic. Szkoleniowiec odniósł się również do tego, co się wydarzyło przed meczem.

– Trochę niefajnie wyszło. Im wyższy poziom, tym lepiej dla całej ligi, jeśli gra prezentuje się w pełnej krasie. Tym bardziej, że 4 liga jest najwyższym poziomem rozgrywkowym w województwie. Uważam, że takie kursy powinny być zorganizowane w taki sposób, żeby nie kolidowały z meczem. Faktem jest też to, że dzisiaj zagraliśmy nieco wcześniej [o 13:00 – przyp. red.], natomiast jeśli mówi się o promowaniu 4 ligi, to takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Zespół ze Skorogoszczy jest w bardzo trudnej sytuacji, bije się o utrzymanie, co tylko stawia całą drużynę w jeszcze gorszej sytuacji.

- Wiązaliśmy z tym meczem duże nadzieje, a trzy godziny przed meczem okazało się, że nie dojedzie trzech graczy z podstawowego składu. Dodatkowo dwóch podstawowych stoperów jest na kursie UEFA B lub C, z którego OZPN nie puści ich na mecz. To jest śmieszne, skandal. OZPN szczyci się tym, że to są salony opolskiej piłki. To są jakieś jaja. Nie jesteśmy w klasie B, tylko w 4 lidze. Masakra. Pojechaliśmy na mecz 12-osobowym składem, z 15-latkiem na ławce – denerwuje się Marcin Feć, trener Skorogoszczy. Jeśli chodzi o spotkanie, to pierwsza połowa bez dwóch zdań należała do rywali. Druga przebiegała pod nasze dyktando. Stwarzaliśmy sytuacje, brakowało naprawdę niewiele, żeby zremisować ten mecz 2:2. Ponownie słyszę, że super zagraliśmy, brawa, ale punktów wciąż brakuje. Jechaliśmy z bardzo dużymi nadziejami, po czym dostałem wiadomość, że jednych OZPN nie zwolni z kursu, innym wyszły jakieś sytuacje życiowe. To jest nie do pojęcia. Szkoda mi chłopaków, bo drugą połową zasłużyli na to, żeby zremisować ten mecz.

Nerwowo mogło być również w Nysie, gdzie lider tabeli mierzył się z PPO Piastem Strzelce Opolskie. Podopieczni Łukasza Czajki jednak wyszli z tego meczu obronną ręką, zdobywając bramkę z rzutu karnego na wagę zwycięstwa w 91. minucie.

- Z przebiegu całego meczu zasłużyliśmy na zwycięstwo, aczkolwiek można powiedzieć, że wygraliśmy szczęśliwie po bramce w doliczonym czasie gry – pewnie oświadcza trener Polonii Łukasz Czajka. – Świetnie zaczęliśmy ten mecz. Pierwszą połowę graliśmy bardzo dobrze, precyzyjnie, tworzyliśmy wiele sytuacji. Uczulaliśmy, że Piast ma minimum dwóch super zawodników z przodu, co odnalazło swoje potwierdzenie w praktyce. Rywale zaczęli stwarzać sytuacje, a my, nie strzelając bramki, naraziliśmy się na wyrównanie, do czego doszło. Chwała chłopakom. Byłem bardzo zadowolony z ich reakcji po stracie gola. Ruszyliśmy z jeszcze większym animuszem i strzeliliśmy.

- Zagraliśmy naprawdę dobre zawody, mieliśmy swoje sytuacje, podobnie jak Polonia. Jeśli mecz zakończyłby się rezultatem 1:1, to przeciwnicy nie mieliby na co narzekać. Bardzo byśmy się cieszyli z punktu, grając na wyjeździe z liderem. Uważam, że jeśli nie byłoby rzutu karnego, to Polonia nie powinna mieć większych pretensji do sędziego. Z mojej perspektywy był to tzw. miękki karny.
Na negatywne emocje zostali narażeni również sympatycy Polonii Głubczyce, która została rozgromiona przez LZS Piotrówkę. Porażka 1:6 powinna mówić sama za siebie. Ten „prezent” wykorzystała ekipa ze Starowic, która bardzo chętnie zajęła najniższe miejsce na podium 4 ligi.

- Potwierdziła się nasza dobra forma, którą prezentujemy już od trzech tygodni – mówi zadowolony Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka. Przeważaliśmy od pierwszej do ostatniej minuty. Wysoko atakowaliśmy zawodników Polonii, imponowaliśmy też szybkością. Bardzo cieszy, że potrafimy utrzymywać tak wysoki poziom w kilku spotkaniach.

Na 4. lokatę awansowała natomiast Fortuna Głogówek. Do osiągnięcia tego celu wystarczył remis z Małąpanwią Ozimek, która wedle niektórych powinna była wygrać ten mecz.

- Pierwsze minuty aż do zdobycia bramki były wyrównane, mieliśmy nawet trochę więcej z gry i wydawało się, że mecz będzie pod naszą kontrolą. Po jej strzeleniu role się odwróciły i rywalizacja przebiegała pod kontrolą Małejpanwi. Nie potrafiliśmy sobie poradzić, popełniliśmy kilka błędów. Naszym najlepszym zawodnikiem był Przemek Charęza. Rywale mieli kilka okazji sam na sam. W drugiej połowie gra była nieco bardziej wyrównana – przypomina sobie Maciej Lisicki, trener Fortuny. - Rzeczywiście Małapanew stworzyła sobie bardzo groźne okazje, wyglądali od nas trochę lepiej, to na pewno, ale my również mieliśmy setkę. Przeciwnicy pozostawili po sobie niezłe wrażenie. Szanujemy ten punkt.

- Remis nie odzwierciedla tego co było na boisku – stoi na stanowisku prezes Małejpanwi Tomasz Michalak. - Powinniśmy wygrać ten mecz dwoma lub trzema bramkami. Oprócz gola Fortuna miała może jedną okazję. Grali bardzo słabo. Na te pieniądze, które oni mają, powinien być zupełnie inny zespół. Dzisiaj nie było u nas czterech zawodników – Gosa, Studennego, Riemanna, Wróblewskiego. Powinniśmy ten mecz wygrać. Splot zjawisk spowodował to, że się nie udało.

Inaczej o remisie mówi Adam Kutynia, którego OKS Olesno zdobył „oczko” w meczu za sześć punktów ze Skalnikiem Gracze. Najważniejsze dla włodarzy jest jednak to, że Skalnik wciąż jest „za plecami” OKS-u.

- Zawodnikom brakowało nieco jakości, ale nie da się odmówić zaangażowania. Wiatr też zrobił swoje, utrudniał zagrywanie dłuższych piłek. Cały czas goniliśmy wynik, a mecz był bardzo ważny. Mieliśmy trochę więcej sytuacji, ale remis trzeba szanować. Trzeba się wziąć do roboty, bo w tej rundzie jeszcze nie wygraliśmy.

O podziale punktów można było mówić w meczu Ruchu Zdzieszowice i MKS-u Gogolin, ale tylko do przerwy. Na drugą połowę piłkarze Andrzeja Moskala wyszli o zgoła odmiennym nastawieniu, co potwierdziło się wysokim zwycięstwem 4:1.

- Mieliśmy całkiem inne założenia względem tego, co było na boisku – wspomina Andrzej Moskal, trener Ruchu. - W przerwie przypomniałem o tym. Graliśmy monotonnie, powolnie. Gogolin dobrze gra w defensywnie, mają swoje fragmenty szybkich ataków, podczas którego mogą stworzyć zagrożenie. Strzelili w słupek w pierwszej połowie, przez co mogło się zrobić dla nas niebezpiecznie.

- Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie zagraliśmy przyzwoity mecz, nie pozwoliliśmy na zbyt wiele Ruchowi. Stworzyliśmy sobie bardzo dobrą okazję, choć Ruch też miał dwie sytuacje. Do przerwy, przy wyniku 0:0 wydawało się, że możemy powalczyć o korzystny wynik. Niestety, po zderzeniu głowami Szampera musiał opuścić boisko i gra, szczególnie defensywna, pogorszyła się. O wyniku zdecydował pierwszy przypadkowy gol, a następnie bramka z rzutu wolnego. Ruch to bardzo dobrze poukładany zespół i w drugiej połowie pokazał nam swoje prawdziwe oblicze. Szkoda bramki pod koniec, myślę, że wynik 1:3 bardziej odzwierciedlał to, co działo się na murawie. Mimo wszystko zwycięstwo jak najbardziej należało się Ruchowi.

W kolejnym meczu zwycięstwo również było zasłużone, a ewentualny remis można by było rozpatrywać w kategoriach szczęścia – oczywiście tylko dla jednego z zespołów. Chodzi o mecz PoRaWia Większyce i Unii Krapkowice, w którym goście strzelili jednego gola, ale zapewniającego zwycięstwo.

- Unia była lepsza o jedną bramkę, strzelając po karnym. Remis byłby dla nas szczęśliwy. Na plus trzeba odnotować debiut 17-latka Skoka – podsumowuje Tomasz Hejduk, trener PoRaWia.

- Chłopcy żartowali, że historia lubi się powtarzać. PoRaWie w poprzednim sezonie miało zwycięską serię i wtedy również zakończyli ją na nas. Jechaliśmy z pewnymi obawami, bo brakowało nam kilku kluczowych graczy, ale zespół był zmotywowany. Widać było, że chcą wygrać. Wygraliśmy zasłużenie, mieliśmy jeszcze jedną sytuację chwilę po golu, czy nawet pod koniec meczu wychodziliśmy z kontrą trzech na jednego, ale nie potrafiliśmy wykorzystać tych szans. Kluczem była gra na zero z tyłu. Bez prezentów dla rywali tego meczu nie przegramy – kończy Łukasz Wicher, trener Unii.

Nie mniej ciekawie było w meczu zespołów okupujących dolną część tabeli. Dotyczy to spotkania Chemika Kędzierzyn-Koźle z TOR-em Dobrzeń Wielki. Dzięki zwycięstwu, ekipa Józefa Raudzisa (Dariusz Surmiński zakończył pracę na początku kwietnia) jest o krok od opuszczenia strefy spadkowej. 18 „oczek” ma również Skalnik Gracze, a 19 OKS Olesno.

- Wyglądaliśmy znacznie gorzej niż choćby w meczach z Polonią Głubczyce czy Piastem Strzelce Opolskie – nie gryzie się w język Mirosław Biniecki, kierownik Chemika. - Ogólnie nie było to atrakcyjne widowisko z obu stron, ale rywale dwukrotnie zaskoczyli nas po wrzutkach i to oni mogli się cieszyć. Nam pozostaje tylko dalej walczyć o zdobycie jak największej liczby punktów.

- Mieliśmy w tym meczu duże wahania – zaznacza Józef Raudzis, tymczasowy trener TOR-u. - Notowaliśmy zarówno bardzo dobre, jak i bardzo słabe momenty. Nasze niedociągnięcia potrafiliśmy jednak nadrobić walką i właśnie tym zawodnicy zasłużyli na zdobycie ważnych trzech punktów.

W dużo lepszej sytuacji niż wcześniej wspomniane drużyny jest Victoria Chróścice. Strefa spadkowa jest wprawdzie oddalona o trzy punkty, natomiast bufor bezpieczeństwa w postaci trzech innych drużyn, przynajmniej na tę porę, wydaje się wystarczający. Ma to miejsce mimo porażki z Odrą II Opole.

- Obie połowy miały różny przebieg i patrząc na całokształt, bardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. W pierwszej części gry groźniejsza była Victoria. Miała więcej sytuacji, z których jedną wykorzystała. My dłużej posiadaliśmy piłkę, ale niewiele z tego wynikało. Gola zdobyliśmy po stałym fragmencie gry. Po przerwie to my mieliśmy optyczną przewagę, lecz ponownie nie przekładało się to na dużą liczbę okazji bramkowych. W doliczonym czasie gry dobrze wykonaliśmy jednak rzut wolny, a nasz zawodnik swoim sprytem zapewnił nam zwycięstwo – podsumowuje Adam Berbelicki, trener Odry II.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska