BS Leśnica 4 Liga Opolska 2022/23. Raporty, podsumowanie [19. kolejka]

Paweł Sładek, Wiktor Gumiński
Prezentujemy komplet raportów z meczów 19. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej.
Prezentujemy komplet raportów z meczów 19. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Wiktor Gumiński
Prezentujemy komplet raportów z meczów 19. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej.

Zakończyła się 19. seria meczów BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Nie była kolejka kompletna, ponieważ mecz Ruchu Zdzieszowice z OKS-em Olesno został przełożony na 10 maja. Niemniej rozpoczniemy od spotkania Unii Krapkowice i Stegu Startu Jełowa, kluczowego dla dolnych rejonów tabeli. Ten pojedynek z „tarczą” zakończyli Unici, wygrywając 3:1. Dzięki temu awansowali na 14. lokatę.

- W końcu zagraliśmy naprawdę dobry mecz i dotyczy to całego zespołu – cieszy się Sławomir Sieńczewski, trener Unii Krapkowice. - Zawodnicy uwierzyli w siebie i to przyniosło wymierny efekt. Wiosną nieco inaczej podchodzimy do kwestii utrzymania niż jesienią. Dajemy chłopakom więcej luzu i liczymy, że na dłuższą metę to zaprocentuje. Nieco podskoczyliśmy w tabeli, ale musimy cały czas zachowywać czujność. Żeby móc myśleć o utrzymaniu, musimy jeszcze powiększyć nasz dorobek przynajmniej o parę punktów.

- Popełniliśmy trzy ogromne błędy przy straconych bramkach, a do tego samemu nie wykorzystaliśmy trzech stuprocentowych okazji do zdobycia gola. To się na nas zemściło po przerwie. Co gorsza, dwóch naszych ważnych zawodników skończyło mecz z urazami. Nie poddajemy się jednak i walczymy dalej, bo każde spotkanie jest dla nas tak samo ważne – zapewnia Tomasz Ciastko, trener Stegu Startu Jełowa.

Bardzo ważnym spotkaniem w kontekście potencjalnych spadków była rywalizacja Polonii Głubczyce i Skalnika Gracze. Mecz zakończył się wynikiem 1:1.

Damian Dziura, trener Skalnika Gracze: W końcu zaczęliśmy grać tak jak chcieliśmy, aczkolwiek znów nie uniknęliśmy momentów, w których straciliśmy kontrolę nad meczem. Remis uważam za sprawiedliwy wynik, ponieważ obie drużyny miały po kilka okazji na zdobycie większej liczby bramek. My mieliśmy takie przynajmniej trzy – dwie przy stanie 1:0 oraz jedną już w doliczonym czasie gry. Dlatego w szatni było widać rozczarowanie spowodowane tym, że nie udało nam się zgarnąć pełnej puli. W końcowym rozrachunku ten punkt może się jednak okazać dla nas cenny.

- Podział punktów nikogo nie krzywdził, aczkolwiek również jesteśmy w pewnym stopniu rozczarowani, bo w każdym meczu liczymy na zwycięstwo. Remis niewiele nam dał, wręcz zepchnął nas na ostatnie miejsce w tabeli. Szkoda, bo stworzyliśmy sobie dużo okazji bramkowych. Ale trzeba przyznać, że rywale również mieli ich sporo – podsumowuje Jarosław Panasiński, trener Polonii Głubczyce.

Będąc wciąż w dolnej części zestawienia, nie sposób pominąć porażki PoRaWia Większyce z Małąpanwią Ozimek. Była to trudna przeprawa dla podopiecznych Tomasza Hejduka, którzy przegrali 1:6.

- Zabrakło nam wszystkiego. Małapanew była bardzo dobrze dysponowana, niesamowicie trudno było z nią rywalizować. Popełnialiśmy sporo błędów, co przy grze z tak dobrym zespołem sprawia, że o zdobycie punktów jest bardzo ciężko – omawia Tomasz Hejduk, trener PoRaWia. - Gratulacje dla Małejpanwii. Tego dnia była nie do zdarcia i pewnie sięgnęła po zwycięstwo. Rywalizowaliśmy już z czołową „piątką” ligi, w związku z czym mamy nadzieję na zdobycie punktów w kolejnych spotkaniach. Ciężka praca, którą wykonujemy, na pewno przyniesie owoce.

Wojciech Scisło, trener Małejpanwii: Przygotowywaliśmy się na trudny mecz, bo PoRaWie nie jest słabym zespołem. Historia wspólnych meczów kazała nam ostrożnie podchodzić do tego pojedynku. Udało nam się dobrze go rozpocząć, szybko strzelić dwa gole. Mimo straconej bramki przed przerwą, w drugiej połowie chcieliśmy kontynuować swoją grę. Rywale agresywnie do nas podchodzili, ale zareagowaliśmy odpowiednio strzelając gola, a następnie podtrzymujący wysoką intensywność, co przełożyło się na kolejne sytuacje i bramki. Cieszy mnie to, że aż sześć osób wpisało się na listę strzelców.

Sąsiadujący z PoRaWiem PPO Piast Strzelce Opolskie również musiał przełknąć gorycz porażki. Strzelczanie byli gorsi od Odry II Opole o jedną bramkę (2:3).

Maciej Kułak, trener Piasta Strzelce Opolskie (oglądał mecz z trybun, bo zawieszony; od następnej kolejki wraca na ławkę): W pierwszej połowie graliśmy naprawdę nieźle. Rywale nie stworzyli sobie wielkich okazji bramkowych, ale w końcówce wykorzystali nasze gapiostwo przy rzucie rożnym. Po przerwie z kolei najpierw zaskoczył nas akcją bramkową duet zawodników z kadry pierwszego zespołu Odry. Tracąc drugiego gola musieliśmy się odkryć i przez to otrzymaliśmy trzeci cios. Mimo to nie poddaliśmy się i do końca walczyliśmy o odwrócenie losów rywalizacji. Zabrakło nam jednak trochę czasu. Trochę żałujemy, ponieważ z przebiegu całego meczu uważam, że podział punktów by nikogo nie krzywdził.

- Zanim zdobyliśmy pierwszego gola, przeciwnicy parokrotnie zbliżyli się do naszej bramki i po jednym z rzutów rożnych było naprawdę groźnie. To my jednak trafiliśmy tuż przed przerwą, a potem przez większość drugiej połowy mieliśmy już wyraźną przewagę. Mam trochę pretensji o skuteczność, ponieważ powinniśmy byli wykorzystać więcej sytuacji. Nie uczyniliśmy tego i doprowadziliśmy do nerwowej końcówki, zachowując się w niej przede wszystkim nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym. Nie możemy w nim tak nonszalancko wykonywać wślizgów. W przekroju całego spotkania uważam jednak, że to nam bardziej należało się zwycięstwo – mówi Adam Berbelicki, trener Odry II Opole.

O tym, komu należało się zwycięstwo, nie było wątpliwości w Gogolinie. Miejscowy MKS uległ LZS-owi Walce 0:4.

- Przegraliśmy z bardzo silnym rywalem. Na przestrzeni całego meczu należy uznać, że zwycięstwo goście nie ulegało żadnej wątpliwości. Wprawdzie też tworzyliśmy sytuacje, a do straty gola mecz upływał pod nasze dyktando, ale LZS bardzo mądrze się bronił. Rywale wykorzystywali również nasze błędy, przez co w ogólnym rozrachunku byli zdecydowanie lepszy – nie ma wątpliwości Adrian Pajączkowski, trener MKS-u.

- To zwycięstwo oceniłbym w kategorii: szczęście, bo mecz różnie mógł się potoczyć – omawia Łukasz Kabaszyn, trener LZS-u. - W ósmej minucie miała miejsce kontrowersja związana z rzutem karnym dla MKS-u. Gdyby „jedenastka” została odgwizdana, to spotkanie mogło się potoczyć w różne strony. Uważam, że wynik był lepszy niż gra. Trzeba zaznaczyć, że MKS bił głową w mur, a w pierwszych akcjach był bardziej zdeterminowany. Stworzył kilka okazji, które mogły nam popsuć nastroje. Na razie trzeba tonować nastroje, w tej lidze każdy może wygrać z każdym.

Podobnie było również w Chróścicach. PROTEC Victoria nie miała nic do powiedzenia w starciu z liderem tabeli, LZS-em Starowice Dolne, ulegając faworytowi 0:5.

Jan Jędrychowski, drugi trener LZS-u: Z naszej strony był to mecz godny zapamiętania, bo ostatnie mecze wygraliśmy, ale po bramkach w końcówkach. Przed tym meczem powiedzieliśmy sobie, że musimy jak najszybciej strzelić kilka goli, i udało nam się to zrobić w pierwszej połowie. Po przerwie mogliśmy delektować się spokojem i brakiem presji wyniku. Victorii należy się pochwała za to, że mimo niekorzystnego rezultatu nieustannie walczyła o strzelenie gola.

Zupełnie inny był obraz spotkania Fortuny Głogówek i LZS-u Piotrówka. Mecz nie był obfity w gole, a jak już się pojawiły, to na koncie zespołu Adama Jaremko (2:0).

- Przez większość spotkania trudno było przewidzieć finalne rozstrzygnięcie. W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie kilka okazji, choć nie były to szanse stuprocentowe. Trudno było nam się odnaleźć w polu karnym rywala. Brakowało nam kogoś z zimną krwią, kto sprawiłby, że nasze akcje zostałyby spuentowane przynajmniej dobrym strzałem. Nienajlepiej rozpoczęła się dla nas druga połowa, bo od czerwonej kartki. Nasze cele pozostały jednak niezmienne – na remisie nam nie zależało. Kilka razy, mimo gry w osłabieniu, zorganizowaliśmy się na połowie Piotrówki. Ta grała w prosty, choć skuteczny sposób. Mam pretensje swoich do zawodników, bo nie zagraliśmy dobrego meczu. Zabrakło nam zaangażowania adekwatnego do posiadanych przez nas umiejętności. Musimy się obudzić, bo fajne miejsce, które zajęliśmy przed zimą, nie wzięło się znikąd – zwraca uwagę Maciej Lisicki, trener Fortuny.

- Cieszę się, że mogłem skorzystać z pełnej podstawowej „jedenastki” bo od trzech kolejek zmagaliśmy się z urazami. Nasz podstawowy skład jest naprawdę mocny – deklaruje Adam Jaremko, trener LZS-u. - Im dłużej trwał mecz, tym więcej stwarzaliśmy okazji. Mogliśmy go zakończyć z dorobkiem czterech lub nawet pięciu bramek. Niemniej mecz był bardzo fajny, szybki, atrakcyjny dla kibica.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska