BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [35. KOLEJKA]

Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 35. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 35. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 35. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

Czas na podsumowanie przedostatniej, 35. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Była to najbardziej owocna w gole seria meczów. W miniony weekend padło aż 48 bramek, co jest lepszym rezultatem w stosunku do poprzedniego rekordu aż o osiem trafień. 4 liga wciąż skrywa przed nami jedną tajemnicę, a jest nią spadek trzeciego zespołu (po LZS-ie Skorogoszcz i Chemiku Kędzierzyn-Koźle). O uniknięcie degradacji wciąż walczą Skalnik gracze (30 p.) i TOR Dobrzeń Wielki (28 p.). W dużo lepszej sytuacji jest zespół Andrzeja Polaka, i to nie tylko ze względu na punkty. Swój ostatni mecz rozegra z PPO Piastem Strzelce Opolskie, natomiast TOR podejmie LZS Starowice Dolne. Każdy inny rezultat niż zwycięstwo TOR-u, przy założeniu, że Skalnik przegra, pozbawia go szans na utrzymanie. Zaczniemy więc od spotkania, przez które drużyna z Dobrzenia stoi pod ścianą. Małapanew Ozimek nie pozostawiła złudzeń, kto był lepszy w tym spotkaniu, wygrywając 6:1.

Wojciech Scisło, trener Małejpanwii: Cieszy mnie wysokie zwycięstwo. Mieliśmy co najmniej kilka okazji, żeby strzelić więcej niż sześć goli. Widać było, że gra sprawia nam przyjemność. Pozytywnym aspektem jest to, że po zmianach gra nie zatrzymywała się, nie ucierpiała na jakości. Cieszy również to, że tym zwycięstwem mogłem pomóc Victorii Chróścice, która aż do tego meczu walczyła o utrzymanie.

- Byliśmy znacznie słabszym zespołem. Nie mieliśmy żadnych argumentów. Zdobytą przez nas bramkę można potraktować jako trafienie na otarcie łez. Z drużyną ze Starowic Dolnych będziemy chcieli oczywiście wygrać – krótko podsumowuje Józef Raudzis, trener TOR-u.

Dużo niższy wymiar kary odnotował Skalnik Gracze, który uległ Polonii Głubczyce 2:3. Co by jednak nie mówić, Skalnik i tak jest na uprzywilejowanej pozycji względem drużyny trenera Raudzisa.

O świetną pozycję walczy również Odra II Opole, która wraz z Małąpanwią Ozimek i LZS-em Starowice Dolne rywalizuje o zajęcie trzeciego miejsca w lidze. Sobotnie zwycięstwo 7:2 z LZS-em Skorogoszcz potwierdziło dobrą formę drużyny.

- Taka pochwała naszej gry to chyba jednak trochę na wyrost, bo przez pierwsze 25-30 minut, mimo że prowadziliśmy, spotkanie było dość wyrównane – zaznacza Adam Berbelicki, trener Odry II. - Rywale byli szczególnie groźni po stałych fragmentach gry. Jeszcze przed przerwą udało nam się jednak trafić po raz trzeci, a w drugiej odsłonie osiągnęliśmy już dość dużą przewagę. O tym, że w ostatnich 10 minutach strzeliliśmy aż trzy gole przesądziło moim zdaniem to, że przy upalnej pogodzie dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i przez to na końcówkę zachowaliśmy więcej sił od przeciwnika.

Marcin Feć, trener LZS-u Skorogoszcz: Uważam, że Odra II to najlepsza drużyna, z jaką graliśmy do tej pory. Nawet Polonia Nysa nie stworzyła nam tylu problemów, co wybiegana i grająca z pomysłem młodzież z Opola. Może z przebiegu meczu nie byliśmy gorsi aż o pięć bramek, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że rywale byli po prostu poza naszym zasięgiem.

O jedną bramkę więcej padło podczas rywalizacji Victorii Chróścice i LZS-u Piotrówka. Był to mecz o dwóch, zupełnie różnych obliczach, oddzielonych piętnastominutową przerwą. Dzięki determinacji Victoria zdołała wywalczyć remis.

- W tym spotkaniu wpuściłem chłopaków z rocznika 2004, żeby każdy mógł się sprawdzić. W pierwszej połowie zagraliśmy naprawdę fajnie, zresztą gra obu zespołów mogła się podobać. Po przerwie Victoria postawiła wszystko na jedną kartę. Napierała bardzo mocno i widać było, że nie mają zamiaru odpuścić. Straciliśmy bramki po zamieszaniu w polu karnym. W naszym wykonaniu pierwsza połowa był bardzo fajna, druga słaba – kończy Adam Jaremko, trener LZS-u.

Również sporo goli, bo pięć, padło w meczu LZS Starowic Dolnych z MKS-em Gogolin. Goście z Gogolina zdołali postawić na swoim, wygrywając 3:2.

Drugi trener LZS-u Jan Jędrychowski: Brak składu jest jednym z powodów naszej porażki. W ataku zagrali Kowalczyk i Rakowski, czyli nominalni obrońcy. Próbowaliśmy kontrolować przebieg wydarzeń, ale nic z tego nie wynikało. Przeciwnicy natomiast kontratakowali i bardzo dobrze im to wychodziło. Niemniej przy dwóch bramkach dla MKS-u zawinili sędziowie. Poziom sędziowania był bardzo słaby dla obu zespołów.

- Mecz był otwarty – mówi Adrian Pajączkowski, trener MKS-u. - Oba zespoły chciały zdobywać gole. Po analizie wiedzieliśmy, że Starowice są bardzo mocne w ofensywie, ale mają pewne niedociągnięcia w obronie. Do 15 minuty mieliśmy dwie stuprocentowe okazje, a nie były to nasze jedyne szanse do zdobycia bramki. Trzeba jednak zaznaczyć, że zespół ze Starowic również mógł zdobyć więcej goli. Mecz mógł się potoczyć różnie, ale wg mnie wygraliśmy zasłużenie.

O jedno trafienie więcej niż MKS zaliczyła Polonia Nysa, natomiast o jedno mniej niż LZS odnotowało PoRaWie Większyce. To szóste zwycięstwo z rzędu podopiecznych Łukasza Czajki.

- Bardzo dobrze graliśmy w pierwszej połowie – stwierdza trener. - Mogliśmy strzelić więcej goli, ale trafiliśmy w słupek. Po przerwie szybko strzeliliśmy bramkę na 3:0, ale był taki moment że przeciwnik nas przycisnął, przez co był to dla nas trudny moment, w którym straciliśmy gola. Niemniej przetrwaliśmy to, podwyższyliśmy wynik do 4:1 i zamknęliśmy mecz. Szczególnie w drugiej połowie było widać, że zespół z Większyc nieprzypadkowo znajduje się w czołówce, grał dobrą piłkę.

Inny zespół z górnej części tabeli, Fortuna Głogówek, na własnym boisku podejmował PPO Piast Strzelce Opolskie. Wynik zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:1, a styl prezentowany na boisku zaczął przypominać ten, którego oczekuje Maciej Lisicki.

- Były momenty, w których to my prowadziliśmy grę i takie, kiedy to rywale osiągali przewagę. Obserwowaliśmy mecz na dobrym 4-ligowym poziomie, w którym byliśmy skuteczniejsi. Mieliśmy nie tak dawno kilka słabszych momentów, ale z czasem głowy chłopaków chyba się trochę uspokoiły i pod koniec sezonu gramy już lepiej. Po spotkaniu z Piastem byliśmy zadowoleni z tego, jak się w nim zaprezentowaliśmy – cieszy się szkoleniowiec.

Maciej Kułak, trener Piasta: Mecz miał różne fazy, ale o końcowym wyniku zadecydowały według mnie dwa momenty. Pierwszym była strata przez nas gola tuż przed przerwą, a drugim to samo na początku drugiej połowy. Brak koncentracji w tych chwilach drogo nas potem kosztował. Mieliśmy też swoje okazje bramkowe, ale nie były one raczej stuprocentowe. Kiedy trzeba było, na posterunku znajdował się też dobrze grający bramkarz Fortuny.

Do niespodziewanego rezultatu doszło natomiast w Oleśnie, gdzie miejscowy OKS podejmował zdziesiątkowaną Unię Krapkowice, zwyciężając 2:1.

Kierownik zespołu OKS-u Adam Kutynia: Na boisku dużo lepiej prezentowała się Unia, która do końca walczyła o zwycięstwo. Dobrze, że udało nam się strzelić na 2:0. Rywale przeważali cały czas, a naszym najlepszym zawodnikiem – nie licząc strzelców bramek - był bramkarz Dawid Sładek. Popisał się kilkoma świetnymi interwencjami i należy mu podziękować za to, jak się spisywał na boisku.

- Do Olesna jechaliśmy pełni obaw, bo nie mieliśmy bramkarza – podkreśla Łukasz Wicher, trener Unii. - Paradoksalnie był to jeden z naszych lepszych meczów. Być może dziwnie to brzmi w kontekście naszych braków kadrowych, ale tak było. Chciałbym pochwalić zespół za walkę. Graliśmy tak, jak potrafiliśmy. Mieliśmy swoje sytuacje. Przygotowujemy się do ostatniego meczu z nadzieją na to, że w przyszłym sezonie nasza drużyna również będzie występowała w 4 lidze.

Na koniec pozostawiliśmy spotkanie przedstawicieli dwóch krańców tabeli. Drugi Ruch Zdzieszowice wygrał 2:0 z przedostatnim Chemikiem Kędzierzyn-Koźle.

- W pierwszej połowie spotkanie było dość wyrównane – twierdzi Mirosław Biniecki, kierownik Chemika. - Wyglądaliśmy nieźle, a dodatkowo nasz bramkarz Tobiasz Nikula obronił rzut karny. Po przerwie Ruch był już lepszy. U nas było widać zmęczenie sezonem i tym, że nie zdobyliśmy w nim wystarczającej liczby punktów do utrzymania się w lidze.

- Swoją szansę dostało kilku zawodników, którzy do tej pory grali nieco mniej. Głównie byli to obrońcy i spisali się oni naprawdę dobrze. Mogliśmy wygrać ten mecz wyżej, ale byliśmy dość nieskuteczni, marnując kilka stuprocentowych okazji, na czele z nieprofesjonalnie wykonanym rzutem karnym – mówi Sebastian Polak, trener Ruchu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska