BS Leśnica 4 Liga Opolska 2022/23. Raporty, podsumowanie [1. KOLEJKA]

Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 1. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 1. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Wiktor Gumiński
Za nami już wszystkie spotkania 1. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

1. kolejka BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej za nami, co oznacza, że czas na podsumowanie wydarzeń, które miały miejsce na 4-ligowych boiskach w sobotę. Pierwsze w tym sezonie zestawienie rozpoczniemy od beniaminków. Stegu Start Jełowa nie dał rady świetnie dysponowanej Fortunie Głogówek, która ostrożnie podchodziła do tego spotkania, ale piłkarskie argumenty przesądziły o jej wyższości w tym meczu. Podopieczni Macieja Lisickiego wygrali 3:1.

- Pierwsze mecze rządzą się swoimi prawami – mówi Lisicki. – Drużyna z Jełowej jest na fali wznoszącej. Niedawno wygrała ligę okręgową, puchar Polski, w którym nas wyeliminowała. Ponadto w zeszłym tygodniu była lepsza od Piasta Strzelce Opolskie. Przyjeżdżał do nas silny zespół. Natomiast patrząc z perspektywy całego meczu, w pełni zasłużyliśmy na zwycięstwo, choć spotkanie nie wyglądało tak, że Jełowa nie miała zupełnie nic do powiedzenia.

Tomasz Ciastko, trener Startu: Liga to zupełnie inna para kaloszy niż puchar. Fortuna sprowadziła kilku bardzo dobrych graczy i moim zdaniem będzie to jedna z czołowych drużyn w lidze. Co do meczu – ogarnął nas paraliż, który skutecznie powstrzymywał naszą grę w pierwszych 30 minutach. Z czasem się rozkręciliśmy, ale nie potrafiliśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Swoje spotkanie przegrała również drużyna z Walec, ulegając zespołowi z Piotrówki 1:3. Drużyna prowadzona przez Adama Jaremko solidnie się wzmocniła przed rozpoczęciem rozgrywek, ale czas pokaże, na którą pozycję w tabeli to wystarczy.

- Pierwsza połowa była wyrównana. Mieliśmy trzy okazje, żeby strzelić gola – wylicza Marek Merklinger, trener LZS-u Walce. – Na drugą połowę nie wyszliśmy z szatni. Dostaliśmy dwa szybkie gole. Staraliśmy się odpowiedzieć, ale nie potrafiliśmy znaleźć drogi do bramki Piotrówki. Przegraliśmy rywalizację w środku pola, który został zdominowany przez naszych rywali. Ich zwycięstwo jest w pełni zasłużone.

- Do pierwszej strzelonej bramki prowadziliśmy grę, później do gry obu ekip wkradł się chaos i niepoczytalność. Przeciwnicy mieli rzut karny po dyskusyjnej akcji. Niemniej druga połowa to koncert w wykonaniu moich zawodników. Szczególnie od 70 minuty, gdy rywale nie mieli zupełnie nic do powiedzenia. Mogliśmy wygrać nawet 6:2. Zabiegaliśmy przeciwnika – kończy trener LZS-u Piotrówka Adam Jaremko.

Tam, gdzie jedni mogli wygrać wysoko, inni to zrobili. Mowa o starciu PoRaWia Większyce z Ruchem Zdzieszowice, które zakończyło się zwycięstwem gości 6:1. Aż cztery gole zostały strzelone przez dwóch nowych zawodników Ruchu: Dariusza Zapotocznego (trzy bramki) i Filipa Szampery. Tak wysoka porażka pewnie by się nie wydarzyła, gdyby nie chęć prowadzenia otwartej gry przez Tomasza Hejduka, trenera PoRaWia. Ten jednak wziął tę porażkę na klatę i posypał głowę popiołem.

- Do pierwszej bramki gra wyglądała nieźle, ale z czasem wszystko się posypało. Tę porażkę biorę na siebie, źle dobrałem taktykę – zapewnia Hejduk. – Chciałem zagrać otwarty mecz, myślałem, że jesteśmy gotowi, żeby stoczyć z Ruchem otwarty pojedynek. Przeciwnik wygrał zdecydowanie i zasłużenie, a nawet powinien zdobyć jeszcze więcej bramek. Zagraliśmy słabo, ale jak mówiłem – biorę odpowiedzialność za wszystko co się wydarzyło.

Sebastian Polak, szkoleniowiec Ruchu: Cały zespół wypadł bardzo dobrze. Szkoda tylko straconego gola po rzucie karnym, ale być może to był zapalnik, który pchnął nas do lepszej gry. Założenia były takie, żeby przez cały mecz grać tak, jak w drugiej połowie. Prawda jest taka, że rywal, gdy pierwszy raz znalazł się w naszym polu karnym, otrzymał rzut karny. Krótko mówiąc, kontrolowaliśmy przebieg meczu.

O kontrolowanie przebiegu wydarzeń walczyły również Małapanew Ozimek i Odra II Opole, jednak żadna z ekip nie potrafiła na tyle przejąć inicjatywy, żeby strzelić gola. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

- W naszym zespole jest pewien niedosyt, bo mieliśmy swoje sytuacje do strzelenia gola – nie ukrywa Wojciech Scisło, trener Małejpanwi. – Przy lepszej finalizacji powinniśmy byli pokusić się trafienie. Cieszy natomiast gra w obronie, która wyglądała solidnie. Poza jednym fragmentem, Odra nie zagrażała naszej bramce. Także z jednej strony cieszy gra w defensywie, ale szkoda niewykorzystanych sytuacji. Jeśli jednak nie da się wygrać meczu, należy go zremisować. A to zrobiliśmy.

- Nie spełniliśmy wielu założeń, a ponadto nie uważam tego meczu za przetarcie. Małapanew była trochę lepsza od nas. Mieliśmy sytuację klarowną w pierwszej części spotkania, ale więcej z gry mieli rywale. Po przerwie mecz się wyrównał. Byliśmy więcej przy piłce, ale to Małapanew miała bardzo groźne sytuacje, w których uratował nas nasz bramkarz Błażej Sapielak. W perspektywie całego meczu ten punkt jest dla nas bardzo ważny i szanujemy go.

Takim samym rezultatem zakończył się pojedynek MKS-u Gogolin i LZS-u Starowice Dolne. Ekipa ze Starowic, wydawało się, ma ten mecz pod kontrolą, ale liczne akcje nie dały tego, co najważniejsze. Czyli goli.

Adrian Pajączkowski, trener MKS-u: Od czasu do czasu stosowaliśmy wysoki pressing, ale siła Starowic była tak duża, że szybko musieliśmy porzucić ten pomysł. Głównie występowaliśmy broniąc się przed własnym polem karnym. Prawda jest jednak taka, że poza końcówką meczu, w której stworzyli dwie bardzo groźne okazje, wcześniej nie było zagrożenia bramki. Wiedzieliśmy, co chcemy zrobić. Po jednej z kontr i sprokurowaniu rzutu karnego mieliśmy szansę wyjść na prowadzenie, ale nie wykorzystaliśmy tej sposobności. Chciałbym pochwalić swój zespół. Na tle kandydata do awansu moi chłopcy wyglądali bardzo dobrze, świetnie prezentowali, zostawiając wiele zdrowia na boisku. Zagraliśmy bardzo dobry mecz, byliśmy konsekwentni. Mimo tego, że Starowice napierały, uważam, że remis jest zasłużony. Być może gdybyśmy wykorzystali jedną ze swoich nielicznych okazji, to mecz mógł się potoczyć na naszą korzyść.

- Zespół z Gogolina skupił się na tym, żeby nie stracić gola. Grali formacją 5-4-1, byli nisko ustawieni i skupiali się na tym, żeby po odbiorze grać długą piłkę do wysuniętego napastnika. W 30 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji, w której otrzymali „jedenastkę”. To była ich jedyna szansa. Nie chcieli się otworzyć, byli dobrze zorganizowani w obronie. Mieliśmy mało miejsca, było ciasno. Byliśmy przy piłce cały mecz, widzieliśmy, że musimy strzelić, żeby mecz się otworzył, ale albo bramkarz stanął na wysokości zadania, albo coś innego nie wyszło. Uważam, że jest to mądrze poustawiany zespół. Drużyny z górnej części tabeli mogą mieć problem walcząc w Gogolinie. Nie był to nasz dzień. Szukaliśmy swoich szans ziemią, górą, po dośrodkowaniach. Zawodnicy MKS-u zasługują na pochwałę. Przez 90 minut biegali za piłką, nie wychylali się, grali agresywnie, ale byli zorganizowani. Nas ten remis nie zadowala, choć jest sprawiedliwy – podsumowuje Jakub Reil, trener LZS-u.

Zadowoleni nie będą również wszyscy kibice Polonii Głubczyce, która zaprzepaściła prowadzenie 2:0 po siedmiu minutach gry, tracąc gola na 2:3 w doliczonym czasie drugiej połowy. Victoria Chróścice zgarnęła trzy punkty!

- Pierwsza połowa należała do nas, zagraliśmy dobrze, mądrze. Mieliśmy bardzo dużo sytuacji, z kolei Victoria sobie ich nie stwarzała. W drugiej połowie to się odwróciło. Pechowo straciliśmy bramkę z rzutu rożnego w doliczonym czasie. Pierwsza połowa była dla nas, druga dla Victorii – krótko omówił trener Polonii Jarosław Panasiński.

Nie było za to wątpliwości, komu należy się zwycięstwo, w rywalizacji Unii Krapkowice ze Skalnikiem Gracze. Trudy zeszłego sezonu objawiły się w Unii m.in. dużymi przetasowaniami w składzie, co z kolei wpłynęło na sobotnią porażkę. Skalnik Gracze wygrał 2:0.

Trener Skalnika Wiesław Urycz: Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Unia oddała jeden groźny strzał na przestrzeni całego meczu. Stworzyliśmy więcej sytuacji, atakowaliśmy częściej, byliśmy groźniejsi. Po dwóch bramkach mieliśmy jeszcze jedną klarowną sytuację do podwyższenia prowadzenia. W pierwszej połowie praktycznie nic się nie działo. Mało akcji, zagrożeń z obu stron. W drugiej pokazaliśmy pazur. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy przyszli na mecz. To jest wyjątkowa sytuacja, żeby aż tylu gościło na trybunach.

Podobnie jak pierwsza połowa meczu Unia – Skalnik, wyglądało całe spotkania Piasta Strzelce Opolskie z OKS-em Olesno. Niewiele się działo, mało było zagrożeń z obu stron, choć walki w środku pola nie brakowało. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
- Było dużo walki zapewnia Maciej Kułak, trener Piasta. – Mecze z Olesnem zawsze są zacięte i wyrównane. Tak było też w zeszłym sezonie. Zabrakło sytuacji bramkowych. Mieliśmy więcej z gry, ale mało z tego wynikało. Rywale starali się odgryzać kontratakami, ale dobrze spisywaliśmy się w defensywie.

- Mamy kilku nowych zawodników i jechaliśmy do Strzelec, żeby wywalczyć chociażby punkt. To nam się udało. Było dużo walki, mało konkretów. Nie działo się zbyt wiele, ale jesteśmy zadowoleni z tego remisu, tym bardziej, że brakowało nam kilku podstawowych piłkarzy – mówi kierownik drużyny OKS-u Adam Kutynia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska