BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [31. KOLEJKA]

Paweł Sładek, Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 31. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 31. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 31. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

31. kolejka za nami, a to tylko połowa czwartoligowych zmagań, o których napiszemy w tym tygodniu, bo w środę 25 maja zaplanowana jest seria spotkań nr 32. Trudno nie odnieść wrażenia, że była to jedna z najważniejszych kolejek pod kątem finalnego układu tabeli. Kolejne punkty zdobyły lider i… zespół dotychczas będący tuż nad strefą spadkową, czyli OKS Olesno. Górna i dolna część w tabeli są w tym momencie najciekawsze z oczywistych względów. Walka o awans do 3 ligi i potencjalne spadki wywołują więcej emocji niż rywalizacja o miejsce w środku tabeli, co oczywiste. Niemniej w dzisiejszym podsumowaniu skupimy się na wszystkich meczach, a szczególną uwagę drużynom z dwóch krańców tabeli poświęcimy w osobnym tekście, gdzie policzymy szanse poszczególnych ekip na utrzymanie się z jednej, i awans z drugiej strony. Zaczniemy więc od jednego z najlepiej zapowiadających się sobotnich meczów. LZS Starowice Dolne gościły na własnym terenie Polonię Nysa i uległy jej 1:3

- Mecz był wyrównany, żaden zespół nie zagrał nic specjalnego – nie ukrywa drugi trener LZS-u Jan Jędrychowski. - W naszym wykonaniu mecz był przyzwoity. Każdy zespół wykorzystał szanse, które sobie stworzył. Chyba nawet mieliśmy więcej posiadania piłki, ale naraziliśmy się na kontry. Troszkę szczęścia miała Polonia. Wykorzystała wszystkie okazje, które miała.

- W pierwszej połowie oprócz strzelonych bramek mieliśmy jeszcze jedną szansę, ale strzeliliśmy w słupek – wspomina Łukasz Czajka, trener Polonii. - Po stronie Starowic szanse wyglądały podobnie. Mecz miał swoje fragmenty. Myślę, że początek przebiegał pod naszą kontrolą, później LZS przejął inicjatywę. Spotkanie wyrównało się przy wyniku 2:1. Obie ekipy miały swoje szanse. Przeciwnicy otrzymali czerwoną kartkę, co miało realny wpływ na przebieg końcowej fazy meczu.

Bardzo ciekawie zapowiadało się również starcie Fortuny Głogówek i Ruchu Zdzieszowice. W poprzednim spotkaniu tych zespołów górą był Ruch, który zdominował rywala, pewnie zdobywając pięć bramek i nie tracąc żadnej. W sobotę zwycięstwo nie było tak okazałe, ale najważniejsze są trzy punkty. Był to pierwszy mecz drużyny ze Zdzieszowic pod wodzą Sebastiana Polaka, gdyż, jak można się domyślać, Andrzej Moskal musi znaleźć nowego pracodawcę. Fortuna przegrała 1:3.

Trener Fortuny Maciej Lisicki: Muszę być obiektywny. Piłkarsko Ruch był w tym meczy lepszy. Mamy wynik i bronimy go, zamiast grać jak do tej pory. Chłopcy podeszli do tego zbyt bojaźliwie. Mogliśmy zaniechać straconym bramkom. W drugiej połowie wyglądaliśmy lepiej, graliśmy odważniej. Ruch przeprowadził jednak na tyle składną akcję, że zdobył trzeciego gola i zamknął mecz. Jakościowo zbliżamy się do Ruchu, ale wynikowo wciąż nam uciekają. W przyszłym sezonie spróbujemy ich ukąsić.

- Jestem bardzo zadowolony – nie ukrywa trener Ruchu Sebastian Polak. - Moi podopieczni zagrali najlepszy lub jeden z najlepszych meczów w tej rundzie. Cały czas prowadziliśmy grę. Chłopaki zagrali na bardzo wysokim poziomie, poza jednym momentem, gdy straciliśmy gola po rzucie rożnym. A uczulałem na to.

Zwycięskie starcie zaliczyła również ekipa OKS-u Olesno. Trzecia wygrana z rzędu pozwoliło zespołowi Dariusza Surmińskiego oddalić się od strefy spadkowej na osiem punktów. Polonia Głubczyce spadła z kolei na ósmą lokatę.

- W drużynie jest potencjał, wcześniej nie udawało się punktować. Ze mną „zaskoczyło”, tak czasami bywa. W Dobrzeniu różnie bywało – wspomina Dariusz Surmiński, trener OKS-u. - To był naprawdę ciężki mecz. Nic, tylko się cieszyć. Trzeba dalej twardo stąpać po ziemi. Pierwsze 15 minut było twarde z obu stron. Obie ekipy miały swoje szanse. Im dłużej trwał mecz, tym goście więcej operowali piłką. Po przerwie Polonia miała widoczną przewagę. Taką przyjęliśmy taktykę, żeby się zbytnio nie odkrywać.

- W 8. minucie Szymon Grek miał sytuację i trafił w słupek. Siedem minut później za to przysnęliśmy. Na wolne pole wyszedł napastnik, dograł koledze, który wykorzystał szansę. Później gospodarze bronili tego wyniku. Zagraliśmy bardzo agresywnie, ale szkoda niewykorzystanych sytuacji. Mieliśmy inicjatywę w drugiej połowie. Olesno mądrze się broniło. Widać było, że zależało im na zwycięstwie. Przespaliśmy pierwsza połowę. W drugiej byliśmy lepsi - kończy Jan Śnieżek, trener Polonii.

Również trzecią wygraną z rzędu zaliczyła ekipa PoRaWia Większyce. Tym razem wyższość rywala musiała uznać Victoria Chróścice. Podopieczni Dariusza Kaniuki ulegli 1:2, ale to nie wynik jest kwestią dyskusyjną, a liczba i powód pokazywanych kartek, szczególnie dla miejscowej ekipy.

Tomasz Hejduk, trener PoRaWia: Uważam, że do momentu, gdy graliśmy 11 na 11, mecz był bardzo dobry. Zagraliśmy bardzo fajnie. Chróścice miały świetną okazję w 4. minucie. Była to sytuacja 200 procentowa, ale to my odpowiedzieliśmy golem. Z czasem zrobiło się nerwowo, pojawiło się dużo fauli. Był to nerwowy mecz dla Victorii, bo walczy o utrzymanie. Rywale wygrali dwa ostatnie mecze, ale byliśmy troszeczkę lepsi. Uważam, że żółte kartki były słuszne.

Lepsza od swoich rywali była również drużyna LZS-u Skorogoszcz. Dzięki bardzo ważnemu zwycięstwu 2:1 z TOR-em Dobrzeń Wielki zawodnicy Marcina Fecia zbliżyli się do swojego sobotniego rywala na siedem „oczek”.

- Do przerwy powinniśmy byli prowadzić 3:0, przeciwnik nie stworzył żadnego zagrożenia – zaznacza trener LZS-u Marcin Feć. – W drugiej połowie było podobnie. Jeśli chodzi o sytuacje, to mieliśmy ich więcej, ale w końcówce przeciwnik nas przycisnął. Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa, na pewno humory będą lepsze. Bez względu na to, jak się zakończy sezon, będziemy walczyć do końca.

Podział punktów padł natomiast w innym starciu drużyn z dolnej części tabeli. Skalnik Gracze zremisował z Chemikiem Kędzierzyn-Koźle 1:1.

- Remis to nie do końca sprawiedliwy wynik. To my mieliśmy trochę więcej z gry, ale też ważną rolę w tym meczu odgrywał wiatr. To on pomógł rywalom nieco nas przycisnąć w drugiej połowie. Jedni i drudzy do końca grali o pełną pulę. Podział punktów w tym meczu nikogo nie cieszył - ocenia Mirosław Biniecki, kierownik Chemika.

Ani jedna bramka nie padła z kolei w Opolu, gdzie miejscowa Odra II mierzyła się z Piastem Strzelce Opolskie.

- Patrząc na przebieg całego meczu, remis można uznać za wynik, który nikogo nie krzywdzi. Mam natomiast o wiele większe oczekiwania odnośnie postawy naszego zespołu. Nie sprostaliśmy temu, by prowadzić grę, i o to miałem do zespołu dużo pretensji. Poza jedną stuprocentową sytuacją przed przerwą, nie mieliśmy żadnej innej dobrej okazji do zdobycia gola. Zagraliśmy bardzo przeciętnie, a rywale nie tylko się postawili, ale i sami byli w drugiej połowie bliżsi strzelanie bramki. Nasz występ był tym razem bardzo przeciętny - komentuje Adam Berbelicki, trener Odry II.

- Mierzyliśmy się z dobrym zespołem, który dużo biega, walczy i gra piłką. Byliśmy na to gotowi. Przed przerwą Odra II miała przewagę, ale w drugiej to my przejęliśmy inicjatywę i byliśmy bliżej zdobycia gola. Szkoda, że nie udało się tego zrobić, ale punkt zdobyty na wyjeździe w spotkaniu z ekipą z pierwszej piątki trzeba szanować. Cieszy, że już od dłuższego czasu nasza gra wygląda generalnie naprawdę solidnie - opowiada z kolei Maciej Kułak, opiekun Piasta.

Jeden gol rozstrzygnął derby powiatu krapkowickiego. W nich MKS Gogolin pokonał na wyjeździe Unię Krapkowice.

Łukasz Wicher, trener Unii: Po pierwszej połowie nie pomyślałbym, że możemy przegrać to spotkanie. Mieliśmy wtedy z gry więcej, ale to rywale strzelili nam gola do szatni. Przez to w drugiej części gry musieliśmy się odkrywać coraz bardziej. Mieliśmy swoje okazje, ale rywale też niejednokrotnie mogli podwyższyć po kontrataku. Zaangażowania moim zawodnikom odmówić nie mogłem, ale przykro, że przy tak licznej publiczności ponieśliśmy porażkę.

Adrian Pajączkowski, trener MKS-u: Nasze zwycięstwo uważam za zasłużone, a nawet powinno być ono jeszcze wyższe. Już przed przerwą byliśmy moim zdaniem lepsi, co podkreślimy golem ze stałego fragmentu gry. Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo Unia to bardzo trudny przeciwnik. Wygrana z nią na wyjeździe smakuje znakomicie, tym bardziej, że przez ostatnie 25 minut, łącznie z doliczonym czasem gry, musieliśmy radzić sobie w „dziesiątkę”. Nawet w osłabieniu nie pozwoliliśmy jednak rywalom na to, by mocniej nam zagrozili.

Prawdziwy festiwal strzelecki obserwowaliśmy natomiast w Ozimku. Starcie tamtejszej Małejpanwi z LZS-em Piotrówka było też pełne zwrotów akcji i ostatecznie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 5:4.

- Zwycięzców się niby nie sądzi, ale musimy uderzyć się w pierś. Zamiast mieć spotkanie pod pełną kontrolą, na własne życzenie zaserwowaliśmy sobie nerwówkę. Do gry ofensywnej trudno było się przyczepić, natomiast w obronie przechodziliśmy samych siebie. Musimy zdecydowanie poprawić defensywę, jeśli niedługo chcemy wrócić do walki o najwyższe cele. Tracić goli po tak kardynalnych błędach po prostu nie przystoi - uczula Wojciech Scisło, trener Małejpanwi.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska