BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [25. KOLEJKA]

Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 25. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 25. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 25. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

Zakończyła się 25. seria spotkań BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej, w której nie brakowało emocji do ostatniego gwizdka sędziego, niespodziewanych wyników i zatrważających zwrotów akcji. Zaczniemy od najważniejszego meczu w kontekście ułożenia się górnej części tabeli, a było to starcie LZS-u Starowice Dolne z Fortuną Głogówek. Zwycięstwo podopiecznych Macieja Lisickiego po bramce w ostatniej minucie pozwoliło Fortunie na wyprzedzenie w tabeli swoich sobotnich rywali, ale nie to było powodem emocji, które towarzyszyły drużynie gospodarzy.

- Nerwy były spowodowane tym, co robi sędzia. Zespół z Głogówka grał 12 na 11, a później, po czerwonej kartce 10 na 12. Bartek Rakowski otrzymał dwie żółte kartki w naprawdę dziwnych okolicznościach. Szkoda, że ktoś wykłada na to [szkolenie sędziów – przyp. red.] duże pieniądze, a przyjeżdża jeden z drugim i psuje widowisko – denerwuje się Jan Jędrychowski, drugi trener LZS-u. - W meczach stykowych jesteśmy krzywdzeni. Zastanawiamy się dlaczego. Od początku sezonu sędziowanie wobec nas pozostawiało wiele do życzenia. Tak było w Krapkowicach, Chróścicach, dzisiaj, w Głubczycach w tamtej rundzie. Jeśli mecz jest mecz bezpieczny, spokojny, to nic się nie dzieje. Ale jeśli spotkanie jest wyrównane, stykowe, to pojawiają się jakieś dziwne spalone, ręce, faule z niczego. Mecz był wyrównany, obie ekipy miały swoje szanse.

- Czerwona kartka chyba okazała się być decydująca. Szapmera był sam w polu karnym, było widać brak jednego zawodnika – zauważa Maciej Lisicki, trener Fortuny. - W tamtej rundzie wygrywaliśmy ze wszystkimi zespołami z dołu. Nie potrafiliśmy natomiast punktować od z drużynami mające 9. miejsce wzwyż. Teraz to wygląda nieco inaczej. Wygraliśmy z Odrą, Starowicami, wcześniej był remis z Ozimkiem. Nauka nie poszła w las i to jest najważniejsze. Odskoczyliśmy nieco. Mecz może nie był najpiękniejszy, mocno wiało, to był typowy mecz do jednej bramki, na zasadzie: kto strzeli, ten wygra.

Różnicą jednej bramki wygrała również Odra II Opole. Zwycięski gol padł szybko, bo już w trzeciej minucie. Okazji było znacznie więcej, ale zakończyło się na skromnym wyniku 1:0.

Adam Berbelicki, trener Odry: Bramka ułatwiła nam grę. Dominowaliśmy w tym meczu. Patrząc na pierwszą połowę, stworzyliśmy więcej okazji podbramkowych, mieliśmy dwie lub trzy okazje stuprocentowe, których nie wykorzystaliśmy. To spowodowało, że w drugiej połowie czuliśmy zagrożenie ze strony rywali. I tak graliśmy nieźle w defensywie, uniknęliśmy błędów. W dalszej fazie meczu stworzyliśmy kolejne sytuacje, które jednak nie zostały skonsumowane bramką. Przeciwnicy grali dłuższym podaniem, mieli okazje z rzutów rożnych. Niemniej, zagraliśmy dobrze w obronie.

- Bardzo szybko zdobyli gola. Odra prezentuje się bardzo dobrze. Gramy przeciwko sobie co poł roku. Widać u nich progres i dobrą pracę trenera. Rywale mieli więcej sytuacji klarownych. Całkowicie zasłużyli na zwycięstwo. – komplementuje Tomasz Hejduk, trener Porawia. – Chciałbym również pochwalić swoich chłopaków za walkę. Po dwóch porażkach chcemy wrócić do punktowania.

Zapunktowała natomiast Polonia Głubczyce, która po ostatniej kompromitującej porażce 1:6 z LZS-em Piotrówka wygrała… 6:1 z LZS-em Skorogoszcz. Pokazała tym samym, że wydarzenia sprzed tygodnia były jedynie wypadkiem przy pracy.

Marek Curyło, prezes Polonii: Pierwsza część meczu była troszkę nerwowa z naszej strony, ale po strzelonych golach zrobiło się nieco lepiej. Po bramce na 3:1 mecz był pod naszą kontrolą. Wiedzieliśmy z kim będziemy grać, po ostatnich porażkach był to mecz na przełamanie. Musieliśmy wygrać - z takim założeniem wychodziliśmy na boisko.

- Do 25 minuty powinniśmy byli sobie ustawić ten mecz, ale nie udało się. Bramka na 1:2 dała nam nadzieję, ale po stworzeniu sobie okazji z kontry, to przeciwnicy nas skontrowali i było 3:1. Szkoda mówić o tym co było w drugiej połowie. Rywale to starzy wyjadacze – Bawoł, Jamuła. Bawoł miał trzy okazje, wykorzystał każdą z nich z zimną krwią. Pokazali nam, jak się gra w piłkę. W drugiej połowie Tramsz nie trafił z 10 metrów do pustej bramki po podaniu od bramkarze Polonii, nie możemy tak grać.

Swoje okazje wykorzystali za to piłkarze Małejpanwi Ozimek i Skalnika Gracze, którzy w drugiej części spotkania zagrali niebywale skutecznie, zdobywając aż sześć goli! Jakby tego było mało, miejscowa Małapanew do 69. minuty wygrywała 3:0, ale Skalnik pokazał, że jak trzeba, to potrafi się pozbierać i strzelić trzy bramki w nieco ponad 20 minut. Dzięki podziałowi punktów ekipa z Graczy zwiększyła przewagę nad strefą spadkową o punkt. Małapanew natomiast znajduje się na niezagrożonej, 9. pozycji z przewagą sześciu „oczek” nad 10. LZS-em Piotrówka.

