BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [28. KOLEJKA]

Paweł Sładek, Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 28. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 28. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 28. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

Po zaledwie dwóch dniach odpoczynku na opolskich boiskach ponownie zawitała BS Leśnica 4 Liga Opolska. W tak krótkim odstępie czasowym największe wyzwanie zostało postawione przed Odrą II Opole. Podopieczni Adama Berbelickiego w sobotę mierzyli się z Ruchem Zdzieszowice, a we wtorek zawitali w Nysie na meczu z tamtejszą Polonią. To starcie zapowiadało się szczególnie ciekawie, bo to właśnie Odra jest jedyną ekipą, która pokonała lidera. Niemniej jednak miejscowi wygrali 4:1, choć nie zabrakło pochwał w stronę młodych piłkarzy opolskiego klubu, który jest najczęściej chwaloną drużyną w lidze.

Łukasz Czajka, trener Polonii: Generalnie był to bardzo dobry mecz w wykonaniu zespołów. Po Odrze II widać, że to drużyna, którą trener Adam Berbelicki chce rozwijać poprzez grę w określony sposób. Jej zawodnicy często podejmują ryzyko, bo to jedyna droga, by iść naprzód. Chcieliśmy jednak to nieco wykorzystać i kilka razy nam się udało. Dobra gra w obronie na całym boisku się opłaciła, ponieważ dzięki wysokiemu odbiorowi piłki byliśmy w stanie stwarzać sobie dogodne okazje bramkowe. Cieszy, że dobrą grę poparliśmy taka okazałymi liczbami.

Miło słyszeć, że komuś z zewnątrz podoba się nasz styl gry, ale w tym meczu Polonia była od nas znacznie lepsza pod każdym względem – nie ma wątpliwości Adam Berbelicki, trener Odry II. - Nikt w tej rundzie nas tak nie zdominował, nie mieliśmy kompletnie nic do powiedzenia. Otrzymaliśmy lekcję, z której będziemy chcieli teraz wyciągnąć jak najwięcej.

O dobrym stylu trudno było mówić w kontekście meczu Ruchu Zdzieszowice i OKS-u Olesno. Zarówno jedni, jak i drudzy walczą o swoje cele, a do tego potrzebne są punkty.

- Widać, że OKS ma nóż na gardle. Z takimi drużynami zawsze trudno się gra. Mecz, subiektywnie patrząc, był kiepski dla oka kibica, ale po prostu musieliśmy wygrać – mówi Trener Ruchu Andrzej Moskal.

- Straciliśmy bramkę z rzutu karnego, a po chwili nie zdołaliśmy odpowiedzieć tym samym – wspomina Adam Kutynia, kierownik OKS-u. - Mieliśmy kilka okazji do wyrównania, ale ciężko było coś zdziałać, Ruch ma bardzo dobrego bramkarza. Trzeba pochwalić naszych podopiecznych za wypracowane okazje, choć skończyło się jak zawsze. Jeszcze jest dużo meczów do zakończenia ligowych zmagań, musimy poprawić skuteczność.

Na murawie oprócz piłkarzy, muszą się spisać również sędziowie. W kwestii jakości prezentowanej przez arbitra nie zgadzają się trenerzy LZS-u Piotrówka i Unii Krapkowice. Duża liczba kartek (12 dla obu ekip) od razu przywołuje na myśl mecz LZS-u z Odrą w 9. kolejce, w którym gracze ujrzeli aż 13 kartoników. Wtedy zawodnicy obu drużyn „podzielili się” nimi w większym stopniu, niż miało to miejsce we wtorek, a rywalizacja zakończyła się „pokojowo”. Co by jednak nie mówić – nie będziemy oceniać słuszności pretensji, bo nie było nas na tym spotkaniu. Unia Krapkowice wygrała 4:0.

Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka: Nie mówię, że sędzia komukolwiek pomógł, ale jego decyzje uważam za dramatyczne. Przez 45 lat życia i 20 styczności z trenerką jeszcze nie spotkałem się z czymś takim. Kartki (9 żółtych, 2 czerwone – red.) otrzymywaliśmy głównie za protesty, bo zawodnicy również nie potrafili już wytrzymać nerwowo. Po meczu nasz prezes powiedział, że szkoda wykładać pieniędzy na klub, jeżeli z sędziowaniem mają dziać się takie rzeczy… Mimo wysokiej przegranej zagraliśmy naprawdę dobre zawody, wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na placu gry. Nawet grając w „dziesiątkę” umieliśmy zdominować rywala, ale traciliśmy gole po, często wątpliwych, stałych fragmentach gry.

- Do stanu 0:1 mecz faktycznie był zacięty, obie drużyny miały swoje sytuacje – twierdzi Łukasz Wicher, trener Unii. - Uważam jednak, że potem gospodarze sami zgotowali sobie swój los. Piłkarsko wyglądali nieźle, natomiast gwałtownymi pretensjami do sędziego wybili sami siebie z rytmu. Sądzę, że nasze zwycięstwo było zasłużone.

O zasłużonych trzech punktach mówi również Maciej Kułak, trener PPO Piasta Strzelce Opolskie. Jego zespół wygrał czwarty mecz z rzędu, co przypomina niedawną formę… MKS-u Gogolin, czyli wtorkowego rywala drużyny ze Strzelec Opolskich.

- Mieliśmy dużo sytuacji i żałuję, że nie zamknęliśmy meczu nieco wcześniej, bo przez to musieliśmy być bardzo czujni do samego końca – stwierdza Maciej Kułak, trener Piasta. - Nasze zwycięstwo było jednak jak najbardziej zasłużone, bo rywale nie stworzyli sobie chyba żadnej stuprocentowej okazji bramkowej. Mimo problemów kadrowych, od kilku spotkań radzimy sobie bardzo dobrze i oby to trwało jak najdłużej.

- Piast na pewno był od nas lepszy, ale akurat gola podarowaliśmy mu niejako w prezencie. Końcowy wynik był sprawiedliwy, aczkolwiek przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się choćby o remis. Musimy bacznie patrzeć w dół, bo punktowo nasza sytuacja pozostawia wiele do życzenia. Przed nami dwa kluczowe mecze – u siebie z LZS-em Skorogoszcz i TOR-em Dobrzeń Wielki. One dadzą odpowiedź na pytanie, czy końcówka sezonu będzie dla nas spokojna, czy do końca będziemy musieli drżeć o utrzymanie – kończy Adrian Pajączkowski, trener MKS-u.

TOR poprawił swoją sytuację zwycięstwem z Polonią Głubczyce, uciekając tym samym ze strefy spadkowej. Ich rywal prezentuje się ostatnimi czasy bardzo słabo. Ostatni raz, kiedy ekipa Grzegorza Kaliciaka wygrała mecz z kimś innym, niż ostatnia lub przedostatnia drużyna w tabeli, to… 30 października ubiegłego roku.

- Zagraliśmy bardzo słabo, porażka w tym meczu to wstyd – bije się w pierś Marek Curyło, prezes Polonii. - Dalej zastanawiam się co się dzieje z drużyną i w czwartek czeka nas poważna analiza, na bazie której mogą zostać podjęte konkretne decyzje. Jesienią spisywaliśmy się bardzo dobrze, a wiosna jest dla nas fatalna. Źle się dzieje w zespole i teraz trzeba zrobić wszystko, by jak najszybciej wyszedł on z kryzysu.

Józef Raudzis, trener TOR-u: Mecz był wyrównany, obie drużyny miały swoje okazje bramkowe. My wykorzystaliśmy jednak o jedną więcej. Ważne dla losów spotkania było to, że na gola Polonii bardzo szybko byliśmy w stanie odpowiedzieć wyrównującym trafieniem.

Czy o wstydzie może również mówić Małapanew Ozimek? Wojciech Scisło określa to nieco inaczej, ale wydźwięk jest podobny. Chemik Kędzierzyn-Koźle zainkasował kolejne „oczko”, dzięki któremu dzieli go osiem punktów do wyjścia ze strefy spadkowej.

- Mogliśmy ich ukłuć na koniec. Szymon Tomeczek wrzucał do Jakuba Cymermana, ale bramkarz zdołał złapać piłkę. Z drugiej strony równie dobrze mogliśmy zostać skarceni – wspomina Mirosław Biniecki, kierownik Chemika. Myślę, że remis jest sprawiedliwy. Brakuje nam kilku pozytywnych wyników z zespołami, które również okupują dolną część tabeli. Będziemy próbować wszystkiego, żeby się utrzymać. Walczymy do końca, a co się ugra, to się ugra.

- Kolejny raz w tej rundzie frajersko oddajemy punkty – mówi Wojciech Scisło, trener Małejpanwi. - Zdarzają nam się momenty dekoncentracji, które przeciwnik bezwzględnie wykorzystuje. Koniecznie musimy zadbać o to, żeby cały mecz rozegrać z odpowiedzialnością. Obie bramki straciliśmy w bliźniaczy sposób. Początkowo było trochę gapiostwa, później doszły do tego przegrane pojedynki. Nie możemy w tak prosty sposób tracić bramek. Ponadto mamy problemy ze skutecznością, która wymaga poprawy.

Odpowiedzialnie zagrał za to LZS Starowice Dolne, który na wyjeździe pokonał PoRaWie Większyce, strzelając trzy gole i zachowując czyste konto. Zespół prowadzony przez Tomasza Hejduka po bardzo dobrym okresie nieco zwolnił, bo ostatnie zwycięstwo zaliczył 26 marca z MKS-em Gogolin.

Tomasz Hejduk, trener PoRaWia: Graliśmy niezłe zawody. Prawdą jest, że pierwszych 20 minut należało do przeciwników, ale z czasem doszliśmy do głosu. W kontekście całego meczu bardzo ważna była sytuacja, w której wyszliśmy czterech na dwóch z nadzieją doprowadzenia do remisu. Niemniej jednak to Starowice odpowiedziały golem na 2:0. Rywale mieli komfort gry. To jest na tyle doświadczony zespół, że ciężko z nimi nawet zremisować. Musimy wrócić do dobrej gry i punktowania.

- PoRaWie miało swój okres. Po strzelonej bramce spuściliśmy z tonu, oddając inicjatywę rywalom. Po przerwie wróciliśmy do swojej gry. Do końca kontrolowaliśmy mecz, przeciwnicy zagrażali nam w ataku szybkim, ale byliśmy na to przygotowani – podsumowuje Jan Jędrychowski, drugi trener LZS-u.

Podobnie jak w Reńskiej Wsi, w Głogówku druga połowa również upłynęła pod dyktando jednej z drużyn. Victoria nie była wstanie walczyć jak równy z równym przez 90 minut.

- W tym meczu wszystko rozstrzygnęło się w drugiej połowie. Dopóki rywale pozostawali skoncentrowani, to wcale nie było tak łatwo – przyznaje Maciej Lisicki, trener Fortuny. - Po trzeciej bramce para z nich uleciała. Poza tym Victoria miała tylko dwie zmiany. O zwycięstwie zadecydowały stałe fragmenty. Są to dla nas cenne punkty, zważając na brak zwycięstw w poprzednich spotkaniach.

Ostatnim meczem w zestawieniu jest rywalizacja Skalnika Gracze i LZS-u Skorogoszcz. Cztery zdobyte gole, a wraz z nimi trzy punkty wywindowały zespół z Graczy na 12. miejsce. Z kolei w Skorogoszczy z każdym przegranym meczem pętla na szyi zaciska się coraz mocniej.

- Do momentu czerwonej kartki dla przeciwnika mecz był bardzo wyrównany – zapewnia Andrzej Polak, trener Skalnika. - Trochę się go obawiałem, bo Skorogoszcz wiosną spisuje się dużo lepiej niż jesienią i ciągle ma szanse na utrzymanie. Wygraliśmy ostatecznie wysoko, ale wynik nie oddawał naszej przewagi. Na szczęście byliśmy skuteczniejsi, świetną formę znów potwierdził Dawid Dulski i tym samym zgarnęliśmy bezcenne trzy punkty.

- Długo spotkanie było wyrównane, ale paradoksalnie to my mieliśmy więcej klarownych okazji do zdobycia gola – oświadcza Marcin Feć, trener LZS-u Skorogoszcz. - W pierwszej połowie zmarnowaliśmy jednak trzy setki, podczas gdy rywale wykorzystali bodaj swoją jedyną dogodną okazję. W drugiej połowie też niby byliśmy agresywniejsi, mieliśmy więcej z gry, aż nagle dostaliśmy gola z karnego na 0:2. Niestety, do końcowego wyniku cegiełkę znów dorzucił arbiter. Szkoda, że zawodnicy mogą biegać, próbować, walczyć z całych sił, a i tak przez różne decyzje są potem z góry na straconej pozycji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska