Po 6. serii gier nie ma już drużyny, która legitymowałaby się kompletem punktów. Zakończyła się w niej właśnie zwycięska seria Polonii Nysa. Powstrzymała ją Fortuna Głogówek. Powstrzymała nie znaczy jednak pokonała, ponieważ w tym starciu padł remis 0-0. Tym samym nysanie wciąż nie stracili w obecnym sezonie ani jednej bramki!
- Myślę, że remis był zasłużonym wynikiem, choć nie było to porywający mecz. Jego poziom nie należał do najwyższych – ocenił Marek Byrski, dyrektor sportowy klubu. – Praktycznie nie przypominam sobie, by jedna lub druga drużyna miała klarowne okazje bramkowe.
- Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu jeśli chodzi o aspekty taktyczne i wolicjonalne – powiedział z kolei Maciej Lisicki, trener Polonii. - Przeciwnicy nie mieli żadnej klarownej sytuacji, a my kontrowaliśmy, uderzaliśmy. W drugiej połowie zabrakło nam, być może ofensywnych zmian, mieliśmy na ławce sporo defensywnych graczy, natomiast z perspektywy całego meczu możemy być zadowoleni. W drugiej części spotkania więcej z gry miała Nysa, jednak remis jest zasłużony. Mecz był energiczny, nie brakowało spięć, walki wręcz, było naprawdę dobre widowisko. Jesteśmy zadowoleni z tego jak się prezentujemy.
Zespół z Nysy udowodnił w tym meczu, że utrzymując taką dyspozycję są zespołem, który zasługuje na awans.
W minioną sobotę padł jeszcze jeden bezbramkowy remis, w potyczce Odry II Opole z MKS-em Gogolin.
Podział punktów nastąpił też w hitowo zapowiadającym się starciu pomiędzy Małąpanwią Ozimek a Polonią Głubczyce. Zarówno jedni, jak i drudzy strzelili w nim po jednym golu.
Sporo działo się w Starowicach Dolnych, gdzie tamtejszy LZS gościł bardzo dobrze spisującego się jak dotąd beniaminka z Piotrówki. Choć po nieco ponad godzinie gry gospodarze wygrywali już 3-0 i wydawało się, że jest po meczu, w ostatnim kwadransie przyjezdni zdołali jeszcze postraszyć przeciwnika. Trafili do jego bramki dwa razy, ale na wywalczenie choćby punktu
zabrakło już czasu.
- Pierwsza połowa była bardzo słaba, był to nasz najsłabszy mecz w tym sezonie – podkreślił Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka. - Byliśmy bardzo osłabieni, natomiast to nas nie tłumaczy. Obudziliśmy się dopiero w 70. minucie, ale czegoś zabrakło. Starowice ruszyły od samego początku, zdecydowanie miały cel. My praktycznie sami sobie wbiliśmy te bramki, a przebudzenie nastało dopiero pod koniec rywalizacji.
Sporą niespodziankę sprawił mający sporo problemów na początku rozgrywek Skalnik Gracze. Ograł on u siebie faworyzowany Agroplon Głuszyna 1-0.
- W tym spotkaniu zadziałało wiele aspektów, przede wszystkim podejście zawodników – wyjaśnił Dariusz Hołyński, trener Skalnika. - To oni wyszli na boisko i pokazali charakter. Wiedzieli, że poprzednie mecze zawaliliśmy, a teraz wyszli zwarci i bardzo nas cieszy to zwycięstwo. Jestem bardzo podekscytowany i bardzo się z tego cieszę, że zawodnicy się odbudowali. Byliśmy lepszym zespołem.
- Pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wydaniu – zaznaczył natomiast Andrzej Moskal, szkoleniowiec Agroplonu. - W drugiej części spotkania zrobiliśmy korektę, wyszliśmy bardziej zdeterminowani i strzeliliśmy bramkę, niestety nie uznaną przez spalonego. Przewodziliśmy grą w drugiej połowie, ale bramka z tego nie wynikła. Lepsze wyniki przyjdą z czasem, bo zespół się dopiero kształtuje.
Prawdziwą wymianę ciosów obejrzeliśmy natomiast w derbach powiatu opolskiego, których mierzyły się ze sobą Victoria Chróścice i LZS Skorogoszcz. Konfrontacja ekip znajdujących się w dole tabeli zakończyła się ostatecznie po myśli Victorii, która od 20 minuty przez cały czas posiadała w niej bramkową przewagę i ostatecznie triumfowała 4-2.
- Na pewno bardzo mocno dążyliśmy do tego zwycięstwa. Przede wszystkim zagraliśmy odpowiedzialnie – podsumował Wojciech Scisło, grający trener Victorii. - Bramki stracone były po dobrych uderzeniach gości. W pierwszej połowie gra była pod nasze dyktando. W drugiej trochę się wycofaliśmy, ale mimo wszystko nie straciliśmy kontroli. Poza bramkami goście nie mieli za bardzo okazji. Zwycięstwo bardzo cieszy, zagraliśmy mądrze.
- Victoria nigdy nie leżała Skorogoszczy – przyznał Marcin Feć, trener Skorogoszczy. - Poziom meczu nie był wysoki, było popełnionych wiele błędów indywidualnych. Mieliśmy więcej piłek przy nodze, ale trzy karne dla przeciwnika mówią same za siebie.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?