Ten z kolei zaliczył porażkę z PPO Piastem Strzelce Opolskie 0:2. Drużyna Macieja Kułaka odnotowała kolejne spotkanie pełne walki i zaangażowania, które tym razem zostało nagrodzone punktami.

- Muszę powiedzieć, że zagraliśmy bardzo fajny mecz pod względem zaangażowania, walki – cieszy się Maciej Kułak, trener Piasta. – Nasza dyspozycja wyglądała podobnie do tej z Nysy. Zdobyliśmy bramkę w drugiej połowie, graliśmy konsekwentnie. Nie pozwalaliśmy Piotrówce na zagrożenie naszej bramce. Wygraliśmy dzięki zaangażowaniu. Te punkty były nam potrzebne. Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, zagraliśmy naprawdę dobrze, choć nie było to porywające widowisko. W naszych szeregach zabrakło pięciu podstawowych zawodników.

Kolejnych punktów niewątpliwie potrzebowały również OKS Olesno i Victoria Chróścice. Oba zespoły były w trudnej sytuacji, choć to piłkarze Dariusza Kaniuki mieli na koncie o trzy „oczka” więcej. Dzięki zwycięstwu jeszcze bardziej oddalili się od strefy spadkowej, a OKS wciąż będzie walczyć o przetrwanie.

Inny zespół, będący w jeszcze gorszym położeniu niż OKS Olesno, to Chemik Kędzierzyn-Koźle. Sobotnim rywalem kędzierzynian była Unia Krapkowice, więc przed meczem w głowach zawodników przedostatniej drużyny ligi być może pojawiły się nadzieje na remis. Tak czy siak na podział punktów nie było szans. Unia zdobyła pięć goli nie tracąc żadnego, co jest najwyższym zwycięstwem krapkowiczan w tym sezonie.

Łukasz Wicher, trener Unii: Mecz bardzo otwarty, ustawiły go pierwsze dwie bramki. Prezentowaliśmy się lepiej od Chemika, który wprawdzie miał kilka doskonałych okazji, ale był niesamowicie nieskuteczny. To w pewien sposób spowodowało, że mecz nie ułożył się tak jakby rywale chcieli. Nawet w drugiej połowie bardzo mocno nacierali. Kowalczyk świetnie się spisywał w bramce. Miałem obawy przed tym meczem, bo trzech naszych stoperów było niedysponowanych. Na szczęście Boruszek świetnie się spisał w defensywie. Chemik piłkarsko nieźle się prezentował. To młody zespół, który jeśli się utrzyma, to może się pokazać z dobrej strony. Chłopaki chyba jednak zbyt szybko tracą wiarę w siebie. Nie chcę mówić, że wynik był niesprawiedliwy, ale jeśli Chemik byłby bardziej skuteczny, to rezultat byłby iście hokejowy. Oprócz tego był doping, pojawili się kibice obu zespołów. Chciałbym za to pochwalić i podziękować naszym sympatykom.

Mateusz Sadyk, trener Chemika: Do przerwy mieliśmy chyba cztery sytuacje do zdobycia bramki. Walczyliśmy nawet przegrywając 0:2 do przerwy. Trzecia bramka podcięła skrzydła, choć po niej mieliśmy kolejną okazję. Zwieńczeniem były dwie stracone bramki pod koniec spotkania. Dawno nie widziałem takiego meczu, żeby zespół stworzył sobie tyle okazji i nie zdobył gola.

Nieco inaczej było w spotkaniu Ruchu Zdzieszowice i TOR-u Dobrzeń Wielki. Faworyt wygrał minimalnie, bo różnicą jednej bramki, ale na końcu liczą się jedynie punkty. To czwarte z rzędu zwycięstwo podopiecznych Andrzeja Moskala. TOR natomiast nieustannie walczy o punkty, bo konkurencja ucieka. Na ten moment, abstrahując do kwestii ewentualnego spadku MKS-u Kluczbork, w bezpośrednim zasięgu strefy spadkowej pozostał jedynie Skalnik Gracze i OKS Olesno.

Na koniec przenosimy się do Gogolina, gdzie miejscowy MKS uległ liderowi z Nysy 1:3. To trzecia porażka z rzędu zawodników Adriana Pajączkowskiego. W Polonii natomiast wszystko po staremu. Do końca sezonu zostało 12 kolejek, co oznacza 36 punktów do zdobycia. Jeżeli spadkowicz z 3 ligi utrzyma swoją dyspozycję, to kibicom opolskiej piłki pozostaną emocje związane jedynie z walką o trzecie miejsce, a także o utrzymanie się w lidze.

Adrian Pajączkowski: Pierwsza połowa, jeśli chodzi o operowanie piłką, była po stronie przeciwników. Tak sobie założyliśmy, że damy Polonii pograć. Strzeliliśmy gola ze stałego fragmentu, było dobrze. Druga połowa miała podobny przebieg. Nie wykorzystaliśmy sytuacji sam na sam, po czym Polonia odpowiedziała kontrą. Grając z tak silnym rywalem nie można popełniać takich błędów. Później nie trafiliśmy z rzutu karnego. Gra się zmieniła po pechowym rzucie rożnym, przez którego straciliśmy gola. Mogliśmy prowadzić 2:1, zremisować. Polonia była stroną dominującą w tym meczu, ale uważam, że nie powinniśmy byli przegrać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska